Bajki Wuja

Pewnego dnia emeryt Protazy wracał do domu z zakupów. Jak zawsze, gdy wychodził na zewnątrz, zakładał reprezentacyjny strój, czyli trzydziestoletni garnitur, różową koszulę, zielony krawat w niebieskie grochy, buty na wysokim obcasie i ciemnozielony beret. Również i tym razem emeryt zadbał o swój wygląd. Szedł sobie powoli po chodniku. Gdy zbliżał się do bramy jednego z budynków nagły , krótki błysk, spowodował, że Protazy odruchowo zmrużył oczy. Gdy je otworzył, zobaczył młodego człowieka, który trzymając w ręku aparat fotograficzny zniknął w bramie.
Emeryta zastanowiło to zdarzenie, Prawdopodobnie został sfotografowany. Tylko w jaki celu? Nie zakładał nawet w najśmielszych myślach. że może ktoś się nim zainteresować jako obiektem fotograficznym. Prze najbliższe kilka dni ten przypadek nie dawał mu spokoju. Zastanawiał się, po co zrobiono mu to zdjęcie, Pewnie ktoś chciał umieścić jego wizerunek w materiałach reklamowych albo w zapowiedziach jakichś imprez. Tylko dlaczego on miałby być twarzą jakiejś kampanii reklamowej lub też kojarzyć się ze specjalnym wydarzeniem? To byłoby wbrew jego filozofii życiowej, która zakładała, ze miał się nie rzucać w oczy i unikać pojawiania się w mediach, Był nawet zły na siebie, że nie zareagował w porę i nie odwrócił się plecami do tajemniczego fotografa. Z drugiej strony został zaskoczony znienacka, więc nie miał szans na odpowiednią reakcję.
Jego domysły co do wykorzystania fotografii szybko zostały wyjaśnione w jednym z popołudniowych lokalnych programów telewizyjnych, które Protazy systematycznie oglądał każdego dnia. W programie tym informowano o pewnym przestępcy, który jest poszukiwany od jakiegoś czasu, Dokonał kilku kradzieży w sklepach, na paru parkingach włamał się do samochodów, a nawet ukradł kilka opon. Na miejscu przestępstw pojawiał się stale w tym samym stroju, Kamery, które umieszczono w miejscach przebywania przestępcy, zarejestrowały jego wygląd. Twarzy nie udało się, co prawda, wyraźnie zauważyć, ale strój był łatwo dostrzegalny i nie pozostawiał wątpliwości co do tego, jak wyglądał.
Protazy wpatrywał się w ekran telewizora, a w jego oczach rosło przerażenie. Wyraźnie widział, że przestępca był ubrany w identycznie wyglądający garnitur, jaki nosił Protazy. Miał na sobie różową koszulę i ciemnozielony beret, a ponadto buty na skórzanym obcasie.
Zimny pot oblał mu skronie z wrażenia. To niewiarygodne. Przecież przestępca był identycznie ubrany, jak Protazy. Dopiero teraz emeryt zrozumiał, dlaczego ktoś mu zrobił zdjęcie z zaskoczenia. Na podstawie fotografii kupił sobie takie samo ubranie, co paradoksalnie może rzucać wszelkie podejrzenia o popełnienie przestępstwa na Protazego. Emeryt poczuł się, jak w potrzasku. Przecież, gdy tylko wyjdzie na ulicę, od razu będzie rozpoznany po stroju. W telewizji twarz przestępcy nie była wyraźnie widoczna. Nikt więc nie będzie patrzył na twarz, tylko na strój. Przerażony tym faktem emeryt zdał sobie sprawę, że będzie musiał zrezygnować ze swego reprezentacyjnego stroju przy wyjściu na zewnątrz. Przywiązanie do tradycji było jednak tak silne, że Protazy nie wyobrażał sobie publicznego pojawienia się w innym stroju, Postanowił więc, że przez kilka dni w ogóle nie będzie wychodził z domu. Miał jeszcze pewne zapasy żywności – żadnych innych potrzeb zakupowych ani spraw do załatwienia. Bez prasy też się może obejść przez parę dni. Liczył zatem, że w krótkim czasie sprawa przycichnie i będzie mógł znów przywdziać swój ulubiony przyodziewek.
Nazajutrz Protazy znów włączył telewizor i ponownie ukazał się komunikat o poszukiwanym przestępcy, Pech chciał, że emeryt nie był jedyną osobą, która oglądała ten program. Wśród innych telewidzów była również pani wścibska. Gdy zobaczyła na ekranie ubiór przestępcy, od razu skojarzyła go z Protazym.
– Kto by pomyślał – mówiła do siebie. Taki niby spokojny, nie rzucający się w oczy, a tu, proszę, prawdziwy gangster. Już ja się postaram, aby ukrócić jego niecne wyczyny.
Pani wścibska, jak pomyślała, tak zrobiła. Następnego dnia z samego rana udała się na osiedlowy posterunek policji, gdzie szefem był znany Protazemu komendant. Właśnie do niego trafiła pani wścibska, która od razu, pełna emocji, zaczęła rozmowę:
– Panie komendancie, panie komendancie, znalazłam tego poszukiwanego przestępcę. Ten łotr mieszka na parterze mojego bloku. To taki samotny, nie rzucający się w oczy emeryt. Wie pan, tacy to najgorsi. Niby nie wadzi nikomu, a po cichu robi to, co chce.
– Chwileczkę – uspokajał rozemocjonowaną panią wścibską komendant. Proszę usiąść i spokojnie powiedzieć, o kogo konkretnie chodzi. Poszukiwanych przestępców mamy różnych, a pani mówi o jakimś emerycie. Skąd biorą się pani podejrzenia?
– Panie komendancie – odpowiedziała pani wścibska. Chodzi o tego złodzieja, o którym była mowa w telewizji. Kamery nagrały jego postać. Ubrany był identycznie, jak ten emeryt. Z pewnością to musiał być on.
– Dziękuję pani za informację. Sprawdzimy wszystkie fakty. Proszę wrócić do domu. Na pewno pojawimy się w mieszkaniu podejrzanego – zakończył rozmowę komendant.
Następnego dnia Protazy znów przebywał w swoim mieszkaniu bez wychodzenia na zewnątrz. W pewnym momencie usłyszał energiczne pukanie do drzwi.
– Kto tam? – spytał z niepokojem Protazy.
– Policja! Proszę otworzyć! – usłyszał w odpowiedzi.
W pierwszej chwili Protazy się zawahał. Może to nie policja, tylko jacyś oszuści podający się za policjantów. Spojrzał przez wziernik i ujrzał dwóch umundurowanych funkcjonariuszy. Uznał, że to chyba są prawdziwi policjanci i otworzył drzwi.
– Dzień dobry – rzekł jeden z policjantów. Czy pan Protazy?
– Tak, to ja – odrzekł emeryt.
– Przyszliśmy ,żeby pana zaprosić do naszego komisariatu celem złożenia wyjaśnień. Jest pan podejrzany o dokonanie szeregu włamań i kradzieży. Gdzie pan przechowuje te skradzione przedmioty?
– Ja?- zdziwił się emeryt. Nic nie ukradłem. To jakieś nieporozumienie. Oczywiście wszystko wyjaśnię. Proszę poczekać, muszę się tylko ubrać.
Policjanci stali w przedpokoju, a Protazy zakładał kolejno różową koszulę, trzydziestoletni garnitur. Zielony krawat w niebieskie grochy i buty na skórzanym obcasie. Z wieszaka zdjął ciemnozielony beret, założył na głowę i rzekł do policjantów:
– Dobrze. Jestem gotowy, możemy iść.
Policjanci spojrzeli na siebie ze zdumieniem. Zobaczyli, że Protazy przywdział strój poszukiwanego przestępcy i wcale się z tym nie krył. Czyżby dobrowolnie chciał się przyznać do popełnionych przestępstw?
Po przyjściu do komisariatu policjanci wprowadzili Protazego do pokoju komendanta.
– Niestety, znów się spotykamy w nieciekawych dla pana okolicznościach – rozpoczął rozmowę komendant.
– Ależ panie komendancie, to jakieś nieporozumienie. Przecież ja niczego nie ukradłem – odpowiedział emeryt.
– Tak? – rzekł podejrzliwie komendant i wyjął z biurka duże zdjęcie poszukiwanego przestępcy, jakie kamery zarejestrowały i położył przed Protazym.
– Co pan na to?
Protazy długo wpatrywał się w leżące przed nim na biurku zdjęcie. W pewnej chwili zobaczył dość ciekawy szczegół. Na zdjęciu przestępca nosił żółty krawat, a emeryt w ogóle takiego nie miał.
– Panie komendancie – rzekł Protazy. Tu się chyba coś nie zgadza. Poszukiwany ma, co prawda, identyczne ubranie, ale jeden szczegół nas różni. On ma żółty krawat, a ja mam tylko dwa, ale zupełnie inne. Jeden, na sobie, zielony w niebieskie grochy, a drugi niebieski w zielone grochy.
Komendant zamyślił się przez chwilę, bo faktycznie ten szczegół, jakim był krawat, okazał się znaczący. Co więcej, w tym samym momencie jeden z policjantów wszedł do pokoju i powiedział:
– Pani komendancie – ujęto tego przestępcę. Miał na sobie odblaskowy, żółty krawat. Poza tym był tak samo ubrany, jak ten pan, co tu siedzi.
– Tak – stwierdził komendant. Po raz kolejny się panu udało, panie Protazy. Może pan wracać do domu.
Emeryt zadowolony z tego, że sprawa pomyślnie się dla niego zakończyła, przybył do swego mieszkania. Odetchnął z ulgą. Teraz znów może chodzić w swym reprezentacyjnym stroju bez żadnych podejrzeń i raczej unikać fotografów.