Bajki Wuja

1.
W Australii pewnie emu
Kupić chciał fabrykę dżemu.
Po co jemu obiekt taki ?
Nic nie mają przecież ptaki.

2.
Domów z cegły nie budują,
W sklepach jadła nie kupują,
A i ubrań im nie trzeba,
Choć deszcz nieraz leje z nieba.

3.
Czy więc nie chce on zbyt wiele,
By być firmy właścicielem ?
Przecież każdy inny emu
Nie chce takich mieć problemów.

4.
Pomysł ten szalony taki
Podsunęły dwa dziobaki,
Które mu w tak słowach miłych
Całkiem w głowie przewróciły.

5.
Emu uległ tej namowie
I wnet zaczął myśleć sobie,
Że pieniędzy trzeba wiele,
Aby zostać właścicielem.

6.
Myślał zatem, jak je zdobyć,
Jak pozyskać, jak zarobić ?
I tu pomysł też się znalazł,
Dał go senny miś koala.

7.
Może bez kłopotu przecież
Ludzi wozić na swym grzbiecie,
Jak torpeda, w krótkim czasie,
Pędzić będzie w pełnym gazie.

8.
Za usługi tak znaczące
Może spore brać pieniądze
I niedługo będzie w stanie
Wejść w gotówki posiadanie.

9.
Emu starał się szalenie
I przykleił ogłoszenie
Na budynku gładkiej ścianie,
By czytali je mieszczanie.

10.
Tan napisał, że on – emu
Dopomoże niejednemu,
Kiedy ktoś się będzie spieszył,
To natychmiast go pocieszy

11.
I zapewni, bez wątpienia,
Że uniknie się spóźnienia,
Przy tych susach, jakie stawia,
Nikt nie musi się obawiać.

12.
Ta usługa luksusowa
Musi jednak też kosztować,
Więc za każdy metr, gdy bieży
Pięć dolarów się należy.

13.
Nie powinno to być szokiem,
Emu biega szybkim krokiem,
Musi mieć niemały dochód,
Bo jest szybszy niż samochód.

14.
Gdy to ludzie przeczytali,
Aż za głowy się łapali.
Czy ten emu rozum stracił ?
Nike mu tyle nie zapłaci !

15.
Stał więc emu w gmachu cieniu
Przy swym wielkim ogłoszeniu,
Choć zachęcał, jak potrafił,
Żaden klient się nie zjawił.

16.
Miś koala dość niemrawy
Pomysł miał więc nieciekawy,
Który środków nie da wiele,
By być dżemów właścicielem.

17.
Humor emu się poprawił,
Gdy pies dingo się pojawił,
Rzekł mu, że logika każe
Zawodowym być piłkarzem.

18.
Gdy się będzie w meczu starał,
To zarobi, co niemiara
I już wkrótce będzie w stanie
Wejść w fabryki posiadanie.

19.
Emu mocno zachęcony
W myślach widział już stadiony,
A on na nich z piłką hula
W roli już futbolu króla.

20.
Gdy fantazje się skończyły,
Emu w sobie zebrał siły,
Zostawiając z tyłu wszystko,
Na piłkarskie wbiegł boisko.

21.
Porozbijał wszystkich wokół,
Pędząc z dziką furią w oku
I za piłką gonił śmiało,
Jakby wciąż mu było mało.

22.
Trener bardzo się rozzłościł,
Bo ten emu bez litości
Biegał ciągle bez taktyki,
W pysku żując dwa kamyki.

23.
Trener krzyknął więc te słowa:
„Piłka – to gra zespołowa,
Czy on przybiec tutaj musiał ?
Nie chcę mieć w drużynie strusia !

24.
Co takiego przyjdzie temu,
Kto grać będzie razem z emu ?
Wynik z góry przesądzony,
Gdy gnać będzie, jak szalony.

25.
Czeka tylko nas przegrana,
Gdy drużyna jest niezgrana,
A tak zawsze stać się musi,
Kiedy zjawi się gracz strusi.

26.
Nie uznaje on taktyki,
Biega wkoło, jak zwierz dziki,
Nie wie, że tam, gdzie drużyna,
Jest potrzebna dyscyplina”.

27.
Emu bardzo się zasmucił,
Kiedy trener go wyrzucił
I znów myślał, co też zrobić,
By pieniędzy się dorobić.

28.
Lecz niedługo trwał frasunek.
Przyszedł wombat na ratunek
I powiedział, że mieć wzięcie
Może przecież na okręcie.

29.
Właśnie czytał ogłoszenie,
Co ciekawe jest szalenie,
Bo w nim piszą, że na plaży
Poszukują marynarzy.

30.
Zaczął wombat więc namawiać,
Aby się nie zastanawiać
I zachęcał strusia strasznie,
By na statku służyć właśnie.

31.
Gdy się tak po morzach pływa,
To pieniędzy wciąż przybywa
I niedługo już od zera
Spora sumka się uzbiera.

32.
Emu zaraz się zachęcił,
Wombat radą tą go nęcił,
Więc bez zwłoki, pełen marzeń
Szybko udał się na plażę.

33.
Tam przebywał pan kapitan,
Co się wszystkich chętnych pytał,
Czym też mogą się wykazać,
By być w roli marynarza.

34.
Kiedy struś na piasek wkroczył,
Pan kapitan wielkie oczy
Zrobił właśnie w tym momencie,
Że struś chce być na okręcie.

35.
Pyta zatem zadziwiony:
„Co przygnało się w te strony,
Kto ci, strusiu, właśnie każe,
Abyś został marynarzem ?

36.
Zawód ten to jest dość trudny,
Trzeba czyścić pokład brudny
I po maszcie też się wspinać,
Podmuch wiatru tam wytrzymać”.

37.
Słowa strusia te zmartwiły,
Bo też sporo trzeba siły
I potrzebne silne ręce,
On ma nogi i nic więcej.

38.
Emu był zrezygnowany
I porzucił swoje plany,
Musiał zmienić piękną przyszłość,
Bo z fabryki nic nie wyszło.

39.
Aby znaleźć pocieszenie,
W wielkiej łąki wbiegł przestrzenie
I tam może już do woli
Dokazywać i swawolić.

40.
A na koniec, jak się zdaje,
Jedna myśl nam pozostaje:
Nie najlepszy jest los władców,
Którzy mają złych doradców.