Bajki Wuja

1.
Dziś historię usłyszycie
O zwierzęciu dzielnym, dziarskim,
Czyli ośle Ziemowicie,
Co kibicem był piłkarskim.

2.
Kiedy sezon się zaczynał,
Szli kibice na stadiony,
To Ziemowit też się spinał,
Maszerując, jak natchniony.

3.
Gdy się pierwszy raz pojawił,
Aby zasiąść na trybunie,
W osłupienie wszystkich wprawił,
Przecież osioł nic nie umie.

4.
Lecz on nie był zwykłym osłem,
Sport go bardzo pasjonował,
Stawiał sobie cele wzniosłe,
Chcąc piłkarzy dopingować.

5.
Łatwo pierwszy raz nie było,
Gdy chciał wkroczyć na trybunę,
Zatrzymany został siłą,
Kiedy się przemieszczał z tłumem.

6.
Zapytała go ochrona,
Co tu robi taki osioł
Wśród kibiców wiernych grona,
Kiedy tutaj go nie proszą.

7.
Rzekł Ziemowit w odpowiedzi,
Że obejrzeć mecz zamierza,
Nie czas wtedy w domu siedzieć,
Gdy piłkarska trwa wieczerza.

8.
Lecz ochrona twardo stoi,
Licząc, że odpędzi osła,
A Ziemowit się nie boi,
Coraz większa złość w nim rosła.

9.
Jak wiadomo, każdy osioł
Niesłychanie jest uparty,
Choć błagają go, choć proszą,
On traktuje to, jak żarty.

10.
Tłumaczenia ochroniarzy
Nie trafiają mu do słuchu,
On nie myśli, co się zdarzy,
Tylko stoi wciąż w bezruchu.

11.
Więc próbuje go ochrona
Wypchnąć zaraz z tego wejścia,
Ale nie wie tego ona,
Jakie ją czekają przejścia.

12.
Ciągną najpierw go za ogon,
Lecz Ziemowit tkwi, jak skała,
Wiele wskórać więc nie mogą,
Ta metoda nic nie dała.

13.
Za kopyto go chwytają,
Aby stracił równowagę,
Lecz on nadal stoi śmiało,
Demonstrując swą przewagę.

14.
Widząc, że się meczu pora
Zbliża już nieubłagalnie,
Czas z ochroną się uporać,
Przerwać to przekomarzanie.

15.
Sięgnął wtedy więc Ziemowit
Po broń tajną, jak marzenie,
Co triumfować mu pozwoli:
To oślego ryku brzmienie.

16.
Zaczął ryczeć wniebogłosy,
Aż go stadion cały słyszał,
Każdy kibic miał go dosyć,
Wolał, aby była cisza.

17.
Nawet prezes klubu przyszedł
Tam, gdzie trwał bój Ziemowita,
Chcąc przywrócić względną ciszę,
Grzecznie osła się zapytał:

18.
„Powiedz zaraz, ośle drogi,
Co sprowadza cię tu teraz
W stadionowe nasze progi
I dlaczego się wydzierasz?”

19.
Na to rzecze mu Ziemowit,
Że on również jest kibicem,
Przyglądanie się meczowi
Jest największym z jego życzeń.

20.
Prezesowi ze zdziwienia
Oczy mocno zajaśniały,
Osła przerwał wnet cierpienia,
Bo był dość wyrozumiały.

21.
I powiedział ochroniarzom,
W których wciąż agresja rosła:
„Nie zagraża on piłkarzom,
Wpuśćcie tutaj tego osła”.

22.
Siadł Ziemowit – kibic karny,
Ale inni się zdziwili,
Że klubowy szalik czarny
Tkwił na jego oślej szyi.

23.
Przecież nie gra ta drużyna,
Która takie barwy nosi,
Co też osioł ten wyczynia,
Że go z sobą tu przynosi ?

24.
A Ziemowit też dostrzega
Błąd swój w takiej samej chwili,
Tak na mecz ten szybko biegał,
Że stadiony dwa pomylił.

25.
A za tydzień znów pobieżył
Ku innemu stadionowi,
Szalik inny też przymierzył,
Co był całkiem fioletowy.

26.
Na nieszczęście Ziemowita
Znów w wyborze błąd poczynił,
Choć gra była znakomita,
Grali biali z niebieskimi.

27.
Znów kibiców lawa zmierza,
Gdy kolejki czas jest nowej,
Osioł szalik więc przymierza
W barwie ciemnogranatowej.

28.
Na trybunach w tym szaliku
Siada sobie wraz z innymi,
Lecz tu właśnie w pojedynku
Grają żółci z czerwonymi.

29.
Wyszedł zaraz po kryjomu,
Bo nie na ten mecz znów trafił,
Właściwego on stadionu
Nigdy wybrać nie potrafił.

30.
Morał płynie w jednej chwili
Z oślich przygód tej historii:
Ten się nigdy nie pomyli,
Kto zupełnie nic nie robi.