Bajki Wuja

Emeryt Protazy nie dysponował dużymi zasobami finansowymi, dlatego gospodarował nimi bardzo oszczędnie. Postanowił jednak, że poczyni jeszcze dalsze oszczędności. Może przecież od każdego codziennego zakupu wygospodarować kilka złotych i odłożyć je. Po pewnym czasie uzbierałaby się niezła sumka ułatwiająca realizację jakichś nieprzewidzianych potrzeb. Odkładanie pieniędzy w domu miałoby jeszcze jedną zaletę. Ograniczyłoby wizyty w banku, a przez to uchroniłoby Protazego od niedogodności, jakie zawsze przeżywał, wychodząc z domu na zewnątrz. Szczególne napięcie towarzyszyło mu w przypadku pobierania gotówki. Zawsze miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, planując napad i pozbawienie pobranych z banku pieniędzy.

Pomysł oszczędzania w domu wydawał się znakomity. Pozostawała tylko kwestia miejsca, w którym zaoszczędzone pieniądze miały być odkładane. Po dłuższym namyśle Protazy uznał, że najlepszym miejscem do gromadzenia oszczędności byłaby skarbonka. Niestety, takiej w domu nie miał. Musiał więc ją gdzieś kupić, Okazja ku temu wkrótce się nadarzyła.

Pewnego dnia emeryt wychodził, jak zawsze, po poranne zakupy i, jak zawsze,
W tradycyjnym stroju, czyli w trzydziestoletnim garniturze, różowej koszuli, zielonym krawacie w niebieskie grochy, butach na skórzanym obcasie
i ciemnozielonym krawacie. Przy wyjściu z bloku zobaczył wiszące ogłoszenie
o pchlim targu, jaki będzie jutro organizowany na pobliskim bazarze.

Protazy uznał to jako doskonałą okazję do nabycia poszukiwanego przedmiotu za niewielką kwotę. Przecież na pchlim targu oferowane są rzeczy używane, które z reguły sprzedaje się poniżej ceny, jaką trzeba by było zapłacić w sklepie.

Następnego dnia rano emeryt już od wczesnych godzin myślał o wizycie na bazarze. Szybko spożył śniadanie, czyli popijane herbatą dwie kanapki z dżemem morelowym, przywdział swój reprezentacyjny ubiór wyjściowy i udał się na bazar. Wkrótce znalazł się wśród tłumu ludzi szukających okazji zakupu po korzystnych cenach, jak i tych, którzy chcieli pozbyć się niepotrzebnych rzeczy
z domu, a przy okazji zarobić parę groszy.

Protazy przeciskał się przez zatłoczone alejki bazarowe i długo nie mógł znaleźć poszukiwanego przedmiotu. Po prawie dwudziestu minutach bezowocnych poszukiwań znalazł wreszcie to, czego szukał. Przed nim leżał na ziemi niewielki kocyk, na którym ustawiono różne drobiazgi. Wśród nich stała sobie kolorowa skarbonka dość znacznych rozmiarów. Protazy ocenił na oko, że może pomieścić kilkadziesiąt monet, a może i więcej. Zależy to od ich nominału. W każdym razie uznał, że będzie w sam raz odpowiednia dla jego planów oszczędnościowych.

Był to przedmiot dość niezwykły, bo na jednej ze swoich ścianek miał wbudowany zegarek. Fakt ten jeszcze bardziej wpłynął na decyzję emeryta
o konieczności zakupu takiej właśnie skarbonki. Miałby jednocześnie dwie rzeczy w jednym: miejsce na monety i informację o bieżącym czasie. Protazy zwrócił się do sprzedawcy – starszego pana o siwych włosach. Wiek jego sugerował, że oferował unikalne przedmioty, które mogły zalegać w jego mieszkaniu od wielu lat. Starszy pan życzył sobie za ten oryginalny przedmiot dziesięć złotych, co według Protazego nie wydawało się wygórowaną ceną. Szybko uregulował więc należność i niebawem przyniósł nabytą skarbonkę do mieszkania.

Wewnątrz skarbonki znajdowały się dwa przyciski. Jedne do ustawiania czasu,
a drugi do nastawiania budzika. Skarbonka spełniała, oprócz pomiaru czasu, jeszcze funkcję budzika, o czym sprzedawca zapomniał poinformować Protazego. Oglądając zakupiony przedmiot, Protazy zdjął pokrywę skarbonki
z otworem na monety i dotknął obu przycisków, chcąc sprawdzić ich funkcjonowanie. Nieświadomy funkcji, jakie spełnia skarbonka, nieopatrznie nastawił budzik. Nie zauważył, że na tarczy wskazówka budzika była nastawiona na godzinę drugą w nocy.

Protazy tak się zafascynował swym nowym nabytkiem i tak długo go oglądał, że nie zauważył, jak nastał wieczór. Z dumą wrzucił do skarbonki pierwszą monetę, która miała być początkiem realizacji jego planów oszczędnościowych. Wkrótce obejrzał swój lokalny, tradycyjny program w telewizji, a po spożyciu kolejnych dwóch kanapek z dżemem morelowym popijanych herbatą, zaczął przygotowania do snu.

Tuż przed położeniem się do łóżka ustawił skarbonkę na stojącym obok stole, aby mieć lepszy widok na nowy nabytek. Zasnął dość szybko. Gdy nadeszła godzina druga, w nocy, ze snu zbudził go jakiś dziwny, przenikliwy dźwięk. Przypominał ryczenie byka zmieszane z huczeniem sowy. Otworzył oczy i zastygł z przerażenia. Oto przed nim stała skarbonka cała oświetlona, wysyłająca różnobarwne, migotające światło i wydająca z siebie ten przerażający dźwięk.
W pierwszej chwili pomyślał, że ktoś mógł wtargnąć do jego pokoju i zastraszyć go, aby w ten sposób łatwiej obrabować mieszkanie.

Wyrwany ze snu rozejrzał się wokół, ale w ciemności nikogo nie zauważył. Skarbonka nie chciała jednak zamilknąć, ani przestać świecić. Wydawała
z siebie tak głośne tony i taki jasne światło, że Protazy przestraszył się, iż mógł zakłócać spokój nocny sąsiadom. Czym prędzej więc zerwał się z łóżka, usiłując wyłączyć mechanizmy skarbonki.

W ciemności nie było to łatwe. Przede wszystkim nie wiedział, jak wyłączyć budzik i wygasić to jaskrawe, wielobarwne i migotające światło, które rozświetlało całe mieszkanie.

Przypuszczenia Protazego co do zakłócenie ciszy nocnej okazały się, niestety, trafne. Po kilku minutach do drzwi mieszkania emeryta rozległo się gwałtowne pukanie. Protazy dodatkowo się przeraził. Nie dość, że nie mógł sobie poradzić
z nietypową skarbonką, to jeszcze na dodatek ktoś dobijał się do mieszkania i to w dodatku w środku nocy.

Mimo tak dramatycznej sytuacji podszedł do drzwi i w wizjerze ujrzał swych sąsiadów – malarzy, braci Dariusza i Mariusza stojących w piżamach. Protazy uchylił zaraz drzwi i usłyszał:

– Panie sąsiedzie, co się u pana dzieje? Przez ścianę słyszymy jakieś ryki, wyszliśmy na balkon, a tam z pana mieszkania rozbłyskują jakieś światła. Nie możemy przez to spać.

– Bardzo panów przepraszam, ale to wszystko przez moją skarbonkę. Nie mogę jej uciszyć – tłumaczył Protazy.

– Co takiego? – spytał zdziwiony Dariusz,
– Skarbonka? Co ona ma do tego? – dodał Mariusz.
-Proszę, niech panowie wejdą do mojego mieszkania i może znajdą jakiś sposób na uciszenie tego potwora – zachęcał emeryt.

Po parunastu sekundach bracia otworzyli skarbonkę, a po zdjęciu pokrywy szybko wyłączyli budzik. Okazało się, że wraz z budzikiem włączały się również intensywnie migotające światła.

– Już po wszystkim – rzekł Mariusz. Widzi pan, tu jest przycisk budzika. Lepiej, żeby pan go nie dotykał, bo w przeciwnym razie i pan, i my będziemy mieli zakłócony sen.

Po tej operacji bracia opuścili mieszkanie emeryta, dziwiąc się, że takiej skarbonki jeszcze nie widzieli. Emeryt wrócił do łóżka i w ciszy mógł wreszcie kontynuować zakłócony sen.