Bajki Wuja

Emeryt Protazy rozstał się ze swym zakładem pracy ładne parę lat temu, kiedy udał się na zasłużony odpoczynek. Przez ten okres nie utrzymywał żadnych kontaktów z osobami, z którymi pracował. Odzwyczaił się też od trybu dnia pracy, który miał inny rozkład niż obecnie. W pamięci zatarły mu się już obrazy służbowych pomieszczeń, biurek i szaf., segregatorów, kartek i innych drobnych akcesoriów biurowych. Zresztą, będąc na emeryturze nie musiał wcale o tym myśleć ani też przejmować się bieżącymi sprawami firmy. Nic więc dziwnego, że gdy pewnego dnia znalazł w skrzynce pocztowej pismo ze swojego byłego zakładu pracy, poczuł się co najmniej zagrożony i rozmyślał o celu przysłania tego pisma.
-Dlaczego teraz, po tylu latach, mój były pracodawca sobie o mnie przypomniał ? Czego jeszcze żąda ? Przecież rozliczyłem się ze wszystkiego. A może chce mnie ponownie zatrudnić ? Nie, to niemożliwe. Przecież przez tyle lat wiele się zmieniło. W czasie mojej pracy nikt nie myślał o komputerach, a teraz ? Bez tego ani rusz. A te wszystkie smartfony, komórki i inne wymysły. Przecież ja nie mam o tym zielonego pojęcia. Zresztą, po co mi one ?
I tak sobie daję radę bez nich. Zmagając się z natrętnymi myślami Protazy wszedł do mieszkania i natychmiast otworzył kopertę. Owszem, było tam pismo z jego byłego zakładu pracy, ale nie dotyczyło on ani zatrudnienia, ani żadnych roszczeń pod jego adresem. Zawarta tam była informacja, że w firmie powstaje koło emerytów i że jest zaproszony na jego inauguracyjne spotkanie, Protazy nie mógł się powstrzymać od zdziwienia. Czuł się zaskoczony tym, że jeszcze ktoś o nim pamięta. Tyle lat żył w izolacji od byłych współpracowników i nie pokazywał się w miejscu pracy. Zaraz więc zaczął zmagać się nowymi dręczącymi myślami. Czy powinien tam iść, czy nie ? Właściwie to nie powinien, bo może będą mu zarzucać, że od lat nie dawał sygnału życia. Z drugiej jednak strony sam fakt otrzymania pisma takiej treści świadczy o tym, że jednak coś jeszcze znaczy i nie byłoby wskazane odrzucenie tej propozycji. Po długim namyśle przeważyła jednak ta druga wersja. Istotnie, odrzucenie takiej propozycji byłoby niezbyt eleganckie i sugerowałoby, że Protazy lekceważy byłych współpracowników. Nazajutrz, jak zwykle w przypadków szczególnych akcji, rozpoczął niezbędne przygotowania. Wyjął, jak to bywa w takich razach, z szafy reprezentacyjny, trzydziestoletni garnitur. Dokładnie sprawdził jego stan i stwierdził, że musi go oczyścić z drobnych pyłków, jakie gdzieniegdzie zauważył. W tym celu wyjął swą sprawdzoną od lat szczotkę do ubrania. Wyszedł na balkon i starannie strzepnął pyłki z garnituru. Następnie wyjął nieodłączne elementy ubrania, czyli różową koszulę i niebieski krawat w zielone grochy. Wypastował też swoje wiekowe buty na skórzanym obcasie. Tak starannie ubrany wziął ze sobą otrzymane pismo i mocno podekscytowany wyszedł z domu, aby udać się do byłego zakładu pracy. Znów znalazł się sytuacji, która naruszała jego od lat ukształtowany porządek dnia codziennego, emerytalnego żywota. Mocno zdenerwowany wykazał się jednak hartem ducha i po krótkiej podróży autobusem znalazł się przy wejściu do budynku.
Pan do kogo ? – zaczepił go portier na progu.
-No, proszę – pomyślał Protazy – już mnie nie poznają. Zapomnieli, że przed laty tu pracowałem, Zresztą tego portiera też jakoś sobie nie przypominam.
-Proszę pana – rzekł Protazy do portiera – otrzymałem pismo w sprawie zebrania koła emerytów.
-A, jak tak, to proszę iść tym korytarzem do Sali konferencyjnej
– odparł portier.
-Tym korytarzem ? Przecież zawsze prowadził on do stołówki. To teraz jest tam sala konferencyjna – zdziwił się Protazy.
-Jak pan widzi, świat się zmienia to i firma też – wyjaśniał portier.
-No dobrze – odpowiedział Protazy – właściwie nie byłem tu od lat, a przecież nic nie trwa wiecznie.
Nastrój Protazego wyraźnie się poprawił, gdy wszedł do sali. Rozpoznał nagle wielu byłych kolegów i koleżanek. Co prawda, lat im trochę przybyło i niejedna głowa posiwiała, ale przecież człowiek zachowuje ryzy twarzy, Współpracownicy też rozpoznali emeryta.
-Protazy, tyle lat, dlaczego nie dawałeś żadnego znaku życia ? – pytali niecierpliwie.
-A, jakoś nie było okazji – tłumaczył się Protazy zresztą, nie chciałem zakłócać spokoju na waszym nowym etapie życia.
Wymiana zdań trwała jeszcze kilka minut. Przerwał ją donośny głos dyrektora . On też był dla Protazego osobą nieznaną, Widocznie i na tym stanowisku zaszły zmiany. Dyrektor powiadomił zebranych, że podjęto decyzję o założeniu w firmie koła emerytów. Dyrekcja chce rozwinąć działalność socjalną i stworzyć fundusz na wspomaganie organizacji byłych pracowników. Głównym punktem zebrania ma być wybór przewodniczącego koła. Dyrektor objął tymczasowe przewodnictwo zebrania i zaproponował, aby zebrani zgłosili kandydatury na to stanowisko. Padały różne propozycje. W pewnej chwili Protazy, który zajął strategiczne stanowisko w ostatnim rzędzie siedzeń przy ścianie, usłyszał swoje dane osobowe. Poczuł, jakby nagle nadciągnęła jakaś burza i piorun uderzył obok niego. Dreszcz, jaki przeszył w tym momencie całe jego wątłe ciało, omal nie doprowadził go do utraty przytomności. Zachwiał się na krześle, ale na szczęście siedział przy ścianie, która uchroniła go przed upadkiem. W pierwszym odruchu chciał zaprotestować, ale w tym momencie dyrektor skomplikował jego działania. Stwierdził bowiem, że na razie nie mam mowy o rezygnacji z kandydowania. Najpierw trzeba przeprowadzić głosowanie, a dopiero potem będą rozpatrywane różne inne kwestie, Po takim oświadczeniu wszyscy zebrani otrzymali kartki, na których należało wpisać imię kandydata na przewodniczącego koła. Po upływie pół godziny dyrektor w towarzystwie dwóch wybranych z grona emerytów osób udał się do innego pomieszczenia, aby przeliczyć głosy. W ciągu kolejnych piętnastu minut dyrektor i towarzyszące mu osoby wróciły na salę i podały wyniki glosowania. Wynikało z nich, że najwięcej głosów otrzymał Protazy ! Tego już zszokowany emeryt nie mógł wytrzymać. Ponieważ siedział w ostatnim rzędzie, delikatnie odsunął krzesło do tyłu i za plecami zgromadzonych wymknął się z sali. Szybko wyszedł z budynku firmy na przystanek autobusowy.
-Co ? Ja ? ja miałbym być przewodniczącym koła emerytów ? – zadawał sobie w myślach pytania – Jak ja bym sobie z tym poradził ? Przecież nie mógłbym już spędzać beztrosko czasu w swoich czterech ścianach. Nie, nie, ja się do tego nie nadaję. Niech sobie szybko wybiorą innego przewodniczącego. Je nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Przecież bym się skompromitował na całego. Na pewno bym sobie nie poradził. A gdybym tak komuś się naraził, to miałbym dodatkowe wyrzuty sumienia, że komuś zaszkodziłem. Nie, ja do takiej działalności się nie nadaję.
Protazy stał na przystanku i toczył intensywną bitwę z myślami, które rodziły się, jak grzyby po deszczu w jego skołowanej głowie. Tymczasem na sali konferencyjnej zapanowało zaskoczenie. Nikt nie zauważył zniknięcia Protazego, W rezultacie przewodniczącym została następna po Protazym osoba pod względem ilości otrzymanych głosów. Protazy był już jednak w autobusie , którym zmierzał do miejsca swego azylu, jakim były cztery ściany jego mieszkania. Uznał, że lepiej jednak będzie zachować wyciszony tryb życia z daleka od towarzystwa. Jedyne, co mu pozostawało, to upranie różowej koszuli, która po wpływem emocji nieco się zapociła.