Tam znów tkwiła do wieczora,
A gdy już się dzień zakończył,
Do wymarszu przyszła pora,
Dziarsko więc, jak konik rączy
Przemykała tak parówka,
Nagle usłyszała szmery,
Groźne głosy, brzydkie słówka
Brzmiały tam, gdzie leżą sery.
Między sobą się spierały
Wielkie, grube, żółte kręgi,
Bo pokazać wszystkim chciały
Obraz wielkiej, swej potęgi.