1.
W pewnym lesie gęstym, starym,
Gdzie po ziemi pełza pnącze,
Wyszedł sobie z jakiejś szpary,
W cieniu wielkich drzew pajączek.
2.
Spojrzał w prawo, spojrzał w lewo,
Czy ktoś wrogi się nie zjawia,
Chciał się wspiąć na stare drzewo,
By z dzięciołem porozmawiać.
3.
Choć był drobny, jak kruszyna,
Doskonale sobie radził,
Umiał skrywać się w gęstwinach
I czasami coś doradzić.
4.
Trzeba bowiem wszystkim wiedzieć,
Że był bardzo uzdolniony
I pomagał innym w lesie,
Gdy ktoś problem miał złożony.
5.
Mimo że miał sił niewiele,
Bardzo chętny był do pracy,
Lubił wąchać leśne ziele,
A na imię miał Ignacy.
6.
Raz do tego lasu weszła
Mała Zosia dość ciekawska,
Po wąziutkich dróżkach przeszła,
Chciała znaleźć ptasie gniazdka.
7.
Tak po dróżkach tych chodziła,
Lecz spostrzegła po godzinie,
Że w tym lesie zabłądziła,
Zagubiła się w gęstwinie.
8.
Siadła sobie na pniu starym
I bezradna cicho płacze,
Nagle patrzy – pająk mały
Na jej drobną rączkę skacze.
9.
Aż krzyknęła, nie udając,
Z przestraszoną mocno miną,
Bo myślała, że ten pająk
Chce ją opleść pajęczyną.
10.
Spojrzał jej Ignacy w oczy
I tak mówi: ”Dużo mogę,
Ja udzielę ci pomocy,
Odnajdziemy razem drogę.
11.
Tak więc, Zosiu, otrzyj łezki
I chodź ze mną przez gęstwiny,
Pokonamy leśne ścieżki
Zanim minie pół godziny.”
12.
Zosia stale zadziwiona,
Myśli, kim jest ten Ignacy,
Że zna drogi i imiona,
Że tak wiele w lesie znaczy.
13.
Cienką główkę ma i nóżki,
Ale serce w nim ogromne,
Biegnie śmiało poprzez dróżki,
Choć wymiary ma dość skromne.
14.
A zagrożeń w lesie takim
Jest doprawdy co niemiara,
Są drapieżne groźne ptaki,
Lisy, wilki, łoś w szuwarach.
15.
Oprócz tego niedźwiedź gruby,
Który stale głodny chodzi,
Głos potężny ma, jak z tuby,
Lepiej w drogę mu nie wchodzić.
16.
Lecz pajączek śmiało biegnie,
Za nim Zosia wolno kroczy,
Czy się zwierza nie przelęknie,
Gdy zobaczy dzikie oczy ?
17.
Brną przez pnącza rozrośnięte,
Które wchodzą im pod nogi,
Nagle zjawia się po dębem
Jeleń, co ma wielkie rogi.
18.
Chyba myśli, że Zosieńka
Mogłaby być jego wrogiem,
Bo, choć trawa pod nim miękka,
Mocno na niej stawia nogę.
19.
Pomrukuje i potrząsa
Całym wielkim swym porożem,
Wściekle patrzy i się dąsa,
Jeszcze krzywdę zrobić może.
20.
Lecz pajączek bez wahania
Czyn zaczyna popisowy,
Pajęczyną wręcz zasłania
Groźne oczy jeleniowi.
21.
Teraz mogą iść znów dalej,
Tam, gdzie kończy las przyroda,
Lecz to nie oznacza wcale,
Że nie spotka ich przygoda.
22.
Oto znowu na ich drodze
Stoi wilk i zęby szczerzy,
Sierść nastroszył, warczy srodze,
W jego przyjaźń trudno wierzyć.
23.
A pajączek i na niego
Znalazł sposób dość skuteczny,
Szybko oplótł go całego,
Teraz każdy był bezpieczny.
24.
Wilk się miota w pajęczynie,
A Ignacy razem z Zosią
Idą dalej, gdzie w leszczynie
Ukryć się zachciało łosiom.
25.
Kiedy zobaczyły Zosię,
Wyszły zaraz na spotkanie
Dwa potężne, ciężkie łosie,
Oba silne niesłychanie.
26.
W tym momencie znów Ignacy
Plecie swoją nić pajęczą
I po chwili silni tacy
Z nicią szarpią się i męczą.
27.
Zostawili groźne łosie,
Przemierzają ścieżki nowe,
A tu nagle, o zły losie !,
Z nory lis wystawił głowę.
28.
Zaraz cały się podnosi,
Dumnie pręży ogon śliczny,
Może z takiej małej Zosi
Mieć obiadek apetyczny.
29.
Dla pajączka lis podstępny
Zagrożenia już nie stwarza
I sprawdzony numer świetny
Z pajęczyną znów powtarza.
30.
Pęta cztery lisie nogi
I wraz z Zosią dalej kroczy,
Wnet opuszczą lasu progi,
Jane niebo ujrzą oczy.
31.
A na lasu skraju pająk
Mówi: „Zosiu, możesz wracać,
Tam rodzice już czekają,
A mnie czeka dalsza praca”.
32.
Znikł w zaroślach lasu tego,
Zosia zachwycona stała,
Bo takiego Ignacego
Jeszcze nigdy nie widziała.
33.
Snuła w domu opowieści
O tym ciągu leśnych przeżyć,
Lecz rodzicom w takie treści
Trudno było wręcz uwierzyć.
34.
A na koniec wniosek taki
Dla nas wszystkich stąd wynika:
Nie są straszne ciernie, krzaki,
Gdy masz w życiu przewodnika.