Emeryt Protazy był osobą zapobiegliwą. Lubił mieć w domu zawsze pewien zapas produktów żywnościowych o szczególnym dla niego znaczeniu. Do takich produktów niewątpliwie należał dżem morelowy.
Pewnego dnia Protazy z przerażeniem stwierdził, że dżem, który spożywał regularnie rano i wieczorem, już się kończył, a on nie miał ani jednego słoika w zapasie.
Postanowił więc wybrać się niezwłocznie do pobliskiego sklepu w celu zakupu ulubionego produktu. Przy okazji chciał kupić też chleb, którego zasoby zbliżały się do zera. W tym celu, nie zakładając już reprezentacyjnego stroju, wybrał się po zakupy w domowych kapciach i mocno zużytym dresie, czyli w codziennym ubraniu roboczym. Wyszedł z domu i wkrótce znalazł się w sklepie.
Od razu zaczął szukać ulubionych produktów. Chleb znalazł bez problemu, ale z dżemem zaczął się niemały kłopot. W żaden sposób nie mógł znaleźć słoika ze znaną naklejką wskazującą na wyrób firmy, do której od lat miał zaufanie. Była to firma państwowa funkcjonująca niezawodnie i systematycznie dostarczająca dżem morelowy do tego sklepu.
Zdegustowany Protazy zaczął przyglądać się słoikom z dżemem morelowym innych firm, ale nie bardzo wiedział, który z nich zasługuje na uznanie.
Gdy tak przyglądał się całej armii słoików piętrzącej się przed oczami, podeszła nagle ekspedientka.
-Przepraszam pana, czy mogę panu w czymś pomóc ? – zapytała zdezorientowanego emeryta.
-Proszę pani – rzekł wzburzony Protazy – do czego to podobne ? Od tylu lat kupowałem dżem znanej firmy, a teraz nie ma tego wyrobu. Kiedy znów się pojawi ?
-Jeśli chodzi panu o tę znaną firmę, to muszę pana rozczarować, bo niedawno została sprywatyzowana i obecnie wyroby te występują pod inną nazwą. Mają inne etykiety i słoiki – odrzekła ekspedientka.
-A może mi pani wskazać te słoiki ? – kontynuował dialog Protazy.
-Oczywiście to te na drugiej półce na wysokości pana oczu – poinformowała ekspedientka.
-Ale one nie mają ceny, nie wiem, ile kosztują – spostrzegł emeryt.
-Tak, na razie nie mają, bo zostały dopiero teraz ustawione na półkach, ale cena jest wprowadzona do systemu i może ją pan odczytać w czytniku.
-W czym ? – zdziwił się Protazy, któremu urządzenie to było zupełnie obce.
-W czytniku – powtórzyła ekspedientka.
-Jest tam przy ścianie – wskazała ręką i odeszła.
Zagubiony emeryt wziął słoik dżemu morelowego od nowego dostawcy i powoli, ostrożnym krokiem przemieścił się w kierunku czytnika. Stanął naprzeciw jakiegoś tajemniczego ekranu, który był ciemny i nic nie było na nim widać.
Zaczął się przyglądać czytnikowi ze wszystkich stron, lecz nie bardzo wiedział, co trzeba zrobić, żeby sprawdzić cenę. Zastosował więc swą starą, sprawdzoną taktykę. Odszedł od czytnika na dwa metry i udając, że ogląda inne produkty, łypał kątem oka, aby sprawdzić, jak zachowują się ludzie, którzy też chcą sprawdzać ceny.
Po dziesięciu minutach, które Protazemu wydawały się wiecznością, podszedł wreszcie ktoś do czytnika. Przystawił jakieś opakowanie, a po chwili rozległo się ciche „piknięcie”, po czym osoba ta oddaliła się w kierunku kasy.
Protazy rzekł w myślach do siebie z nieukrywaną dumą:
-Ha, ha, a jednak znów okazałem się sprytny. Teraz wiem, co trzeba zrobić. Przystawię słoik do czytnika i jak usłyszę ten sygnał, to zobaczę na ekranie cenę.
Nie czekając dłużej emeryt ponownie podszedł do czytnika i przystawił słoik. Żadnego sygnału jednak nie usłyszał.
Zaskoczony nieudaną próbą zaczął się zastanawiać, dlaczego tamtej osobie się udało, a on nie potrafi poradzić sobie z tym krnąbrnym urządzeniem.
Zapewne się popsuło – pomyślał i podszedł do innej ekspedientki układającej obok towary na półkach.
-Proszę pani – rzekł zdenerwowany Protazy – ja nie wiem, co się dzieje w tym sklepie. Cały czas przychodziłem kupować dżem morelowy. Teraz, nie dość, że zmieniła się firma, nie pokazano ceny na półce, to jeszcze i ten czytnik nie działa. To jak mam sprawdzić cenę ? Przecież muszę wiedzieć, ile płacę za taki zakup.
-Czytnik nie działa ? – zdziwiła się ekspedientka. Cały czas funkcjonował.
Chodźmy sprawdzić.
Ekspedientka wzięła od Protazego słoik z dżemem, przystawiła do czytnika kodem kreskowymi natychmiast rozległ się sygnał, a na ekranie wyświetliła się cena.
-No widzi pan – rzekła zirytowana – tyle krzyku pan robi, a czytnik działa. Pewno nie umie się pan nim posługiwać. Nie przystawił pan kodu kreskowego i dlatego nic z tego nie wyszło.
A tu, proszę, czytnik jasno wskazuje cenę.
-Ile ? – zirytował się z kolei Protazy – za taki słoik płaciłem dotąd o całą złotówkę mniej.
-A co, dziwi się pan ? – odrzekła ekspedientka – ceny wszędzie rosną, a takiej firmy, której wyrób pan kupował, już nie ma.
Po tych słowach odeszła do swoich wykonywanych czynności.
Rozmowę Protazego z ekspedientką słyszało wielu klientów przebywających akurat w sklepie. Spoglądali na emeryta z politowaniem, że taki wiekowy człowiek, a nie umie obsługiwać takiego prostego urządzenia, jakim jest zwykły czytnik. Szeptali między sobą, że chyba jakiś przedpotopowy stwór, który przeskoczył z minionej epoki do współczesnego świata.
Protazy słyszał fragmenty tych rozmów i spoglądał ukradkiem na wyraźnie rozradowane twarze pogardliwie zwrócone w stronę upokorzonego emeryta.
Chciał jak najszybciej opuścić sklep, aby nie stawać się dłużej pośmiewiskiem dla tych światowych i nowoczesnych ludzi, dla których zelektronizowane do bólu otoczenie nie stanowiło żadnych tajemnic. Każdemu z nich z kieszeni wystawał telefon komórkowy, smartfon lub inny wytwór współczesności, które dla Protazego stanowiły zamkniętą szczelnie zaporę.
Zresztą, jako osoba przyzwyczajona od lat do stałego trybu życia, nie odczuwał potrzeby dokonywania zmian, które uważał za niepotrzebne.
Rozważając w myślach reakcje innych klientów Protazy skierował się w stronę kasy, żeby dokonać zapłaty za swe zakupy.
Niestety, jego oczom ukazał się długi rząd ludzi nie przesuwający się do przodu ani o krok. Protazy stanął jednak cierpliwie na końcu kolejki, czekając, że może zacznie się ona przybliżać do kasy.
Tajemnica tej stojącej, jakby zastygłej nieruchomo gromady osób ustawionych jedna za drugą wkrótce się wyjaśniła. Okazało się, że nastąpiła awaria w zasilaniu systemu płatniczego i niemożliwe było regulowanie należności kartami płatniczymi.
Oczywiście, w kolejce wszyscy byli osobami nowoczesnymi i poza takimi kartami nie dysponowali żadnymi pieniędzmi.
Zdenerwowana długim oczekiwaniem kasjerka w pewnej chwili wstała i na cały glos przekazała przełomowy dla emeryta komunikat:
-Z powodu awarii systemu płatność kartami chwilowo nie jest możliwa, ale można płacić gotówką. Kto ją ma, zapraszam do kasy.
-Ja ! Ja mam ! – krzyknął z końca kolejki uradowany Protazy.
Wszyscy stojący przed nim osobnicy odwrócili się i ujrzeli rozpromienionego emeryta z połówką chleba i słoikiem dżemu morelowego. Protazy raźno przemierzał dystans dzielący go od kasy obok ponurych ze złości płatników kartami, którzy bezradnie tkwili w miejscu, czekając na uruchomienie systemu.
Emeryt szybko uregulował należność i uśmiechnięty wyszedł ze sklepu.
Wracając do domu, przypomniał sobie znane powiedzenie, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.