1.
Kto zna dobrze krokodyla,
Wie, że żartów to z nim nie ma,
Bo wystarczy mała chwila,
Nawet gdyby sobie drzemał.
2.
W tej króciutkiej bowiem chwili
Może nagle szybkim ruchem
Zęby ostre wbić, jak sztylet
W ciało każde miękkie, kruche.
3.
Trudna również z nim rozmowa,
Nie pogadasz z nim, niestety,
Nie chce słuchać twego słowa,
Bo wciąż dobry ma apetyt.
4.
Więc gdy tylko przed oczami
Ktoś mu nieopatrznie stanie,
Może stać się przekąskami
Na kolację lub śniadanie.
5.
Także w porze obiadowej
Nie pogardzi nikim wcale,
Każde mięso dlań jest zdrowe
I wygląda okazale.
6.
Tak więc, czy to gęste bagno,
Czy też zamulona rzeka,
Krokodyle zwykle pragną
Na o(arę swoja czekać.
7.
Różne dziwy miewa czasem
W sobie wielki świat przyrody,
Dnia pewnego gdzieś pod lasem
Jakiś zjawił się krokodyl.
8.
Ktoś pomyśli: „Nic wielkiego,
Pewnie szuka pożywienia
Wśród potoku wód leśnego
Pełno ryb jest do zjedzenia”.
9.
Myli jednak się, kto sądzi,
Że krokodyl to typowy,
Los go właśnie tak urządził,
By porzucił mięsne łowy.
10.
Lubił za to niesłychanie,
Gdy rządziło światem lato,
Jeść jagody na śniadanie
Lub rzodkiewki wraz z sałatą.
11.
Nie pogardził pomidorem
W zwykłej porze obiadowej
Ani nawet kala(orem,
To dla niego było zdrowe.
12.
Kiedy wieczór się przybliżał
I nastawał czas kolacji,
Lubił sobie poobgryzać
Listki z klonu lub akacji.
13.
Poszukując pożywienia,
Brnął przez lasy i ogrody,
Grzał się w słońcu, chłodził w cieniach
Nietypowy ten krokodyl.
14.
Jedną tylko miał przeszkodę,
Gdy przychodził gdzieś z oddali,
Wszyscy, jak rażeni prądem,
Zaraz przed nim uciekali.
15.
Albin, bo tak miał na imię,
Myślał często, człapiąc z wolna:
„Czemu nie chce nikt być przy mnie,
Może winna ma uroda ?
16.
Może łuski na mym grzbiecie
Są nierówne i sterczące,
Może kryją jakieś śmiecie,
Które spadły tu na łące,
17.
Może zęby mam matowe
I nie błyszczą czystą bielą,
Może język mój różowy
Pobrudzony jest morelą ?”.
18.
Powziął zatem Albin zamiar,
Wchodząc w miejskiej głąb uliczki,
By natychmiast zdobyć namiar
Do salonu kosmetyczki.
19.
Nad nim właśnie gdzieś na ścianie
Głosi wieść tę szyld zielony,
Że w salonie każdy zabieg
Dziś bezpłatnie jest świadczony.
20.
Albin tym uradowany
Pełza sobie wzdłuż ulicy,
Ale każdy napotkany
Z przerażenia głośno krzyczy
21.
I ucieka, gdzie pieprz rośnie,
Albin zaś brnie krokiem gadzim,
Uśmiechając się radośnie,
Że nie będzie musiał płacić.
22.
Dziwi tylko się bez miary:
„Czemu wszędzie jest tak pusto?,
Gdzie się wszyscy pochowali ?
Czyżby cały świat dziś usnął ?
23.
Nagle patrzy: przed nim stoi
W drzwiach salonu kosmetyczka,
Wcale jego się nie boi,
Chociaż chuda jest, jak tyczka.
24.
I tak mówi: „Panie drogi,
Okazały krokodylu,
Co sprowadza cię w me progi,
Chcesz mieć zabieg w modnym stylu ?”.
25.
Na to rzecze Albin z żalem:
„Czuję mocno się samotny,
Mięsa jeść nie lubię wcale,
Choć nie problem to zdrowotny.
26.
To przyczyna podstawowa,
Że tam w Indiach i nad Nilem
Nie potra(ę tak polować,
Jak to robią krokodyle.
27.
Nie chcą, abym był w ich stadzie,
Odrzucały mnie bez przerwy,
Więc przybyłem tu w zasadzie
Uspokoić swoje nerwy.
28.
Lecz i tu mam brak spokoju,
Bo czy ludzie, czy zwierzęta
Patrzą na mnie w niepokoju,
Jakby strach ich ciała spętał.
29.
A po chwili już znikają,
Nie chcąc dłużej mnie oglądać,
Jakiś uraz do mnie mają ?
Czy tak groźnie ja wyglądam ?
30.
Lubię sobie pogawędzić,
Znaleźć jakichś tu znajomych,
Ale każdy zmyka, pędzi
W cztery świata wszystkie strony”.
31.
Kosmetyczka odpowiada:
„Nic dziwnego, mój Albinie,
Nikt napotkać nie chce gada,
Który z ostrych zębów słynie.
32.
A do tego jest żarłoczny
I pochłania wszystko wokół,
Ma apetyt całoroczny,
Trudno szukać w nim uroku.
33.
Lecz ty jesteś wyjątkowy,
Bo masz cech szczególnych tyle,
Że być możesz każdej doby
Przyjacielskim krokodylem.
34.
Żebyś w swojej gadziej skórze
W każdej się nie tułał stronie,
Dziś zatrudnię cię na dłużej
W kosmetycznym mym salonie.
35.
Pracę będziesz miał codziennie
Od dziesiątej aż do szóstej,
Za nią dam ci bardzo chętnie
Worek marchwi i kapusty.
37.
Gdy ktoś będzie miał złe plany,
Nie odważy się wychylać,
Widząc tu od godzin rannych
Leżącego krokodyla”.
38.
Albin z miną dość markotną
Wnet na pysku się rozchmurzył,
Uradował się, że odtąd
Kosmetyczce będzie służył.
39.
A wy, wszystkie krokodyle,
Co bronicie swoich racji,
Miejcie dla tych, co są inne,
Odrobinę tolerancji.