Bajki Wuja

Od pewnego czasu emeryt Protazy nie kontrolował zapasu swojego przysmaku, jakim był dżem morelowy. Fakt ten miał poważne konsekwencje.
Rano, jak zwykle, emeryt przystąpił do przygotowania sobie posiłku. Gdy zajrzał do szafki, stwierdził, że zostało tam tylko pół słoika tego dżemu. Niezwłocznie po śniadaniu postanowił udać się do sklepu w celi uzupełnienia zapasów. Oczywiście, jak zwykle w przypadku wyjścia na zewnątrz, Protazy przywdział swój tradycyjny strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę, zielony krawat w niebieskie grochy, buty na skórzanym obcasie i ciemnozielony beret.
Wziął z przedpokoju torbę na zakupy i udał się prosto do sklepu.

Wkrótce znalazł się w znanym wnętrzu, gdzie wśród półek tkwił jego przysmak. Protazy dobrze wiedział, w którym miejscu go szukać, więc od razu skierował swe kroki do miejsca przeznaczenia. Stanął przed regałem, gdzie piętrzyły się różne słoiki z dżemami.

Spojrzał i…zdębiał. W pierwszej chwili myślał, że może jego ulubiony dżem morelowy przeniesiono w inne miejsce. Przyjrzał się bliżej i stwierdził jednak, że był to jego dżem. Ten sam wygląd słoika, ta sama etykietka, . Tym, co go wprawiło w osłupienie, była cena. Zwykle płacił za słoik 4 złote, Teraz tkwiła przed jego oczami cena wynosząca 6 złotych. Pomyślał, że może ktoś pomyłkowo pomylił naklejki i umieścił jakąś niewłaściwą. Gdy tak przypatrywał się tej cenie, dostrzegł kątem oka przechodzącą ekspedientkę.

– Proszę pani – zagadnął emeryt. Czy to nie pomyłka? Zawsze kupowałem ten dżem, płacąc 4 złote za słoik. Teraz widzę tu 6 złotych. Czy to nie pomyłka?
– Żadna pomyłka – odparła ekspedientka. Nie wie pan, że wszystko drożeje? Jest wzmożona inflacja.
Po tym krótkim wyjaśnieniu oddaliła się, a Protazy w myślach analizował jej wypowiedź:
– Infla…? Co? Co to za inflacja? – pytał sam siebie. Nie kończył szkoły ekonomicznej, coś tam kiedyś przelotnie słyszał, ale nigdy nie zastanawiał się nad znaczeniem tego słowa, Po chwili namysłu stwierdził, że nie ma wyjścia. Nie może pozbyć się swego ulubionego dżemu Rad nierad pogodzony z losem włożył, wzdychając, do koszyka trzy słoiki dżemu. Przeszedł potem do półki
z pieczywem. Tu znów zaskoczenie. Chleb, za który płacił 1,50 zł, teraz kosztował 2 złote.
– Czyżby to znów sprawka inflacji? – spytał sam siebie.

To była, niestety, przygrywka do tego, co zobaczył, gdy dotarł do regału chłodniczego z masłem. To już spowodowało wewnętrzne wzburzenie niezbyt bogatego przecież emeryta. Masło, za które płacił 3 złote teraz kosztuje 6 złotych.
– To istny skandal – myślał poirytowany Protazy. Gdybym gdzieś spotkał tę inflację, to bym się z nią rozprawił. Przecież ona wszystkich wykończ i puści
z torbami.
Zmuszony potrzebą codziennej konsumpcji emeryt włożył wszystkie te produkty do koszyka. Uregulował należność i wolnym krokiem zrezygnowany wrócił do domu. Mocno przeżywał tę wizytę w sklepie. Co gorsza, po drodze wstąpił jeszcze do kiosku i tam znów spotkała go niemiła niespodzianka. Codzienna gazeta, którą tradycyjnie kupował, też podrożała. Co prawda o 20 groszy, ale gdy przeliczył sobie na ilość jej zakupów w ciągu roku, to kwota wydawała się znacząca.

Cały dzień Protazy spędził w mieszkaniu, intensywnie myśląc o tym tajemniczym dla niego ruchu cen w górę. Program telewizyjny, którego ciągle słuchał
w godzinach wieczornych, nie zawierał wiadomości o charakterze ekonomicznym, więc tym bardziej emeryt nie interesował się tematyką cen. Od pewnego czasu były stabilne na tyle, że się do nich przyzwyczaił. Tym większy wstrząs wywołała u niego ich nagła zmiana.

Wkrótce nadszedł wieczór i Protazy położył się do łóżka. Szybko zasnął, Nagle obok niego pojawiła się jakaś gigantyczna kobieta o wysokości co najmniej 2 metrów. Włosy miała rozczochrane, usta pomalowane jaskrawą, czerwoną szminką, policzki zaróżowione od grubej warstwy pudru, a z uszu zwisały ciężkie, żelazne kolczyki w kształcie żmij. Nos jej był długi i szpiczasty. Wyglądała niczym czarownica lub Baba Jaga, która wyszła z kart bajki.

– Dzień dobry, panie Protazy – rzekła ochrypłym, skrzeczącym głosem – jestem Inflacja. Prawda, że ładne imię? Wiem, że pan nie wie, co to jest inflacja. Dlatego do pana przyszłam, żeby to panu wyjaśnić. Niech pan pójdzie ze mną do sklepu.

W jednej chwili emeryt znalazł się we wnętrzu swej handlowej placówki razem
z Inflacją. Ta co chwila pokazywała mu etykietki z cenami, chichocząc złośliwie. Emeryt spoglądał i nie wierzył oczom:
– dżem morelowy – 300zł,
– chleb – 500 zł,
– masło – 2000 zł,
Nie! Nie, nie chcę tego! – krzyczał przerażony emeryt.
– Uspokój się, mój Protazeńku – uspokajała go Inflacja. Musisz się przyzwyczaić do dużych liczb. To nie koniec. Nawet twoja codzienna gazetka, za którą płaciłeś 2 złote, dziś kosztuje już 10 złotych.

Protazego oblał zimny pot. Poczuł, jak z nerwów szczęka zębami, a raczej sztucznymi szczękami wypełniającymi znaczną część jego jamy gębowej.
W tym samym momencie emeryt się ocknął. Rozejrzał się po pokoju, ale żadnej czarownicy o imieniu Inflacja przy nim nie było.
– Więc to tylko sen – z ulgą pomyślał Protazy, choć przecież tak do końca nim nie był. Inflacja stała się faktem. Potwierdzały to nowe ceny w sklepie. Co prawda, nie tak wysokie, jak w sennej wizji, ale jednak istniejące w rzeczywistości.

Emeryt ciężko podniósł się z łóżka. Ubrał się i po porannej toalecie wyszedł na korytarz, aby sprawdzić zawartość swojej skrzynki pocztowej. Długo do niej nie zaglądał. Znudziły go wieczne reklamy i ogłoszenia, które nie wzbudzały w nim żadnego zainteresowania. Tak było i tym razem. Wnętrze skrzynki wypełniały reklamy operatorów sieci informatycznej, restauracji, ogłoszenia o usługach remontowych, bezpłatnych aparatach słuchowych itp. Wśród te sterty niepotrzebnych mu papierów dostrzegł kopertę ze znanym logo w kolorze zielonym. Rozpoznał w nim nadawcę listu. Pismo tego typu zawsze wzbudza wśród emerytów uczucie nerwowości. Protazy wziął więc szybko tę kopertę. Wrócił do mieszkania i otworzył ją. W środku znajdowało się pismo. W miarę jego czytania twarz emeryta zaczęła stopniowo się rozjaśniać. Powód takiej zmiany nastroju był dość prosty. Okazało się, że nadawca poinformował go
o rewaloryzacji emerytury. Kwota nie rzucała na kolana, ale w opinii Protazego rekompensowała w dużej mierze wzrost cen artykułów najczęściej przez niego kupowanych.