Bajki Wuja

1.
Nad modrym morzem, na jasnej plaży
Pewien incydent kiedyś się zdarzył,
Wśród tych, co w słońcu ciała prażyli
Zjawił się pulchny dzik w pewnej chwili.

2.
Panika zaraz powstała wielka,
Po ziarnach piasku i po muszelkach
W pośpiechu wszyscy pouciekali
Chudzi i grubi, duzi i mali.

3.
Pozostawili wszystko na piasku,
Gdy się znaleźli nagle w potrzasku:
Koce przeróżne w groszki i w kratki,
I plastikowe małe łopatki.

4.
Wiaderek także było bez liku,
Pełnych jedzenia mnóstwo koszyków
I parasoli przeciwsłonecznych,
Kremów, olejków w skwarze koniecznych.

5.
Dzik to niezwykły był, jak na dzika,
Kontaktów z braćmi raczej unikał,
Ale się zjawiać lubił wśród ludzi,
By strach niemały w nich wszystkich wzbudzić.

6.
Wygląd miał także dość nietypowy,
Ryjek w kolorze jasnoróżowym.
Tak samo uszy też w tym kolorze
I lubił często wpadać nad morze.

7.
Tam w porze lata na opalanie
Ludzie schodzili się nieustannie,
Każdy przynosił spory koszyczek,
A w nich kanapki, frytki, słodycze.

8.
Ten dzik przebiegły zwany Marianem
W zaroślach czuwał już wczesnym ranem,
Gdy tylko przyszli tu plażowicze,
Ujrzeli dzika groźne oblicze.

9.
Gdy opuścili w popłochu plażę,
Dla dzika czas był spełnienia marzeń,
Buszował wtedy i wprost z koszyków
Wybierał pełno tych smakołyków.

10.
Co dzień przychodził każdy w nadziei,
Że Marian może nie wyjrzy z kniei,
Ale to złudne były życzenia,
Bo dzik zwyczajów swoich nie zmieniał.

11.
Gdy już się najadł wreszcie do syta,
Chrupał i mlaskał, zębami zgrzytał,
Mruczał radośnie w swym tonie szorstkim
I krył się zaraz w lesie nadmorskim.

12.
Po pewnym czasie ludzie na plaży
Zaczęli z sobą o dziku gwarzyć,
Że tym wybrykom kres zadać trzeba,
By zaznać darów słonecznych z nieba.

13.
To niesłychane – tak się wzburzyli –
Że dzik nam co dzień w tej jednej chwili
Porywa wszystkim całe jedzenie,
To się nie może tak dziać niezmiennie.

14.
Postanowili, by prosto z plaży
Udać się razem do miejskiej straży,
Tam specjalistów jest długi rządek,
Zapewne z dzikiem zrobią porządek.

15.
Niestety, w straży im powiedziano,
Że wsparcia od nich to nie dostaną,
Bo wciąż strażników mają za mało,
Na urlop wielu powyjeżdżało.

16.
Ktoś z plażowiczów po tej rozmowie,
Jakiś wysoki, siwawy człowiek,
Powiedział, aby szukać ratunku
W biurze policji, na posterunku.

17.
Tam odpowiedzi mają podobne,
W porze urlopów letniej, pogodnej,
Na osiem osób w takie upały
Teraz to tylko dwie pozostały.

18.
Na nocleg idą więc plażowicze.
Nikt tutaj nie chce spełnić ich życzeń,
Ani policja, ani straż miasta
Do walki z dzikiem tym nie dorasta.

19.
Gdy tak wracali o zmierzchu porze,
Spojrzeli nagle na dębu korzeń,
A na nim mrówka sobie siedziała,
Zwana Helenką, drobniutka, mała.

20.
Wszyscy stanęli nagle, jak wryci,
Bo owad w swoich rozmiarach tyci
Po ludzku mówi cieniutkim głosem:
„Waszym problemom dziś kres przyniosę.

21.
Mieszkam tam w lesie, tuż obok dzika,
Każdy go zwykle raczej unika.
Zwierz to okrutny, zły i łakomy,
Pochłonąć może jedzenia tony.

22.
Ja zaś mam sposób mnie tylko znany,
By gość ten dziki, niepożądany
O waszym jadle dłużej nie marzył,
By zapanował spokój na plaży”.

23.
„Ach, drobna mrówko, miła Helenko,
Jakże ty, mała, co mówisz cienko,
Dasz sobie radę z takim potworem
I to już teraz, dzisiaj wieczorem?”

24.
Tak mówią do niej ci wszyscy z plaży,
Że aż wypieki mają na twarzy,
Bo trudno przecież wierzyć w te słówka,
Że dzika mała przegoni mrówka.

25.
Mrówka przerwała zaraz rozmowę,
Weszła w pobliską leśną dąbrowę,
W Helence wzrastał do walki zapał,
Gdy dzik pod drzewem tam głośno chrapał.

26.
Zanurkowała w dzika szczecinę,
Połaskotała ją odrobinę,
Nóżkami rusza i w dół, i w górę,
Drażniąc uparcie Mariana skórę.

27.
Dzik przez sen czuje, że coś go łechce,
A on już budzić się teraz nie chce,
Więc się przekręca z prawa na lewo,
Trze całym ciałem o dębu drzewo.

28.
Mrówka rozwija swoje działania,
Coraz mocniejsze więc łaskotania
Odczuwa Marian już tym zmęczony,
Chciałby się w inne przesunąć strony.

29.
Helenka biega po całym ciele,
Nóżkami drażni je coraz śmielej,
Dzik już ze złości mruczy i sapie,
Łapami mocno szczecinę drapie.

30.
Marian w kolejnym dalszym momencie
Czochra się w trawie, kręci zawzięcie,
Lecz nie na wiele to się mu zdało,
Bo całe swędzi go teraz ciało.

31.
Wstał więc i raptem do przodu ruszył
Aż falowały różowe uszy
I pognał szybko, prosto przed siebie,
Aż się dziwiły gwiazdy na niebie.

32.
Kiedy nastało kolejne rano,
Dzika na plaży już nie widziano,
A mała mrówka przy słońca błyskach
Wróciła sobie wprost to mrowiska.

33.
Dziwna przygoda z dzikiem Marianem
Daje przestrogi powszechnie znane:
Choć masz przewagę i wielką siłę,
Nie czyń innemu, co ci niemiłe.