Bajki Wuja

1.
Pewnej nocy wprost z Księżyca
Przyleciała czarownica,
Na kamieniu sobie siadła,
Chcąc się uczyć abecadła

2.
I tak rzekła: „Hej, Ziemianie,
Niech się wola moja stanie,
Bo wam wszystko będę kradła,
Gdy nie poznam abecadła.

3.
Blady strach na Ziemię wkroczył,
Słuch przytępił, przymknął oczy,
Trwoga wnet na wszystkich padła.
Jak jej uczyć abecadła ?

4.
W takim czasie niewesołym
Nikt nie wyśle jej do szkoły,
Tak, jak każda czarownica,
Swym wyglądem nie zachwyca.

5.
Gdyby się tak zatem w klasie
W całej swojej strasznej krasie
Jako uczeń pojawiła,
To by dzieci wystraszyła.

6.
Myślą ludzie zatem dalej,
Jak naukę jej urządzić,
Lecz ta czekać nie chce wcale
I czarami zaraz grozi:

7.
Póki w waszym alfabecie
Liter wszystkich nie spamiętam,
To już sobą nie będziecie,
Pozamieniam was w zwierzęta.

8.
Porażeni groźbą srogą
Pierwsi do niej mkną aktorzy,
Jak najkrótszą, prostą drogą,
By alfabet ten otworzyć.

9.
A – jak aktor, tak tłumaczą,
Początkowa to litera.
Za nią inne też coś znaczą,
W nich alfabet się zawiera.

10.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

11.
I tym samym ci aktorzy
Wnet zostali zamienieni
W ptaki mknące wśród przestworzy,
Więc unieśli się znad ziemi.

12.
Po nich inni się zbliżają,
Twórcy beczek – to bednarze.
Czarownicy się kłaniają,
Strach im tak przemawiać każe:

13.
B – jak bednarz, tak tłumaczą,
To następna jest litera,
Za nią inne też coś znaczą,
W nich alfabet się zawiera.

14.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

15.
I tym samym ci bednarze
Wnet zostali zamienieni,
Brną przez leśne korytarze,
Pod postacią są jeleni.

16.
Po nich inni przybywają,
W białych strojach cukiernicy,
Czarownicy się kłaniają,
Mówią tak, jak sobie życzy:

17.
C – jak zawód nasz, cukiernik,
To następna jest litera,
Za nią inne w całej pełni,
W nich alfabet się zawiera.

18.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

19,
I tym samym cukiernicy
Wnet zostali zamienieni,
Teraz są, jaki dziki, dzicy,
Ryją doły w czarnej ziemi.

20.
Po nich inni się zjawiają,
Prosto z lasu silni drwale,
Czarownicy się kłaniają,
Lecz nie boją się jej wcale.

21.
D – jak drwal, tak jej klarują,
To następna jest litera,
Za nią inne postępują,
W nich alfabet się zawiera,

22.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

23.
I tym samym wszyscy drwale
Wnet zostali zamienieni
I budują już w zapale
Swe mrowisko tuż przy ziemi.

24.
Po nich inni przybywają,
Doświadczeni elektrycy,
Elegancko się kłaniają
I tak mówią czarownicy:

25.
E – jak zawód nasz, elektryk,
To następna jest litera,
Za nią inne są litery,
W nich alfabet się zawiera.

26.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

27.
I tym samym elektrycy
Wnet zostali zamienieni,
Przybierając kształt dżdżownicy,
Chodzą teraz w głębi ziemi.

28.
Po nich inni przybywają,
Ci od włosów – to fryzjerzy,
Czarownicy się kłaniają
I tak mówią całkiem szczerze:

29.
F – jak fryzjer, oczywiście,
To kolejna jest litera,
Za nią inne są na liście,
W nich alfabet się zawiera.

30.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

31.
I tym samym też fryzjerzy
Wnet zostali zamienieni,
Każdy wilcze zęby szczerzy
Wśród zarośli leśnych cieni.

32.
Po nich inni przybywają,
Znawcy węgla – to górnicy,
Elegancko się kłaniają
I tak mówią czarownicy:

33.
G – jak górnik, tak tłumaczą,
To następna jest litera,
Za nią inne też coś znaczą,
W nich alfabet się zawiera.

34.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

35.
I tym samym też górnicy
Wnet zostali zamienieni,
Każdy głosem pawim krzyczy,
Ogon ich się barwnie mieni.

36.
Po nich inni przybywają,
Ze stalowni wprost hutnicy,
Wszyscy razem się kłaniają
I tak mówią czarownicy:

37.
H – jak hutnik, bez wątpienia,
To następna jest litera,
Za nią inne się wymienia,
W nich alfabet się zawiera.

38.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

39.
I tym samym też hutnicy
Wnet zostali zamienieni,
Każdy przybrał kształt łasicy,
Zwinnie biegnie wśród zieleni.

40.
Po nich inni przybywają,
Z różnych miast informatycy,
Argumenty swoje mają
I tak mówią czarownicy:

41.
I – to właśnie informatyk,
To kolejna jest litera.
Za nią inne liter kształty,
W nich alfabet się zawiera.

42.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

43.
I też ci informatycy
Wnet zostali zamienieni,
Teraz w skórach są kozicy,
Mkną po górach, jak szaleni.

44.
Po nich inni się zbliżają,
Znawcy złota – jubilerzy,
Rolę swą w tej akcji mają,
Czarownicy mówią szczerze:

45.
J – jak zawód nasz – jubiler,
To następna jest litera,
Za nią jeszcze innych tyle,
W nich alfabet się zawiera.

46.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

47.
I tym samym jubilerzy
Wnet zostali zamienieni
W okazałe stado jeży
Pośród leśnych barw jesieni.

48.
Po nich inni przybywają,
Kolejarze gdzieś z bocznicy,
Czarne czapki z głów ściągają
I tak mówią czarownicy:

49.
K – jak każdy z nas kolejarz,
To następna jest litera,
Za nią innych liter pejzaż,
W nich alfabet się zawiera.

50.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

51.
I tym samym kolejarze
Wnet zostali zamienieni
W twarde, małe, morskie małże.
Które w wodnej tkwią przestrzeni.

52.
Po nich inni się zjawiają
Ze szpitali wprost lekarze,
Czarownicy się kłaniają,
Chcąc jej dodać nowych wrażeń:

53.
L – jak lekarz, znawca chorób,
To kolejna jest litera,
Za nią jeszcze innych sporo,
W nich alfabet się zawiera.

54.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

55.
I tym samym też lekarze
Wnet zostali zamienieni,
Skorpionami są w pieczarze,
By przed słońcem szukać cieni.

56.
Po nich inni przybywają,
Łowczy, co polują w głuszy,
Czarownicy się kłaniają,
Myśląc, że ich tekst ją wzruszy:

57
Ł – jak łowczy lub myśliwy,
To następna jest litera,
Za nią innych sznur prawdziwy,
W nich alfabet się zawiera.

58.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

59.
I tym samym łowczych grupa
Wnet została zamieniona,
Teraz głośno będą tupać,
Bo stąpają z siłą słonia.

60.
Po nich inni przybywają,
Prosto z morza marynarze,
Czarownicy się kłaniają,
Mówią, dając rybę w darze:

61.
M – jak każdy z nas marynarz,
To następna jest litera,
Za nią innych jest rodzina,
W nich alfabet się zawiera.

62.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

63.
I tym samym marynarze
Wnet zostali zamienieni
W pszczoły, które niosą w darze
Miód, gdy pora jest jesieni.

64.
Po nich inni się zjawiają,
Prosto z biur swych notariusze,
Czarownicy się kłaniają
I tak mówią bez przymuszeń :

65.
N – wiadomo, jak notariusz,
To następna jest litera,
Za nią inne na scenariusz,
W nich alfabet się zawiera.

66.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

67.
I tym samym notariusze
Wnet zostali zamienieni,
Są specami od uduszeń
W ciało boa przystrojeni.

68.
Po nich inni też znak dają,
Znawcy ocznych szkieł – optycy,
Czarownicy się kłaniają,
Mówią jej bez tajemnicy:

69.
O – jak optyk, wszyscy wiedzą,
To następna jest litera,
Za nią inne w rzędzie stają,
W nich alfabet się zawiera.

70.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

71.
I tym samym też optycy
Wnet zostali zamienieni,
Każdy ciało ma nornicy,
Która lubi drążyć w ziemi.

72.
Po nich są następni jeszcze,
Oto przyszli też piekarze,
Choć z przejęcia mają dreszcze,
Przekazują komentarze:

73.
P – jak piekarz, niewątpliwie,
To następna jest litera,
Za nią inne tkwią cierpliwie,
W nich alfabet się zawiera.

74.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

75.
I tym samym też piekarze
Wnet zostali zamienieni,
Postać ćmy dostali w darze,
Która krąży w nocnej ciemni.

76.
Po nich grono jest rzeźbiarzy,
Przyszli szybko wprost z ulicy,
Wiadomością chcą obdarzyć,
Mówiąc tak do czarownicy:

77.
R – jak rzeźbiarz, znany w świecie,
To następna jest litera,
Za nią inne są w komplecie,
W nich alfabet się zawiera.

78.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

79.
I tym samym też rzeźbiarze
Wnet zostali zamienieni,
Teraz mogą wyjść na plażę,
Są, jak morsy, utuczeni.

80.
Po nich inni się zjawiają,
To tłumacze – znawcy mowy,
Czarownicy się kłaniają,
Przemawiają tymi słowy:

81.
T – jak tłumacz, pan języków,
To kolejna jest litera,
Za nią inne stoją w szyku,
W nich alfabet się zawiera.

82.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

83.
I tym samym też tłumacze
Wnet zostali zamienieni,
Teraz skaczą, jak torbacze,
Odbijając się od ziemi.

84.
Po nich inni tutaj stają,
Twórcy miasta – urbaniści,
Czarownicę pozdrawiają
I tak do niej mówią wszyscy:

85.
U – to tak, jak urbanista,
To następna jest litera,
Za nią jeszcze innych lista,
W nich alfabet się zawiera.

86.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

87.
I tym samym urbaniści
Wnet zostali zamienieni,
Wiewiórkami są wśród liści
W rude futra przystrojeni,

88.
Po nich inni tu przychodzą
Z miast i wsi weterynarze,
Czarownicy słowem słodzą,
Bo ostrożność im to każe:

89.
W – jak właśnie weterynarz,
To następna jest litera,
Za nią innych jest drużyna,
W nich alfabet się zawiera.

90.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

91.
I tu też weterynarze
Wnet zostali zamienieni,
Śpieszyć im się nikt nie każe,
Bo żółwiami są błotnymi.

92.
Po nich głos swój inni mają,
To jest grono zegarmistrzów,
Czarownicy się kłaniają
I tak mówią bez namysłu:

93.
Z – po prostu, jak zegarmistrz,
To następna jest litera,
Za nią jedna liter armii,
W nich alfabet się zawiera.

94.
Na to rzecze czarownica:
„To nie całe abecadło,
Mnie to wcale nie zachwyca”.
Więc zaklęcie z ust jej padło.

95.
I tym samym zegarmistrze
Wnet zostali zamienieni,
Teraz stroje mają czystsze,
Łabędziami są białymi.

96.
Po nich grupa już ostatnia,
Czyli cały rząd żniwiarzy,
Czarownicy w pas się kłania
I ją takim tekstem darzy:

97.
Ż – jak żniwiarz, lubi żęcie,
To ostatnia z liter stadła,
Tak więc znasz już w tym momencie
Całość tego abecadła.

98.
Czarownica tę naukę
Ze spokojem więc przyjęła,
Dysponując zaklęć sztuką
Z wszystkich nagle czary zdjęła.

99.
Uleciała zaraz w przestrzeń
Na swej miotle elektrycznej,
Pomachała tylko jeszcze,
Znikła w dali mgieł kosmicznej.

100.
Tu nam wniosek stąd się tworzy,
Lecz pominąć go nie sposób,
Bo nikt nie wie, kiedy może
Ktoś nawiedzić nas z kosmosu.