Wychodząc z mieszkania emeryt Protazy zawsze rozglądał się po korytarzu. Był człowiekiem ostrożnym i chciał uniknąć sytuacji, w której ktoś mógłby zaczaić się na niego i siłą wtargnąć do wnętrza mieszkania lub choćby zorientować się, że opuszcza swój lokal, co również mogłoby zachęcać do włamania podczas jego nieobecności.
Podobnie uczynił Protazy pewnego dnia, gdy chciał wyjść na zewnątrz. Tym razem widok, jaki zobaczył, przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Oto przed nim w odległości około czterech metrów stało albo stał… podwójny człowiek.
W pierwszej chwili Protazy myślał, że ma zaburzenia wzroku. W jego wieku taka dolegliwość się zdarza. Widział bowiem dwie identyczne sylwetki. Pierwsze skojarzenie łączyło się z podwójnym widzeniem. Taki objaw nie wróżył nic dobrego. Po chwili okazało się, że ze wzrokiem emeryta nie jest tak źle. Przed nim stali dwaj barczyści osobnicy, podobni do siebie, jak dwie krople wody.
Widząc zaskoczonego emeryta, który patrzył, jak zahipnotyzowany, obydwaj odezwali się jednym głosem:
– Dzień dobry panu. Jesteśmy pana nowymi sąsiadami. Właśnie kupiliśmy mieszkanie i od wczorajszego wieczoru tu mieszkamy. Dzieli nas tylko ściana. Jesteśmy bliźniakami.
– Ja nazywam się Mariusz – rzekł jeden z nich.
– A ja Dariusz – dodał drugi. Na nazwisko mamy Jedynak.
– Bliźniacy, a są Jedynakami? – zdziwił się Protazy w myślach, chcąc ukryć zaskoczenie.
– Ja się nazywam Protazy – w rewanżu ujawnił swoje imię emeryt.
W trakcie rozmowy okazało się, że bracia-bliźniacy są malarzami. Tworzą różne obrazy i murale. Przedtem działali w innym mieście, ale akurat zdarzyła się okazja do przenosin z uwagi na zamówienie, jakie dostali z urzędu miasta na wykonanie szeregu dekoracji w miejskiej infrastrukturze.
Po zapoznaniu się z nowymi sąsiadami emeryt wyszedł z domu. Uspokoił się, myśląc o ewentualnych zagrożeniach związanych z włamaniem. Bliźniacy wydawali mu się godnymi zaufania osobami, które nie wykorzystują nieobecności Protazego w domu do potencjalnie podejrzanych zamiarów. Oczywiście celem opuszczenia mieszkania przez emeryta było dokonanie zakupu dżemu morelowego w sklepie i codziennej gazety w kiosku.
Gdy wracał do domu, ponownie na korytarzu spotkał bliźniaków, którzy rozglądali się po ścianach, jakby czegoś szukali.
– Dlaczego panowie tak się rozglądają? – spytał podejrzliwie Protazy.
– Tak tu ponuro na tych ścianach. Przydałaby się jakaś dekoracja – odparł Mariusz.
– Może to byłoby ciekawe – zauważył emeryt.
Jeden z braci, Dariusz, zobaczył, że w torbie Protazy ma jakieś produkty.
– Widzę, że wraca pan z zakupów – rzekł.
– Tak – odparł emeryt – właśnie dokonałem zakupu mojego ulubionego produktu, jakim jest dżem morelowy.
– Dżem morelowy? – wtrącił się do rozmowy Mariusz. Dobrze wiedzieć.
Obydwaj bracia wymienili porozumiewawcze spojrzenia i udali się do swojego mieszkania. Protazy też wrócił do siebie i zastanawiał się nad wypowiedzią Mariusza. Niby dlaczego informacja o dżemie morelowym była dla nich tak interesująca? To wzbudziło niepokój emeryta. Z jednej strony bliźniacy sprawiali wrażenie uczciwych ludzi, ale z drugiej strony to zainteresowanie upodobaniem Protazego mogło sugerować chęć przechwycenia jego przysmaku. Emeryt uznał, że musi wzmocnić czujność. Perspektywa włamania się do jego lokalu i przechwycenia ulubionego dżemu nie dawała Protazemu spokoju.
Postanowił więc zastawić na potencjalnych intruzów wymyślne pułapki.
W łazience znalazł przypadkowo leżący od kilku lat zwój nieco zardzewiałego drutu. Protazy nie pamiętał już, skąd się ten drut tam znalazł, ale w tej chwili nie było to ważne. Teraz ten drut stał się nagle potrzebnym materiałem. Protazy pomyślał, że gdy przeciągnie ten drut na wysokości dwudziestu centymetrów nad podłogą pomiędzy drzwiami do łazienki i do kuchni, to będzie on przebiegał tuż przed drzwiami wejściowymi do mieszkania. Gdyby jakiś intruz chciał wejść do lokalu Protazego, potknąłby się o drut i upadł na podłogę. To na pewno odebrałoby mu chęć do poszukiwania dżemu.
Protazy pomyślał jednak, że do lokalu można wejść nie tylko od strony korytarza, ale też przez drzwi balkonowe. Wymagało to zainstalowania nowych zabezpieczeń. Emeryt myślał dobre pół godziny, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Wreszcie wpadł na genialny, jego zdaniem, pomysł. Po prostu przysunie do drzwi stół, który skutecznie zablokuje dostęp z balkonu.
Tak też Protazy uczynił, lecz nie było to łatwą czynnością. Stół był dość wiekowy, wykonany z litego drewna, co wpływało na jego pokaźną wagę. Przeciąganie stołu pod drzwi balkonowe nadwątliło siły emeryta, który się zmęczył. Zdyszany usiadł na fotelu, aby nieco odpocząć. Znużony instalacją zabezpieczeń nie zauważył, że za oknem się ściemniało. Nadchodził wieczór, a zaraz po nim zapanowała noc. Emeryt zasnął.
Protazy ocknął się w jej środku. Ze zdumieniem stwierdził, że tkwi w fotelu, a pokój wypełnia ciemność. Nie wiedział, że tak długo spał w fotelu. Postanowił więc rozłożyć łóżko, by dalszą część nocy spędzić wygodnie w pościeli i rozprostować ciało, które spoczywało dotąd w fotelu w zgiętej pozycji. Poczuł potrzebę pójścia do łazienki. Nie zapalał jednak światła. Mimo to udało mu się tam dotrzeć po omacku i tam dopiero zapalił światło. Wychodząc z łazienki zgasił je i chciał udać się z powrotem do pokoju. Idąc w ciemności, nie widział jednak rozpiętego uprzednio drutu. Zawadził o niego i runął jak długi na ziemię.
Gramolił się wolno z podłogi i wyczuł na głowie zgrubienie. Bez wątpienia, upadając musiał nabić sobie guza.
Niezrażony tym upadkiem Protazy zdążał w kierunku łóżka, aby je przygotować do spania. Szedł jednak nadal w ciemności. Nie zauważał stołu, który uprzednio przysunął do drzwi balkonowych. Tamtędy właśnie przechodził. Zawadził nogą o nogę stołu i poczuł mocny ból w kolanie. Obolały emeryt z trudem rozebrał łóżko i położył się do snu.
Zmęczony nocnymi przygodami Protazy obudził się później niż zwykle. Czuł ból głowy i kolana jako pamiątkę po nocnych podróżach w mieszkaniu. Z trudem podniósł się z łóżka. Podszedł do lustra i z przerażeniem stwierdził, że jego czoło zdobi okazały guz. Również kolano nie wyglądało najlepiej. Było czerwone i spuchnięte. Protazy znalazł w łazience jakąś dawno nie używaną maść na stłuczenia. Posmarował kolano i czoło, licząc, że mu to pomoże.
Nastał jednak nowy dzień i Protazy musiał, jak to miał w zwyczaju, wyjść na poranne zakupy. I tu pojawił się problem. Emeryt zobaczył, że przed drzwiami wyjściowymi z mieszkania nadal tkwił ten nieszczęsny drut, o który się potknął |w nocy. Żeby wyjść z mieszkania, musiał tylko trochę uchylić drzwi, żeby nie przerwać drutu i jednocześnie wykonać krok na drutem. W tej dziwnej pozie udało mu się wyśliznąć na korytarz
Z przyzwyczajenia rozejrzał się w obu kierunkach i zastygł ze zdumienia. Oto na ścianie tuż obok drzwi wejściowych do jego mieszkania zobaczył namalowane olbrzymie słoiki z napisem „Dżem morelowy”. Po chwili z sąsiednich drzwi wynurzyli się bracia-malarze.
– Witamy pana, panie Protazy – rzekli jednocześnie. Chcieliśmy panu zrobić przyjemność i uwiecznić pana przysmak na ścianie. Namalowaliśmy to wszystko późnym wieczorem, gdy wszyscy już spali.
Przynajmniej nikt nam nie przeszkadzał.
W tym momencie Protazy zrozumiał, dlaczego bliźniacy z takim zainteresowaniem przyjęli informację emeryta o jego ulubionym przysmaku.
Czuł się trochę nieswojo, bo niesłusznie podejrzewał ich o jakieś niecne zamiary.