Maciek urodził się z jedną nogą krótszą. Z tego powodu od najmłodszych lat był mniej sprawny od swych rówieśników. W przedszkolu i w szkole wszystkie czynności ruchowe wykonywał z większym trudem niż inni. Pewnego dnia zorganizowano wycieczkę szkolną w góry. Również i Maciek tam pojechał. Jednym z punktów programu pobytu było wspólne wejście na Zawrat. Akurat nastało lato, Więc warunki wydawały się łatwiejsze. Faktycznie tak było, lecz nie dla Maćka. Nie mógł, jak inni, iść równie szybko. Od początku został więc z tyłu i bezradnie widział oddalającą się grupę reszty klasy pokonującą ochoczo pochyłość zbocza. Zmęczony wspinaczką znalazł przydrożny głaz, na którym przysiadł i zrezygnowany myślał nad swym losem: „dlaczego ja zawsze jestem najwolniejszy ? Dlaczego musiałem urodzić się z taką wadą ?”. Gdy tak rozmyślał, usłyszał w górze dziwny szum. To wielki orzeł, który miał gniazdo wysoko w górach, wyruszył właśnie na obserwację okolicy. Zobaczywszy Maćka, zniżył lot i wkrótce pojawił się przed nim na górskiej ścieżce. „Czemu się tak martwisz, Maćku? Widzę, że nad czymś głęboko rozmyślasz” – rzekł orzeł ludzkim głosem. Zaskoczony tym faktem Maciek w pierwszej chwili myślał, że zasnął na tym głazie i wszystko to mu się śni. Gdy jednak orzeł nadal usiłował dowiedzieć się, co jest przyczyną smutku Macką, stało się jasne, że to wszystko dzieje się na jawie. Maciek przedstawił mu swój problem, lecz orzeł nie robił z tego tragedii: „To, że zostałeś z tyłu nie oznacza, że ostatni wejdziesz na szczyt Zawratu”. Rozłożył swe ogromne skrzydła i rzekł: „Siadaj, Maćku, na mnie. Wzbijemy się razem w powietrze i polecimy w górę”.
Maciek zrobił tak, jak powiedział orzeł i po chwili obydwaj szybowali w powietrzu ponad górskimi szczytami, dolinami i halami. Maciek mógł podziwiać malownicze widoki polskich Tatr. Po kilku minutach orzeł z Maćkiem na grzbiecie wylądował na szczycie Zawratu. „Widzisz, Maćku”- rzekł orzeł – „Spójrz w dół, twoi koledzy już mocno zmęczeni ciężko wspinają się, a jeszcze brakuje im sporo do celu. I nie złamuj się nigdy, nawet wtedy, gdy już na starcie jesteś w gorszej sytuacji. Życie bowiem lubi sprawiać niespodzianki i często ci ostatni stają się pierwszymi”. Powiedziawszy to, orzeł wzbił się w górę i odleciał do swego niedostępnego dla innych gniazda. Podobny był do anioła unoszącego się ku niebieskiej krainie.
A Maciek znów się zadumał. Tym razem nie nad swoją ułomnością, lecz nad prawdą, którą mu uświadomił nieznany orzeł.