Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Jak każe tradycja, emeryt Protazy postanowił kupić choinkę, aby nadać swemu mieszkaniu świąteczny wygląd. Wiedział, że co roku niedaleko sklepu, w którym robił codzienne zakupy. jest niewielki plac. Było to miejsce, w którym corocznie pojawiali się sprzedawcy choinek.
Emeryt postanowił więc złożyć tam wizytę, aby wybrać odpowiednie drzewko. Protazy był człowiekiem ambitnym, szanującym tradycje. Nie zadowalało go mało drzewko. Chciał nabyć choinkę o wysokości co najmniej 2 metrów.
W domu miał sporo ozdóbek, które pozwolą mu odpowiednio udekorować świąteczne drzewko.
Pewnego dnia emeryt przywdział wyjściowy strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę, zielony krawat w niebieskie grochy, buty na wysokim obcasie
i ciemnozielony beret. Co prawda, okres zimowy sprawił, że musiał założyć kurtkę, która zasłaniała cześć stroju. Nie lubił nosić szalika, więc jego zielony krawat i część różowej koszuli były widoczne spod kurtki.
Ubrany odpowiednio emeryt wyszedł z mieszkania i udał się w kierunku miejsca sprzedaży choinek. Po przybyciu doznał małego zawrotu głowy. Zobaczył bowiem morze choinek, które oferowało pięciu sprzedawców. Każdy zachwalał swoje drzewko.
– Proszę bardzo, tanie świerki prosto z lasu za jedyne 50 zł za sztukę – wołał jeden z nich
Inny zachęcał do kupna jodeł, Te były już nieco droższe. Cena zależała ponadto od wielkości drzewka i formy sprzedaży. Były tam bowiem choinki zarówno sprzedawane luzem, jak i osadzone w plastikowych kubełkach wypełnionych ziemią. Protazy nie lubił tego drugiego typu. Nigdy nie podobały mu się mało estetyczne plastikowe wielkie garnki ze sterczącymi drapakami.
Jeden ze sprzedawców zauważył krawat Protazego i różową koszulę widoczną spod kurtki. Pomyślał, że to musi być jakiś zamożny klient. skoro tak oficjalnie się ubrał. Myślał więc, że wyciągnie od Protazego niezłą sumę za zakupioną choinkę.
– Proszę pana, szuka pan choinki? Mam taką dla pana – zwrócił się do emeryta.
Protazy zaciekawiony ofertą sprzedawcy spytał, czy ma choinki dwumetrowe.
– Ależ oczywiście – odparł sprzedawca. Niech pan spojrzy na ten smukły świerk. Za jedyne 100 złotych może pan nabyć piękne drzewko.
Słowa sprzedawcy wzburzyły Protazego. W ugodowym emerycie obudziła się nagle dusza negocjatora:
– Co? 100 złotych za takie drzewko? Nie, proszę pana, to za drogo na moją emerytalną kieszeń. Pójdę do konkurencji. Może tam mają niższe ceny.
– Nie, proszę nie odchodzić. Obniżę panu cenę do 80 złotych – odpowiedział sprzedawca.
– To jeszcze za drogo – odparł Protazy
Po paru minutach negocjacji emeryt nabył choinkę za 60 złotych. Zadowolony
z zakupu mógł teraz wrócić do domu z iglastym trofeum. Był tylko jeden problem – jak przenieść taki dwumetrowy świerk? Dla wątłego emeryta takie drzewo było zbyt duże, by je wziąć na ręce. Protazy ciągnął zatem choinkę za sobą po ulicy. Przechodnie z zaciekawieniem patrzyli na osobnika zmagającego się
z gigantycznym drzewem.
W pewnej chwili Protazy zobaczył sąsiadów – braci malarzy Dariusza
i Mariusza, którzy również zmierzali do domu.
– Dzień dobry, panie sąsiedzie – zagadnął Dariusz. Strasznie się pan męczy z tą choinką. Pomożemy panu.
Po chwili obydwaj bracia chwycili choinkę na swe barki i w krótkim czasie dostarczyli drzewko pod drzwi mieszkania emeryta.
Protazy wtaszczył świerk do pokoju. Teraz musiał zająć się jej oprawieniem.
W łazience pod wanną trzymał od wielu lat metalową podstawkę, którą używał raz do roku. Protazy wyjął podstawkę i usiłował umieścić w niej choinkę. Podstawka nie była zbyt wysoka, więc umieszczenie w niej dwumetrowego świerku nie zapewniało zupełnej stabilizacji. Drzewko trochę się w niej chwiało, ale to, zdaniem Protazego, nie było przeszkodą. Teraz przyszła kolej na ubranie choinki. Emeryt wyciągnął z szafy kartony z bombkami, świeczkami, łańcuchami i masą innych dekoracji. Po godzinie zakończył swoją akcję. Choinka wyglądała przepięknie. Pozostało tylko zamocowanie szpica na wierzchołku choinki. Protazy wszedł więc na krzesło i usiłował dotknąć choinki, trzymając w ręku szpic. W pewnym momencie stracił równowagę. Chcąc ratować się przed upadkiem, odruchowo chwycił choinkę. Ta z kolei zachwiała się na niestabilnej podstawce i runęła razem z Protazym na podłogę.
Po chwili nieszczęsny emeryt zaczął wygrzebywać się spod kłujących gałązek. Gdy stanął, z przerażeniem dostrzegł rozmiary zniszczeń. Połowa bombek była rozbita , łańcuchy się porwały, świeczki rozprysły się po całym pokoju. Protazy był załamany. Cały plan dekoracji choinki został zburzony jednym nieopatrznym ruchem emeryta.
Cóż mógł zrobić? Odciął siekierką, którą trzymał od 20 lat w mieszkaniu, część choinki, dzieląc ją na dwie połowy. Z resztek ocalałych bombek i łańcuchów ubrał połowę choinki, która teraz miała 1metr wysokości. Zastanawiał, co zrobić z drugą połówką.
W tym momencie usłyszał pukanie do drzwi. Jak zawsze w takich przypadkach czujny emeryt uchylił wizjer. ujrzał w nim sąsiadów – braci Dariusza
i Mariusza.
– Jak pan sobie radzi z tą choinką? – spytali Protazego.
– Nieszczególnie, niech panowie wejdą, to sami zobaczą \.
Bracia weszli do pokoju i zobaczyli oprawioną połowę choinki. Druga leżała na ziemi wśród kawałków rozbitych ozdób, których emeryt nie zdążył sprzątnąć.
– Jak panowie widzicie – rzekł Protazy – choinka okazała się za duża i się przewróciła. Musiałem ją podzielić na dwie części i nie bardzo wiem, co zrobić
z tą drugą.
– Mamy dla pana ciekawą propozycję – odrzekł jeden z braci Dariusz. Akurat przed świętami jest tyle spraw do załatwienia, że zapomnieliśmy kupić choinkę. Gdyby pana nam podarował tę drugą część, to przynajmniej mielibyśmy jakąś ozdobę w mieszkaniu.
– Ależ oczywiście, właśnie myślałem, jak wykorzystać tę drugą połówkę choinki,
a panowie wybawili mnie z kłopotu – odpowiedział uradowany emeryt.
Gdy bracia wyszli z przyciętą choinką, zmęczony Protazy usiadł na fotelu. Był zadowolony, że mógł wspomóc sąsiadów w tak niespodziewany sposób.