Bajki Wuja

Emeryt Protazy urodził się 21 marca. Może to przypadek, ale swym przyjściem na świat rozpoczął nadejście wiosny. Ktoś mógłby przypuszczać, że każda rocznica urodzin powinna być obchodzona w wesołym wiosennym nastroju.

Protazy jednak nie wykazywał tego dnia wielkiego zadowolenia. Ledwie wstał z łóżka, a już jego codzienny spokój i kameralną atmosferę zakłócił telefon.

Wiadomo, że każdy taki dźwięk wywoływał u emeryta niepokój, przyspieszone bicie serca i domysły odnośnie osoby, która właśnie dzwoniła. Obawy Protazego były o tyle większe niż zwykle, bo poprzedniego dnia w telewizji usłyszał ostrzeżenie o grasujących naciągaczach, którzy zwłaszcza starszym osobom oferują rzekomo świetne propozycje związane z finansowymi inwestycjami.

Emeryt nie należał, co prawda, do ludzi zamożnych, ale mimo to z wielką ostrożnością podchodził do tego typu działań mających na celu wyłudzenie pieniędzy. Bił się tak z myślami, a tymczasem telefon dzwonił bez przerwy. Po dłuższej chwili namysłu emeryt postanowił jednak podjąć ryzyko i odebrał telefon. W słuchawce usłyszał znajomy głos brata:

– Cześć, Protazy. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Moi synowie też ci składają życzenia, ale teraz ich nie ma, więc prosili mnie, aby to zrobić w ich imieniu. Poza życzeniami przygotowaliśmy ci niespodziankę. Dostaniesz mały prezent, który wysłałem ci przez kuriera.

Ta wiadomość wywołała szok u Protazego, który zdołał wyszeptać:

– Dziękuję. O co chodzi z tym kurierem?

Tu, niestety, nie uzyskał odpowiedzi, bo w tym momencie łączność została przerwana i w słuchawce zapanowała głucha cisza. Emeryt jeszcze o tym nie wiedział, że w wyniku burzy została uszkodzona linia telefoniczna. Próby dodzwonienia się do brata nie przyniosły więc rezultatu. Protazy zdenerwował się na dobre:

– Co to za kurier? Mie wiem w ogóle, o co chodzi -mówił do siebie. Nigdy nie miałem do czynienia z żadnym kurierem. Po co mój brat robi jakieś eksperymenty? Mógł ten prezent przysłać zwykłą pocztą. Ale kurier? Jak on wygląda i kiedy przyjedzie? Może nie przyjdzie, tylko ja będę musiał iść do niego? Czy przypadkiem ktoś się nie podszyje pod niego i pod pozorem dostarczenia przesyłki nie wtargnie do mieszkania i nie okradnie mnie, pozbawiając uprzednio przytomności?

Lawina tych pytań, jakie zadawał sobie Protazy, wywołała u niego niemały stres. Ostatecznie mógłby kogoś z lokatorów zapytać, o co chodzi z tym kurierem. Natura Protazego pozwalała mu jednak na realizację takiego zamiaru. Mógłby się przecież ośmieszyć, że czegoś nie wie, co dla innych jest rzeczą oczywistą. Wolał zatem obserwować zachowanie innych i z tego wyciągać wnioski dla siebie. Problem polegał jednak na tym, że nie bardzo mógł dokonać takiej obserwacji. Przecież nigdy nie widział, jak wygląda taki kurier. Poza tym musiałby wiedzieć, do kogo ma przyjść, żeby z ukrycia obserwować całą procedurę związaną z dostawą przesyłki.

Protazy zdecydował, że nie będzie się jednak zadręczać tymi natarczywymi myślami. Miał w planie przecież codzienną, poranną wizytę w sklepie. Skończył właśnie kolejny słoik z dżemem morelowym. Miał więc powód do tego, aby dokonać zakupu kolejnego słoika. Założył swój tradycyjny, wyjściowy strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę i zielony krawat w niebieskie grochy oraz buty na skórzanym obcasie. Ktoś mógłby zadać pytanie, dlaczego tak uroczyście ubrał się Protazy. Przecież wychodził z domu po zwykłe, codzienne zakupy. Odpowiedź była dość prosta. Emeryt chciał uczcić w ten sposób swój dzień urodzin i dać do zrozumienia wszystkim których spotka, że w jego monotonnym, konserwatywnym życiu emeryta nastąpił szczególny dzień.

Wychodząc z domu, zobaczył, że nie wszyscy, których mijał, wyrażali zdziwienie takim ubiorem emeryta. To też wywołało domysły Protazego. Zwykle, widząc tak ubranego mieszkańca osiedla, wszyscy patrzyli na Protazego ze zdziwieniem. Teraz jakoś nikt nie spoglądał na niego. Co prawda, tradycyjnie emeryt unikał spojrzeń w oczy innym, ale nawet ci, na których zerknął, nieszczególnie się dziwili. Może przywykli do mego stroju, a może poczuli wiosnę i są rozkojarzeni? – domyślał się Protazy. Ale przecież dziś są moje urodziny, to powinno im dać to do myślenia. Tylko skąd oni mogą o tym wiedzieć?

Po tym dialogu prowadzonym w myślach z samym sobą Protazy dotarł wreszcie do sklepu. Ponieważ był tam codziennym gościem, niektóre ekspedientki zdążyły już poznać przygarbioną postać szczupłego emeryta. Przychodził jednak zawsze w nieoficjalnym stroju, a tu nagle pojawił się ubrany w trochę dziwaczny, ale wyjściowy przyodziewek.

Nic więc dziwnego, że jedna z nich spytała Protazego:

– Co to się stało, że przychodzi pan do nas tak oficjalnie ubrany?

– Tak się odświętnie ubrałem, bo dziś obchodzę urodziny – z dumą wyjawił Protazy tajemnicę swego wyglądu.

– W takim razie wszystkiego najlepszego – odparła ekspedientka.

– Bardzo dziękuję – odpowiedział Protazy i podniesiony na duchu takim miłym, choć krótkim dialogiem, ruszył śmiało ku regałom, gdzie spoczywał jego ulubiony dżem.

Ledwie opuścił sklep, a już powróciły koszmarne myśli związane z wizytą kuriera. Nie wiadomo, kiedy on przyjdzie. Czy jakoś uprzedzi o terminie dostawy? W ogóle, co to za niespodzianka, o której wspomniał brat? Chyba to nie jakaś lodówka albo pralka, bo przecież kurier musiałby wjechać pod dom jakąś ciężarówką.

Rozmyślając nadal nad czekającą go wizytą kuriera Protazy dotarł do swego bloku, Tuż przy wejściu zobaczył samochód z napisem „Przesyłki kurierskie”. To wywołało zaraz u niego kolejną falę stresu. Czyżby to ten kurier, co miał do mnie przyjść? – spytał sam siebie. Emeryt wszedł jednak do korytarza, ale nikogo nie było. Wyjął więc klucz, by otworzyć drzwi do mieszkania, gdy nagle usłyszał za plecami glos:

– Czy pan Protazy?

Emeryt, jak rażony piorunem i wystraszony odwrócił się. Ujrzał przed sobą stojącego wysokiego młodego człowieka z dużą kopertą w ręku.

– T… tak, t…. to ja – jąkając się, odparł zaskoczony.

– Mam dla pana przesyłkę – rzekł kurier. Usiłowałem się do pana dodzwonić, ale dowiedziałem się, że ma pan tylko stacjonarny telefon, a dziś z powodu burzy uszkodzona została linia telefoniczna. Miał pan szczęcie, że akurat piętro wyżej dostarczałem inną przesyłkę i akurat znalazłem pana.

– Proszę, oto przesyłka – rzekł kurier, wręczając Protazemu dużą białą kopertę.

Zaraz potem kurier oddalił się i wyszedł z bloku. Wszystko to działo się tak szybko, że dopiero po wejściu do mieszkania emeryt ochłonął. Gdy się trochę uspokoił, zaczął się zastanawiać, dlaczego kurier nie chciał od niego pokwitowania za odbiór przesyłki, Może je pomylił? Skąd ma pewność, że ta koperta, którą właśnie położył na stole, to przesyłka od brata? Może to jakaś inna przesyłka, która zawiera na przykład materiał wybuchowy albo jakiś trujący proszek?

Protazy bał się jej rozpakować, więc chwycił długi kij, na którym zamontowana była szczotka i z odległości około dwóch metrów uciskał nim kopertę, chcąc z daleka sprawdzić, co może być w środku. Nie napotkał na żadne twarde powierzchnie, więc raczej w środku nie powinno być żadnych groźnych materiałów. Chwycił więc ostrożnie kopertę w ręce i potrząsnął ją. Nie usłyszał jednak żadnego odgłosu, który wskazywałby, że w środku jest jakiś proszek.

Nagle dostrzegł napis na kopercie, z którego wynikało, ze nadawcą jest jego brat.

– Więc jednak dostałem właściwą przesyłkę – stwierdził z zadowoleniem Protazy. Otworzył kopertę i ….. oniemiał. W środku był różowy krawat w czarne gwiazdki.

– Bardzo oryginalny prezent – pomyślał w pierwszej chwili. Potem jednak stwierdził, że na tle swej reprezentacyjnej różowej koszuli krawat w tym samym kolorze może być mało widoczny.

Cóż jednak zrobić? Przecież darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Zgodnie więc ze znanym powiedzeniem powinien przyjąć ten prezent z wdzięcznością.