Wydawać by się mogło, że osoby utrzymujące się tylko z emerytury powinno mieć święty spokój i nie doznawać żadnych stresów związanych z kontaktami z placówkami urzędów państwowych typu ZUS lub urząd skarbowy. W przypadku emeryta Protazego zasada ta się jednak nie potwierdziła. Jak codzień, emeryt wyszedł rankiem z mieszkania do sklepu w celu zakupu niezbędnych produktów na śniadanie. Zabrał ze sobą kluczyki do skrzynki pocztowej, by w drodze powrotnej sprawdzić, czy przypadkiem nie otrzymał jakiejś nowej korespondencji. Z reguły znajdował tylko reklamy lub gazetki z supermarketów z superofertami. Tym razem jednak wydarzyło się coś, co zaskoczyło Protazego. Wracając ze sklepu otworzył skrytkę pocztową i wśród powodzi różnych mało istotnych ulotek znalazł dwa pisma z urzędów, które na ogół wywołują nie najlepsze wrażenie. Były to pisma z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i z urzędu skarbowego. Protazy od razu uległ panice. W głowie automatycznie uruchomił mu się proces myślowy, który stwarzał domniemanie jakichś nieciekawych zdarzeń. Wchodząc powoli do mieszkania emeryt zadawał sobie pytania:
-Dlaczego akurat ja otrzymałem te pisma i dlaczego właśnie z ZUS i urzędu skarbowego ? Czy w czymś zawiniłem, czy może coś wykryto, o czym nie mam pojęcia ?
Pytania te uporczywie cisnęły się do głowy Protazego. Po zamknięciu drzwi mieszkania odłożył na bok zakupy i czym prędzej otworzył obydwie koperty. Niestety, jak podejrzewał, nic dobrego z przeczytanych pism nie wynikało. Oto ZUS wzywał go do osobistego stawienia się nazajutrz o godzinie dziewiątej, a urząd skarbowy żądał tego samego, czyli wizyty też w tym dniu, ale o godzinie jedenastej. Pierwszym skojarzeniem, jakie zrodziło się w głowie oszołomionego emeryta było to, że pewnie wplątał się w jakąś aferę i to nie z własnej woli. Może ktoś podstępnie wykorzystał jego dane osobowe w jakichś podejrzanych celach ? Przez cały dzień Protazy prawie nic nie mógł przełknąć. Dręczyły go uporczywie myśli o zamiarach tych dwóch urzędów wobec niewinnego emeryta, któremu obce były nadużycia malwersacje. W ciągu dnia chodził nerwowo po pokoju , nie myśląc ani o jedzeniu, ani o żelaznym punkcie wieczoru, jakim były wiadomości w telewizji. Miał też kłopoty z zaśnięciem. Dopiero w środku nocy wygasił swe emocje, co pozwoliło mu zanurzyć się we śnie na trzy godziny. Przebudził się wczesnym świtem i zaraz zaczął przygotowywać swój reprezentacyjny strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę i niebieski krawat w zielone grochy. Strój ten stał się na tyle popularny, że wyglądający przez okna sąsiedzi, widząc tak ubranego emeryta, wiedzieli, że w życiu Protazego musiało się coś specjalnego wydarzyć. Przejęty czekającymi go wizytami w urzędach emeryt wyszedł z domu już na dwie godziny przed wyznaczonym terminem stawienia się w ZUS. Przybył do tego urzędu już przed ósmą, ale lokal był jeszcze zamknięty. Po otwarciu drzwi wszedł pierwszy do przestronnej sali i… stanął, jak wryty. Zobaczył kilkanaście okienek. Wchodzący za nim ludzie podchodzili do jakiegoś automatu, pobierali z Noego numerki, które jeden po drugim pokazywały się na wyświetlaczach nad okienkami, Protazy, który kiedyś spotkał się z takim systemem na poczcie, domyślił się, że musi też taki numerek pobrać. Problem polegał jednak na tym, że nie bardzo wiedział, jaką opcję wybrać z całej listy tematów, jaka się wyświetlała w automacie. Stał tak przez dłuższą chwilę pełen złych przeczuć. Z listy tematów nie bardzo mógł wywnioskować, w jakiej właściwie sprawie wezwał go ten urząd. W tym momencie podeszła do niego urzędniczka i spytała:
-W czym mogę panu pomóc ?
Protazy drżącym głosem wyszeptał zdenerwowany:
-Dostałem pismo, z którego nie za bardzo wynika, w jakiej sprawie zostałem wezwany.
Urzędniczka wprawnym okiem spojrzała na znak pisma i od razu wybrała właściwą pozycję z listy tematów w automacie. Po chwili Protazy miał już w ręku numerek i czekał cierpliwie, aż wyświetli się on nad okienkiem. Za kilka minut ten moment nastąpił. Wywołał on gwałtowny wzrost napięcia nerwowego powodujący niepewne ruchy emeryta, Drżącą ręką wyjął pismo z koperty i podał pani w okienku. Urzędniczka spojrzała na twarz Protazego, czym jeszcze bardziej zdeprymowała emeryta.
-Czy wie pan, po co pana wezwaliśmy ? – spytała stanowczym głosem, który zabrzmiał w uszach Protazego, jak mowa prokuratora.
–No, nie bardzo – odpowiedział skruszony emeryt.
–Proszę pana – kontynuowała pani w okienku – w naszym systemie informatycznym wystąpił błąd, który spowodował prawdopodobnie zniekształcenie pana imienia. Chcielibyśmy, aby osobiście potwierdził pan prawidłowość danych. W naszym systemie figuruje imię „Portazy”.
Wywołało to nasze zdziwienie, więc chcemy, żeby pan ustosunkował się do tego zapisu.
-Ja mam na imię Protazy – rzekła emeryt. Proszę, oto mój dowód osobisty na potwierdzenie danych.
Urzędniczka spojrzała na dowód, nacisnęła kilka klawiszy komputera i odrzekła:
-Dziękuję panu, to wszystko.
-Jak to ? – spytał zaskoczony emeryt – tylko tyle ?
-No tak – rzekła urzędniczka – po to pana wezwaliśmy.
Protazy nie mógł uwierzyć w szczęście, jakie go spotkało. Spodziewał się najgorszego, a tu jedynie chodziło o korektę imienia. Teraz mógł już odreagować stres, choć tak nie do końca. Przypomniał sobie bowiem, że na o jedenastej jeszcze jedną wizytę w urzędzie skarbowym. Ponownie uczucie relaksu przerodziło się w narastające napięcie nerwowe i powrót dręczących myśli, co go może spotkać w urzędzie. Musiała to być bardziej poważna sprawa, bo z pisma wynikało, że musiał się zgłosić do konkretnego pokoju, w którym mieścił się Dział Kontroli Karno-Skarbowej. To już naprawdę wyglądało groźnie. Sama nazwa sugerowała, że Protazy musiał mieć coś na sumieniu. Emeryt jednak nie pamiętał niczego, co mogłoby uczynić z niego podatkowego aferzystę. Pojął jednak, że musi odważnie stawić czoła nawet niemiłym wyzwaniom losu i mimo dręczących go nadal złych przeczuć udał się do urzędu skarbowego. O wyznaczonym czasie zapukał do drzwi wskazanego w piśmie pokoju.
-No, nareszcie mamy gagatka – już z chwilą wejścia usłyszał Protazy z ust siedzącej pani przy biurku, Druga siedząca obok dodała:
–No właśnie, tyle się pan ukrywał, ale ta cała maskarada na nic. Wcześniej, czy później zawsze znajdziemy winnego. Niech pan tu podejdzie bliżej, panie Protazy.
Emeryt podszedł do biurka urzędniczki i usłyszał o sobie dane, które nie pokrywały się z rzeczywistością. Imię i nazwisko się zgadzało, ale adres był zupełnie inny. Również numer PESEL się nie zgadzał.
-Przepraszam bardzo – odpowiedział grzecznie Protazy, ale chyba nie o mnie chodzi.
–Jak to nie o pana ? – odrzekła wzburzona urzędniczka – proszę pana o dowód osobisty.
Protazy podał dowód urzędniczce, której twarz zmieniała się na coraz mniej pewną w miarę odczytywania zawartych w nim danych.
-O. to chyba jakieś nieporozumienie – zdziwiła się urzędniczka.
Jej ton głosu zmienił się w jednej chwili. Gwałtownie złagodniał, gdy oświadczyła, że bardzo przeprasza, ale pomylono go kimś innym. Prawdopodobnie ktoś mylnie odczytał dane z komputera i stąd cale zamieszanie. Protazy niezwłocznie opuścił budynek urzędu. Teraz mógł w pełni poczuć ulgę i zaznać błogiego uczucia relaksu. Uradowany z takiego obrotu sprawy postanowił zaszaleć i zamówił przez telefon dużą pizzę, co w przypadku Protazego było niezwykłym i nietypowym zachowaniem.
Wydawać by się mogło, że osoby utrzymujące się tylko z emerytury powinno mieć święty spokój i nie doznawać żadnych stresów związanych z kontaktami z placówkami urzędów państwowych typu ZUS lub urząd skarbowy. W przypadku emeryta Protazego zasada ta się jednak nie potwierdziła. Jak codzień, emeryt wyszedł rankiem z mieszkania do sklepu w celu zakupu niezbędnych produktów na śniadanie. Zabrał ze sobą kluczyki do skrzynki pocztowej, by w drodze powrotnej sprawdzić, czy przypadkiem nie otrzymał jakiejś nowej korespondencji. Z reguły znajdował tylko reklamy lub gazetki z supermarketów z superofertami. Tym razem jednak wydarzyło się coś, co zaskoczyło Protazego. Wracając ze sklepu otworzył skrytkę pocztową i wśród powodzi różnych mało istotnych ulotek znalazł dwa pisma z urzędów, które na ogół wywołują nie najlepsze wrażenie. Były to pisma z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i z urzędu skarbowego. Protazy od razu uległ panice. W głowie automatycznie uruchomił mu się proces myślowy, który stwarzał domniemanie jakichś nieciekawych zdarzeń. Wchodząc powoli do mieszkania emeryt zadawał sobie pytania:
-Dlaczego akurat ja otrzymałem te pisma i dlaczego właśnie z ZUS i urzędu skarbowego ? Czy w czymś zawiniłem, czy może coś wykryto, o czym nie mam pojęcia ?
Pytania te uporczywie cisnęły się do głowy Protazego. Po zamknięciu drzwi mieszkania odłożył na bok zakupy i czym prędzej otworzył obydwie koperty. Niestety, jak podejrzewał, nic dobrego z przeczytanych pism nie wynikało. Oto ZUS wzywał go do osobistego stawienia się nazajutrz o godzinie dziewiątej, a urząd skarbowy żądał tego samego, czyli wizyty też w tym dniu, ale o godzinie jedenastej. Pierwszym skojarzeniem, jakie zrodziło się w głowie oszołomionego emeryta było to, że pewnie wplątał się w jakąś aferę i to nie z własnej woli. Może ktoś podstępnie wykorzystał jego dane osobowe w jakichś podejrzanych celach ? Przez cały dzień Protazy prawie nic nie mógł przełknąć. Dręczyły go uporczywie myśli o zamiarach tych dwóch urzędów wobec niewinnego emeryta, któremu obce były nadużycia malwersacje. W ciągu dnia chodził nerwowo po pokoju , nie myśląc ani o jedzeniu, ani o żelaznym punkcie wieczoru, jakim były wiadomości w telewizji. Miał też kłopoty z zaśnięciem. Dopiero w środku nocy wygasił swe emocje, co pozwoliło mu zanurzyć się we śnie na trzy godziny. Przebudził się wczesnym świtem i zaraz zaczął przygotowywać swój reprezentacyjny strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę i niebieski krawat w zielone grochy. Strój ten stał się na tyle popularny, że wyglądający przez okna sąsiedzi, widząc tak ubranego emeryta, wiedzieli, że w życiu Protazego musiało się coś specjalnego wydarzyć. Przejęty czekającymi go wizytami w urzędach emeryt wyszedł z domu już na dwie godziny przed wyznaczonym terminem stawienia się w ZUS. Przybył do tego urzędu już przed ósmą, ale lokal był jeszcze zamknięty. Po otwarciu drzwi wszedł pierwszy do przestronnej sali i… stanął, jak wryty. Zobaczył kilkanaście okienek. Wchodzący za nim ludzie podchodzili do jakiegoś automatu, pobierali z Noego numerki, które jeden po drugim pokazywały się na wyświetlaczach nad okienkami, Protazy, który kiedyś spotkał się z takim systemem na poczcie, domyślił się, że musi też taki numerek pobrać. Problem polegał jednak na tym, że nie bardzo wiedział, jaką opcję wybrać z całej listy tematów, jaka się wyświetlała w automacie. Stał tak przez dłuższą chwilę pełen złych przeczuć. Z listy tematów nie bardzo mógł wywnioskować, w jakiej właściwie sprawie wezwał go ten urząd. W tym momencie podeszła do niego urzędniczka i spytała:
-W czym mogę panu pomóc ?
Protazy drżącym głosem wyszeptał zdenerwowany:
-Dostałem pismo, z którego nie za bardzo wynika, w jakiej sprawie zostałem wezwany.
Urzędniczka wprawnym okiem spojrzała na znak pisma i od razu wybrała właściwą pozycję z listy tematów w automacie. Po chwili Protazy miał już w ręku numerek i czekał cierpliwie, aż wyświetli się on nad okienkiem. Za kilka minut ten moment nastąpił. Wywołał on gwałtowny wzrost napięcia nerwowego powodujący niepewne ruchy emeryta, Drżącą ręką wyjął pismo z koperty i podał pani w okienku. Urzędniczka spojrzała na twarz Protazego, czym jeszcze bardziej zdeprymowała emeryta.
-Czy wie pan, po co pana wezwaliśmy ? – spytała stanowczym głosem, który zabrzmiał w uszach Protazego, jak mowa prokuratora.
–No, nie bardzo – odpowiedział skruszony emeryt.
–Proszę pana – kontynuowała pani w okienku – w naszym systemie informatycznym wystąpił błąd, który spowodował prawdopodobnie zniekształcenie pana imienia. Chcielibyśmy, aby osobiście potwierdził pan prawidłowość danych. W naszym systemie figuruje imię „Portazy”.
Wywołało to nasze zdziwienie, więc chcemy, żeby pan ustosunkował się do tego zapisu.
-Ja mam na imię Protazy – rzekła emeryt. Proszę, oto mój dowód osobisty na potwierdzenie danych.
Urzędniczka spojrzała na dowód, nacisnęła kilka klawiszy komputera i odrzekła:
-Dziękuję panu, to wszystko.
-Jak to ? – spytał zaskoczony emeryt – tylko tyle ?
-No tak – rzekła urzędniczka – po to pana wezwaliśmy.
Protazy nie mógł uwierzyć w szczęście, jakie go spotkało. Spodziewał się najgorszego, a tu jedynie chodziło o korektę imienia. Teraz mógł już odreagować stres, choć tak nie do końca. Przypomniał sobie bowiem, że na o jedenastej jeszcze jedną wizytę w urzędzie skarbowym. Ponownie uczucie relaksu przerodziło się w narastające napięcie nerwowe i powrót dręczących myśli, co go może spotkać w urzędzie. Musiała to być bardziej poważna sprawa, bo z pisma wynikało, że musiał się zgłosić do konkretnego pokoju, w którym mieścił się Dział Kontroli Karno-Skarbowej. To już naprawdę wyglądało groźnie. Sama nazwa sugerowała, że Protazy musiał mieć coś na sumieniu. Emeryt jednak nie pamiętał niczego, co mogłoby uczynić z niego podatkowego aferzystę. Pojął jednak, że musi odważnie stawić czoła nawet niemiłym wyzwaniom losu i mimo dręczących go nadal złych przeczuć udał się do urzędu skarbowego. O wyznaczonym czasie zapukał do drzwi wskazanego w piśmie pokoju.
-No, nareszcie mamy gagatka – już z chwilą wejścia usłyszał Protazy z ust siedzącej pani przy biurku, Druga siedząca obok dodała:
–No właśnie, tyle się pan ukrywał, ale ta cała maskarada na nic. Wcześniej, czy później zawsze znajdziemy winnego. Niech pan tu podejdzie bliżej, panie Protazy.
Emeryt podszedł do biurka urzędniczki i usłyszał o sobie dane, które nie pokrywały się z rzeczywistością. Imię i nazwisko się zgadzało, ale adres był zupełnie inny. Również numer PESEL się nie zgadzał.
-Przepraszam bardzo – odpowiedział grzecznie Protazy, ale chyba nie o mnie chodzi.
–Jak to nie o pana ? – odrzekła wzburzona urzędniczka – proszę pana o dowód osobisty.
Protazy podał dowód urzędniczce, której twarz zmieniała się na coraz mniej pewną w miarę odczytywania zawartych w nim danych.
-O. to chyba jakieś nieporozumienie – zdziwiła się urzędniczka.
Jej ton głosu zmienił się w jednej chwili. Gwałtownie złagodniał, gdy oświadczyła, że bardzo przeprasza, ale pomylono go kimś innym. Prawdopodobnie ktoś mylnie odczytał dane z komputera i stąd cale zamieszanie. Protazy niezwłocznie opuścił budynek urzędu. Teraz mógł w pełni poczuć ulgę i zaznać błogiego uczucia relaksu. Uradowany z takiego obrotu sprawy postanowił zaszaleć i zamówił przez telefon dużą pizzę, co w przypadku Protazego było niezwykłym i nietypowym zachowaniem.