W budynku, w którym mieszkał emeryt Protazy, lokatorami byli również dozorca i pani wścibska. Obydwoje dysponowali oddzielnymi mieszkaniami. Ponieważ niedawno wzięli ślub, postanowili zamieszkać razem w jednym lokalu. Drugi został zatem pusty. Małżonkowie zaczęli myśleć, jak wykorzystać to pomieszczenie. Dozorca mieszkał dotychczas na parterze, a pani wścibska na piętrze. Zdecydowali więc, że pani wścibska przeprowadzi się do dozorcy, któremu łatwiej będzie wykonywać swe służbowe obowiązki. W mieszkaniu pani wścibskiej postanowiono zamontować mały magiel elektryczny. Świadczenie usług maglowania dawało szansę zarobienia dodatkowych pieniędzy do ich skromnych dochodów.
Taki magiel elektryczny dostał kiedyś w spadku po rodzicach dozorca. Urządzenie to wstawił przed laty do swojej piwnicy i tam je trzymał, czekając na jakąś okazję. Taka się nareszcie nadarzyła. Dozorca z pomocą wynajętych do tego celu osób przeniósł więc tę całą maszynerię maglującą z piwnicy do mieszkania pani wścibskiej. Na miejscu dozorca i pani wścibska oczyścili
z kurzu wszystkie detale i dokonali próbnego rozruchu. Mimo upływu lat urządzenie zadziałało. Po włączeniu do kontaktu górna część maszyny opuszczała się do dołu, Po nią były dwa okrągłe wałki, które poruszały się ruchem obrotowym wzdłuż maszyny, Wystarczyło tylko podłożyć pod wałek dowolną tkaninę, aby urządzenie starannie ją wygładziło.
Żeby zdobyć klientów, dozorca z panią wścibską wywiesili przy wejściu do bloku ogłoszenie o uruchomieniu magla. Trzeba było, co prawda, wjechać windą na piętro, ale dla chętnych skorzystania z tych usług nie stanowiło to problemu. Poza tym ogłoszeniem obydwoje doszli do wniosku, ze trzeba odpowiednio uczcić fakt uruchomienia magla. W tym celu uznali, że najlepiej będzie przejść się po mieszkaniach i zaprosić poszczególnych lokatorów do wzięcia udziału
w uroczystości uruchomienia magla.
Nic więc dziwnego, że pewnego dnia zapukali do mieszkania emeryta Protazego. Ten, jak zawsze w takich przypadkach, mocno się zaniepokoił. Każdy dzwonek lub pukanie do drzwi wiązało się z zakłóceniem spokojnej atmosfery, jaka towarzyszyła emerytowi. Ponieważ pukanie powtórzyło się parę razy, Protazy uznał, że to może być jakaś ważna sprawa i postanowił otworzyć drzwi. Jako człowiek przezorny spojrzał przedtem przez wizjer i zobaczył znajome twarze dozorcy i pani wścibskiej. Zrozumiał zatem, że niczym nie ryzykuje i otworzył drzwi.
– Dzień dobry panu – zagadnął dozorca. Razem z moją małżonką postanowiliśmy uruchomić usługi maglowania w jej dotychczasowym mieszkaniu na piętrze. W tym celu planujemy spotkanie lokatorów dla uczczenia tego dla nas ważnego wydarzenia. Mamy nadzieję, że przyjmie pan nasze zaproszenie. Spotkamy się już jutro o godzinie osiemnastej.
Protazy był trochę zaskoczony tą propozycją, ale jemu, jako długoletniemu lokatorowi mieszkającemu w tym samym bloku, co oni, nie wypadało odmówić.
Zgodził się zatem przyjść na spotkanie.
Zaledwie dozorca z panią wścibską opuścili mieszkanie emeryta, Protazy zaczął intensywnie myśleć nad przygotowaniami do tego wydarzenia, które będzie miało miejsce po raz pierwszy w historii istnienia bloku. Przede wszystkim miał się pokazać w towarzystwie innych lokatorów, którzy pewnie też przyjdą na to spotkanie. Dlatego nie wyobrażał sobie, że mógłby się pojawić w innym stroju niż swój reprezentacyjny zestaw, czyli trzydziestoletni garnitur, różowa koszula, zielony krawat w niebieskie grochy i buty na skórzanym obcasie.
Z niezrozumiałych powodów, a może z przyzwyczajenia, postanowił założyć też swój ciemnozielony beret z antenką. Było to o tyle dziwne, że przecież spotkanie miało się odbyć w pomieszczeniu zamkniętym. O tym jednak Protazy nie myślał. Sam fakt, że ma się pojawić na tej imprezie wywołał u niego tak duże emocje, że nie zwracał uwagi na to, czy trzeba założyć beret, czy też nie.
Z tego powodu nawet nie mógł długo zasnąć. Gdy już zapadł w sen, nawiedziły go koszmarne sny. Oto znalazł się przed maglem, Gdy sobie usiadł obok tej maszynerii, ta nagle się włączyła, a obracające się wałki wciągnęły Protazego pod siebie. Czuł, jak z każdym obrotem jego ciało spłaszcza się coraz bardziej
i na koniec wychodzi z magla jako tapeta z namalowanym na niej własnym wizerunkiem. Na szczęście obudził się, ale cały przerażony i oblany potem.
Po wykonaniu rutynowych czynności porannych, czyli mycia, ubrania się
i spożycia śniadania z obowiązkowym dżemem morelowym rozpoczął dokładne przygotowania do popołudniowego wydarzenia. Wyjął z szafy swój trzydziestoletni garnitur i położył na krześle, aby go trochę rozprostować. To samo zrobił z różową koszulą i z krawatem. Wyjął też buty na skórzanym obcasie. Uznał, że w ramach dbałości o własny wygląd należy je dodatkowo wypastować. Dlatego przeszedł z butami do łazienki, gdzie pod wanną trzymał pastę do butów i szczotkę. Nałożył na obuwie grubą warstwę pasty i starannie wypolerował szczotką. Przyzwyczajony do stałych schematów wyjął też ciemnozielony beret, jakby nie myśląc o miejscu imprezy.
Czas szybko mijał i Protazy nawet nie zauważył, jak nastała godzina siedemnasta. To wywołało w nim stan najwyższej mobilizacji. Niezwłocznie przywdział swój reprezentacyjny zestaw ubraniowy, oglądając się starannie przed lustrem.
Zaczął też w myślach układać sobie tekst życzeń. Jakie wypadało złożyć gospodarzom i właścicielom magla. Nie bardzo wiedział, jakich słów użyć
w odniesieniu do urządzenia maglowego. Czy życzyć im szybkich obrotów wałków, czy mocnego nacisku górnej części maszyny? A może będą one niezbyt miło przyjęte przez adresatów? Przecież za mocny nacisk i za szybkie obroty wałków wcale nie muszą świadczyć o sprawnym funkcjonowaniu urządzenia.
Długo bił się z myślami i gdy zobaczył na zegarku, że zbliżała się godzina osiemnasta, wyszedł z mieszkania, starannie zamknął drzwi na klucz. Kilkukrotnie nacisnął klamkę, by się upewnić, że lokal jest rzeczywiście zamknięty. Zaraz wsiadł do windy, która zawiozła go na piętro, gdzie znajdował się magiel.
Gdy wszedł do mieszkania pani wścibskie, zobaczył tam już kilkoro lokatorów stojących w dużym pokoju. Za ich plecami stała sporych rozmiarów maszyna do maglowania. Gospodarze nadali temu wydarzeniu dużą rangę. Udekorowali pokój kolorowymi serpentynami i balonami, a na stoliku czekały na gości kruche ciasteczka, czekoladki i różne soki owocowe. Gdy Protazy stanął wśród lokatorów, zorientował się, że na jego głowie tkwi ciemnozielony beret i nie bardzo pasuje do okoliczności. Jako człowiek skromny, emeryt stanął z tylu tuż obok maszyny maglującej. Zdjął beret z głowy i położył go na jej skraju tuż obok wałka.
Po chwili gospodarz imprezy, czyli dozorca, chciał zaprezentować zebranym funkcjonowanie całej maszynerii. Włączył więc przycisk uruchamiający zasilanie i maszyna z szumem zaczęła pracować, a wałki przesuwały się ruchem obrotowym, Na nieszczęście, wałek, przy którym Protazy położył beret, dziwnym trafem wciągnął go pod siebie i zaczął przetaczać wzdłuż maszyny. Wszyscy
z przestrachem patrzyli, jak beret przetacza się majestatycznie na całej długości , przybierając z każdym centymetrem coraz bardziej płaski kształt.
Gdy maszyna skończyła przebieg, dozorca wyjął z niej sprasowany beret.
Z zakłopotaną miną wręczył go Protazemu, wyrażając ubolewanie nad tym, co się stało. Z drugiej strony pocieszał emeryta, że teraz wreszcie będzie mógł mieć gładki beret bez żadnych załamań.
Pozostawało tylko pytanie, jak przywrócić mu pierwotny kształt. To już jednak był problem Protazego.