Bajki Wuja
https://www.bajkiwuja.pl/wp-content/uploads/2018/02/01-Paróweczka.mp3
W pewnym, wielkim supersamieZnane stały się wycieczki.Wdzięcznej, smukłej w każdym gramieMałej, sprytnej paróweczki.
W dzień leżała sobie grzecznieW przezroczystej, chłodnej ladzie,Lecz wieczorem chciała wiecznieUdział w jakimś brać wypadzie.
Zadziwiły się parówki,Które obok jej leżały,A żeberka i karkówkiAż z wrażenia zzieleniały
Paróweczka, moi drodzy,To był stworek dość ciekawy,Tutaj zajrzał i tam wskoczyłI do warzyw, i do kawy.
Gdy dzień nastał, w kącie ladyCiałko wiotkie ukrywała,By przypadkiem się do bladychRąk sprzedawcy nie dostała.
Pewnej nocy, kiedy wszędzieW supersamie światło zgasło,Gdy zasnęły wafle w rzędzieI w sen też zapadło masło,
Paróweczka ze swej ladyWyskoczyła bez trudnościI ruszyła wprost na zwiady,Tam, gdzie piętrzą się słodkości.
Bombonierki, batoniki,Chałwy oraz ptasie mleczkaWszystkie w popłoch wpadły dziki:„Co tu robi paróweczka ?”
Na to rzecze im parówka:„Po co zaraz ta panika,Ja tu wpadłam na dwa słówka,Mała chwila i już znikam.
Chciałam tylko was zapytać,Jak się żyje tu, w regale,A poza tym się przywitaćI nic więcej nie chcę wcale.”
Zadziwiły się słodycze,Bo się pierwszy raz zdarzyło,Żeby tuż przed ich obliczemKtoś tak się odezwał miło.
Zawsze tylko narzekaniaOd klientów słyszeć mogły,Że są złe opakowania,Że czekolad kształt niemodny,
Że w cukierkach są wklęsłości,A batonik jest za mały,Nic dziwnego, że słodkościCiągle się denerwowały
I złościły się na siebie,Prężąc dumnie swoje ciała,Chcąc pokazać, że w tym sklepie,Lepsze są niż reszta cała.
Kiedy zatem paróweczkaIm posłała ciepłe słowa,Bombonierek drgnęły wieczka,Aby złość odreagować
I tak do niej rzekły chóremWszystkie słodkie te wyroby:„Odmień chwile nam ponure,Przychodź do nas każdej doby !”
„Bardzo chętnie, lecz w tej chwiliMuszę wracać do swej lady,Bo za oknem, moi mili,Świt powoli wstaje blady”
I to rzekłszy im parówkaZ jej błyszczącą, łysą główką,Wprost pomknęła, niby mrówka,Ku znajomym jej parówkom.
Wnet się skryła na dnie lady,By jej nikt nie zauważył,A wieczorem znów na zwiady Wyruszyła wśród stelaży.
Pomysł nagle jej do głowyWpadł, jak zwykle u niej bywa,By tej nocy księżycowejPójść, gdzie tłoczą się warzywa.
Tam ogórki leżą smukłe,Czerwoniutkie pomidoryI arbuzy są wypukłe,I selery oraz pory,
Marchew, koper i pietruszkęTeż zazwyczaj się spotyka,Kalarepy z grubym brzuszkiem,Jest i groszek, i papryka.
W towarzystwie tak wspaniałymNiepozorna paróweczkaByła, jak kubeczek małyPrzy potężnych, grubych beczkach.
Popatrzyły tak warzywaI krzyknęły nagle chórem:„Któż tu do nas dziś przybywaPrzyodziany w długą skórę ?”
Na to rzecze im parówka:„Po co zaraz ta panika ?Ja tu wpadłam na dwa słówka,Mała chwila i już znikam.
Chciałam tylko was zapytać,Jak się żyje tu w regale,A poza tym się przywitaćI nic więcej nie chcę wcale”.
Zawstydziły się warzywa,Wszystkie dumne, kolorowe,Bo też nikt się nie odzywałTakim miłym do nich słowem,
Nawet dzięki paróweczceJuż nie słychać plusków wody,To ogórki w wielkiej beczceDoszły zaraz do ugody.
Między sobą się kłóciły,Kto też z nich jest najładniejszy,Czy ktoś smukły, czy otyły,Czy ten duży, czy najmniejszy,
Zawsze sobie wrogie byłyI codziennie się dąsały,A tu nagle tonem miłymZmienił klimat stworek mały.
Zachwycone paróweczkąMówią: „Zostań tutaj z nami,Ty radości dasz choć deczkoSłowem miękkim, jak aksamit”.
Ale ona tak im rzecze:„Chętnie z wami bym została,Jednak w ladzie mieszkam przecież,Tam mam chłód dla swego ciała.
Tak już jestem zbudowana,Że gdy ciepła zakosztuję,Czy z wieczora, czy też z rana,To się zaraz w środku psuję.
Wracać muszę więc do lady,Do parówek innych grona,Na to nie ma innej rady,Nie chcę przecież być zielona.”
Paróweczka po tych słowachW szybkich susach i podskokachWnet przybyła, by się schować W swojej lady chłodnych bokach.
Tam znów tkwiła do wieczora,A gdy już się dzień zakończył,Do wymarszu przyszła pora,Dziarsko więc, jak konik rączy
Przemykała tak parówka,Nagle usłyszała szmery,Groźne głosy, brzydkie słówkaBrzmiały tam, gdzie leżą sery.
Między sobą się spierałyWielkie, grube, żółte kręgi,Bo pokazać wszystkim chciałyObraz wielkiej, swej potęgi.
Każdy taki krąg narzekał,Że tu miejsca ma za mało,Wrzał ze złości i się wściekał,Prężąc swoje twarde ciało.
Każdy chciał być najważniejszy,Inne w cień usunąć sery,Jakby wśród rywali rzeszyPierś wypinał po ordery.
Gdy dodamy, że w tych gierkach,Co się stale rozgrywały,Udział też miał ser w plasterkach,To się zrobił szum niemały.
Przystanęła paróweczka,Przysłuchując się tym sporom,To nie była śmiechu beczka,Lecz serowy, istny horror.
Aby szybko zasiać spokójW twardych, dumnych, żółtych głowach,Paróweczka z błyskiem w okuRzekła do nich takie słowa:
„Po co cały czas się kłócićI poważne robić miny,Pora wreszcie złość porzucić,Jak zrobiły to jarzyny.
Wczoraj byłam tam z wizytą,Gdzie ogórki i marchewki,Aby kres położyć zgrzytom,I uciszyć wrogie śpiewki,
Wygnać falę nienawiściZ porów, sałat i ziemniaków,Drżących, szpinakowych liści,Z pomidorów i buraków.
Zadziwiły się więc sery,Słysząc takie miłe zdania,Odmieniły złe manieryNagle wręcz nie do poznania.
I prosiły paróweczkę:„Zostań jeszcze razem z nami,Choć godzinkę, choć chwileczkęSwymi zabaw nas słowami.”
A parówka znów tak rzecze:„Muszę wracać, nie ma rady,Dotrzeć zaraz trzeba przecieżDo chłodniczej mojej lady.
Jeszcze kilka dni minęło,Parę wizyt paróweczki,Aż nastąpił nagle przełom,Zakończyły się wycieczki.
„Co się stało z paróweczką ?”Wciąż pytały się produkty,„Czy przebywa gdzieś nad rzeczką,Czy na leśne weszła dukty ?”
Może wreszcie ktoś ją sprzedał,Może spożył na śniadanie,O tym by napisać trzebaInne już opowiadanie.
Od tej pory jednak znikłyKłótnie, spory, zwady, sprzeczki,Wszystko to za sprawą zwykłychSłów niewielkiej paróweczki.
Właśnie one złagodziłyDość skutecznie, jak się zdaje,Dumnych, wielkich, pełnych siłyNienajlepsze obyczaje.
A z tej bajki tak, jak z ciemni,Morał nam wypływać może:Najpiękniejsze są na ZiemiWielkie dzieła małych stworzeń.