Bajki Wuja

1.
Opowieści tej nie znacie,
Więc przedstawię dziś ją wam,
To historia o wombacie,
Którą od niedawna znam.
2.
I niech w książkach nikt nie szuka,
Jaki też ten wombat jest,
To podobny do borsuka
Z Australii mały zwierz
3.
Imię miał dość nietypowe
Jak na jego wielki kraj,
Zwał się Sergiusz, a tym słowem
Rzadko ktoś tam kogoś zwał.
4.
Od najmłodszych lat był znany
Jako ten, kto rozum ma,
Więc do niego po porady
Stali, szli nie raz, nie dwa.
5.
Odwiedzało go postaci
Liczne grono w każdy dzień,
Gdy zaczęły się gromadzić,
Wypełniały całą sień.
6.
Różne sprawy mu zgłaszali:
Jak rozwiązać trwały spór,
Kiedy lepiej się oddalić
I jak skruszyć twardy mur.
7.
Sergiusz tak, jak mógł, doradzał
I pomysły dawał swe,
Nie odmawiał, mów nie skracał,
Bo nie lubił mówić „nie”.
8.
Bywał czasem u Sergiusza
Miś koala, co wciąż żuł
Liście eukaliptusa,
Przez co senność stale czuł.
9.
Coś tam mówił, coś mamrotał,
Nie wiadomo, co też chciał,
Ten zasapany miś niecnota,
Co na imię Oskar miał
10.
Sergiusz jednak był cierpliwy,
Słuchał, chociaż mijał czas,
A miś mało pobudliwy
W oczach jakby wolno gasł..
11.
Przybiegł też tam parokrotnie
Kangur Stefan – skoczny gość,
Który lubił tak przelotnie
Zawsze komuś podkraść coś.
12.
Musiał Sergiusz więc uważać,
Bacząc na rozmowy tok,
By nie znikło nic z mieszkania,
Kiedy Stefan robił krok.
13.
Do Sergiusza też zaglądał
Pewien Bolek, który chciał
Życie co dzień innym plątać,
Wielką frajdę przy tym miał.
14.
To pies dingo był tym właśnie,
Kto spłatanym figlem swym
Wywoływał stale waśnie
I niezgody wzniecał dym.
15.
Zajrzał także do Sergiusza
Ze dwa razy albo trzy,
Czarny typ, diabelska dusza,
Który często szczerzył kły.
16.
To Anatol – stwór szatański,
W Australii znany dość,
Zwany diabłem tu tasmańskim,
Z którym wszyscy wiążą złość.
17.
Lecz się Sergiusz nie przerażał,
Gdy Anatol zjawiał się,
Coś tam krzyczał, coś wygrażał,
Warcząc stale „nie” i „nie”.
18.
Sergiusz nawet go nie zdążył
Spytać, jaki problem ma,
Bo Anatol wnet podążył
Gdzieś, gdzie skryła wszystko mgła.
19.
Wombatowi też wizyty
Zwykle w dzień składały dwa
Nieciekawe dosyć typy,
Każdy z nich nos długi ma.
20.
Pierwszy z jasną sierścią głowy,
Mysie uszy, ogon – też,
To torebnik jest piżmowy,
Zwą go Tomasz – teraz wiesz.
21.
Drugi – bardziej delikatny,
Grzbiet do dołu mocno gnie,
To chutliwiec ten brunatny,
Co Jonaszem tu się zwie.
22.
Tomasz chodzi wciąż z Jonaszem,
Spojrzą szybko tu i tam,
Gdzie tu komuś sprzedać paszę,
Lub dla kogoś kupić kram.
23.
Para drobnych spekulantów,
Kombinować stale chcą,
Chodzą, węszą bez ustanku,
By robotę robić złą.
24.
Po tej prezentacji całej
Można by pomyśleć, że
Wciąż Sergiusza odwiedzały
Same tylko typy złe.
25.
Był tu jednak też wyjątek,
Struś Emilian – wielki ptak,
Do Sergiusza w każdy piątek
Wpadał, gdy miał zajęć brak.

26.
Obaj chcieli pogawędzić,
Co tu wokół dzieje się,
Gdzie kto chciał wakacje spędzić,
Kto co zdobył, a kto nie.
27.
Struś był ptakiem dość zamożnym,
Miał dwa domy, może trzy,
Wszystko dzięki pracy stworzył,
Trudząc się przez całe dni.
28.
A tymczasem się zmówiła
Cała grupa typów złych,
Pewien podstęp wymyśliła,
By te domy przejąć w mig.
29.
Kangur Stefan z Anatolem,
Z nimi Oskar, Bolek-pies,
Tomasz, Jonasz też w zespole,
Do wombata piszą wiersz:
30.
„Drogi, słynny nasz, Sergiuszu,.
Wszystkich znasz zapewne stąd,
Bo z ust naszych do Twych uszu
Opowieści płynął prąd.
31.
Tak więc znane Ci osoby,
Chcemy zdradzić Ci ten fakt,
Że Emilian – struś niedobry,
Wszystkie trzy nam domy skradł.
32.
Jako dowód tej kradzieży
Załączamy pisma treść,
Że się wszystko nam należy
I że struś oszustem jest”.
33.
Pismo to, jak zgadnąć można,
Sfałszowała banda ta,
Lecz nie była zbyt ostrożna,
Bo zrobiła błędy dwa.
34.
Może by ich nie zrobiła,
Gdyby w szkole, w dawne dnie,
Chociaż trochę się uczyła,
Ale jej nie chciało się.
35.
Urzędowa pieczęć także
Na tym piśmie krzywo tkwi,
Trudno tutaj uznać wszakże,
Że to strusia jest czyn zły.
36.
Wombat jednak sprawiedliwie
Chciał rozstrzygnąć problem ów,
W odpowiedzi więc życzliwie
Pisze zestaw takich słów:
37.
„Drodzy moi przyjaciele,
Otrzymałem pismo dziś,
Gdzie wspomina się krzywd wiele,
Które do Was miały przyjść.
38.
Wszystko z winy Emiliana,
Jak to głosi listu treść,
Który siedzi Waszych ścianach
I chce błogie życie wieść.
39.
Wątpliwości jest tu wiele,
Więc by wszystkie rozwiać je,
Chcę poprosić, by w niedzielę
Wszyscy tu zjawili się.”
40.
Jednocześnie wprost do strusia
Taką mu przesyła wieść:
„Wezwać Cię do siebie muszę,
Byś donosu poznał treść”.
41.
Gdy w niedzielę słońce wstało,
U wombata domu drzwi
Moc postaci się zebrało,
Chyba ze dwadzieścia trzy.
42.
Wieść się w całej okolicy
Wnet rozeszła o tym, że
To zła banda – obłudnicy,
Domy strusia przejąć chce.
43.
Są dziobaki i kolczatki,
I królików cały rząd,
Dwie papugi rasy rzadkiej
I żółw nie wiadomo skąd.
44.
Stoją wszyscy i w milczeniu
Oczekują, tworząc krąg,
Słów Sergiusza o zdarzeniu,
Które wywołało szok.
45.
Wombat całą sprawę zbadał,
Przed dom wyszedł z teczką akt,
Wszystkie pisma porozkładał
I powiedział wszystkim tak:
46.
„Struś niewinny jest, to pewne,
Wszystkie domy jego są,
A donosy fałszu pełne
Są tej bandy podłą grą.
47.
To ich pismo, niby śliczne,
Lecz brak w sobie prawdy ma,
Błędy dwa ortograficzne,
A i pieczęć jest nie ta”.
48.
Cała banda się zmieszała,
Tomasz, Jonasz, Bolek też,
Cicho gdzieś się wycofała,
Gdzie step suchy jest i perz.
49.
Znikł Anatol ze Stefanem,
Gdy ujawnił Sergiusz fałsz,
Rzekli wszyscy z Emilianem:
„Wiwat wombat, sędzia nasz !”.
50.
Sprawiedliwość, jak oliwa,
Ponad wody toń się pnie
I do wierzchu wciąż wypływa,
Bo zło na dno zepchnąć chce.