Bajki Wuja

Pewnego dnia emeryt Protazy postanowił sprawdzić zawartość swojej skrzynki pocztowej. Dawno już tam, co prawda, nie zaglądał, ale też nie miał powodu, aby oczekiwać jakichś rewelacji. Reklamy i rachunki do zapłacenia stanowiły jedyne rodzaje korespondencji, jakie emeryt znajdował we wnętrzu skrzynki.

Tym razem znalazł pismo, które od razu w przyzwyczajonej do stabilizacji głowie wywołało zaburzenie równowagi umysłowej. Zanim otworzył kopertę już ogarnęły go domysły, co też może się w niej znajdować. Pospiesznie wrócił do mieszkania i zaledwie przekroczył próg, nerwowym ruchem rozciął kopertę, w której znajdowało się pismo z pobliskiego domu kultury.

Było to zaproszenie do udziału, jako kibic, w turnieju szachowym, w którym mają uczestniczyć renomowani zawodnicy. Ozdobę turnieju stanowił udział arcymistrza szachowego, co znacznie podnosiło rangę tego wydarzenia.

Protazy w młodości grywał w szachy. Co prawda rzadko, ale uznał, że to może być dobra okazja do przypomnienia sobie zasad tej gry.

W dniu imprezy emeryt już od rana krążył nerwowo po mieszkaniu i omal nie zakrztusił się kanapką z dżemem morelowym tradycyjnie spożywaną podczas śniadania. Co chwila spoglądał na zegarek, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie nastała już pora wyjścia do domu kultury.

Niebawem nadszedł ten moment i Protazy zaczął przygotowywać się do udziału w tym niecodziennym wydarzeniu, Oczywiście musiał się odpowiednio zaprezentować wśród publiczności. Wyjął więc szafy swój tradycyjny strój wyjściowy, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę, zielony krawat w niebieskie grochy oraz buty na skórzanym obcasie. Do kieszeni marynarki schował zaproszenie, przyczesał jeszcze swoje przerzedzone włosy i dostojnym krokiem udał się na miejsce imprezy.

Przy wejściu do domu kultury pokazał zaproszenie. Obsługa gości miała jednak utrudnione zadanie, bo w tym samym czasie odbywała się w sąsiedniej sali inna impreza, a mianowicie konkurs karaoke.

Być może osoba, której Protazy pokazał zaproszenie była w tym momencie nieco rozkojarzona, bo wskazała emerytowi wejście do niewłaściwej sali. W ten sposób trafił on do miejsca, w którym miał odbyć się konkurs karaoke.

Protazy był przekonany, że znalazł się w sali turnieju szachowego. Zdziwił się więc nieco, że zamiast stolików i szachów zobaczył pustą scenę, na której ustawione były głośniki i konsola z tysiącem różnych przycisków i suwaków. Emeryt był tym razem dziwnie spokojny i nie przeczuwając żadnych komplikacji z powodu powstałego nieporozumienia, zajął miejsce na widowni. W ciągu paru następnych minut wszystkie siedzenia wypełniły się przybywającymi uczestnikami konkursu. Na scenie pojawił się konferansjer, który przywitał wszystkich uczestników. Protazy się zdziwił. Przecież przyszedł na turniej szachowy. Myślał, że to może taki wstęp przed głównym wydarzeniem. Konkurs jednak się zaczął i w miarę jego trwania Protazy dochodził do przekonania, że nie trafił do właściwej sali. Podniósł się więc ze swojego siedzenia i usiłował chyłkiem wymknąć się z niewłaściwego pomieszczenia, gdy w tym samym czasie został dostrzeżony przez konferansjera:

– Bardzo prosimy pana, proszę bliżej, na scenę.

Protazy usiłował wyjaśnić całe nieporozumienie, ale konferansjer nie dał mu dojść do słowa i kontynuował swój monolog:

– Brawo, brawo, jak państwo widzą i wśród starszego pokolenia nie brakuje odważnych, którzy nie boją się zaprezentować swych walorów wokalnych. Czy możemy prosić pana o kilka szczegółów. Jak pan ma na imię?

– Protazy – odrzekł zaskoczony emeryt. Było to jedyne słowo, jakie zdążył wypowiedzieć, bo natychmiast przerwał mu konferansjer:

– Bardzo ciekawe imię, panie Protazy. Mam tu dla pana interesujący utwór do zaśpiewania.

Słowo „karaoke” niewiele mówiło Protazemu. Jako miłośnik muzyki klasycznej nie interesował się muzyką rozrywkową, nie mówiąc już o obcych dla niego pojęciach z nią związanych. Zniewolony jednak przez konferansjera stał bezradnie na scenie, jakby oczekiwał wyroku, który nieodwołalnie na niego wydano.

Tymczasem konferansjer wyjaśniał emerytowi, co go za chwilę spotka:

– Panie Protazy, oto kartka z tekstem. Za chwilę usłyszy pan podkład muzyczny. Proszę do usłyszanej melodii zaśpiewać ten tekst.

Proszę państwa, przed państwem najodważniejszy z seniorów, pan Protazy !

Na sali rozległy się oklaski, a zdezorientowany Protazy stał na środku sceny z kartką papieru w drżących ze strachu rękach i przed mikrofonem, który bezlitośnie obnażał wszelkie braki wokalne wykonawców.

Protazy nigdy nie miał zdolności wokalnych. W szkole doświadczał wielu przykrych wydarzeń, gdzie notorycznie zostawał odrzucany w akcjach werbowania kandydatów do chóru szkolnego. Zresztą, jako człowiek unikający towarzystwa, nawet nie miał okazji, żeby od czasu do czasu zaśpiewać tradycyjne „Sto lat” na imprezie urodzinowej lub imieninowej. A tutaj nagle znalazł się w sytuacji, gdy przed widownią miał zaśpiewać tekst do melodii, której wcale nie znał.

Nie miał jednak innego wyjścia. Honor nie pozwalał mu zejść ze sceny.

W obliczu zbliżającej się katastrofy i kompletnej kompromitacji nagle przyszedł mu do głowy genialny pomysł. Po prostu przeczyta ten tekst, żeby nie zdradzać swych głosowych niedostatków, zwłaszcza że miał pokazać swe walory wokalne w nieznanej mu melodii i przy braku uzdolnień słuchowych.

Tak też się stało. Po włączeniu muzyki Protazy z kamienną twarzą sparaliżowaną prawdopodobnie tremą wyrecytował zapisane na kartce słowa. Po zakończeniu melodii niespodziewanie usłyszał brawa na widowni. Rozpromieniony konferansjer wbiegł na scenę i podniesionym głosem w radosnym tonie rzekł do emeryta:

– No, widzę, że wśród seniorów są miłośnicy nowych trendów w muzyce. Nikt przed panem nie pokazał się w takim raperskim stylu. To najlepszy rap, jaki słyszałem.

– Ra…. co? – zdziwił się Protazy.

– No jak to co? Rap ! – odpowiedział konferansjer. Doskonale sprawdził się pan jako wykonawca tego gatunku. Nikt przed panem nie zinterpretował tak tej piosenki. Dziękujemy panu, proszę wrócić na widownię. Za chwilę ogłosimy wyniki konkursu.

Po Protazym zaprezentowało się jeszcze dwoje wykonawców, po czym na scenę wyszli członkowie jury. Przewodniczący odczytał werdykt, z którego wynikało, że Protazy otrzymał nagrodę za najbardziej oryginalne wykonanie, czyli dyplom wraz z kubkiem z logo domu kultury.

Protazy zaskoczony takim obrotem sprawy wyszedł na scenę z mocno zdziwioną miną i odebrał nagrodę. Po zakończeniu konkursu wyszedł z sali, szukając pomieszczenia, w którym miał się odbyć turniej szachowy. Na nieszczęście emeryta, turniej już się zakończył i zarówno uczestnicy, jak i kibice opuścili już dom kultury.

Protazy miał mieszane uczucia. Z jednej strony zadowolenie z nieoczekiwanego sukcesu w konkursie, drugiej – uczucie zawodu, że wskutek pomyłki przedstawiciela organizatora pozbawiono go kontaktu z królewską grą.

Wracał do domu ze zdobytymi trofeami, nie mogąc nadziwić się, jakie niespodzianki gotuje nam życie, kierując nas na szlaki, o których nawet nie myśleliśmy.