1.
Był raz sobie kret Hieronim,
Który wzrok miał nie najlepszy,
Co by nie powiedzieć o nim,
On się raczej nie polepszy.
2.
Więc dlatego z tej przyczyny
Kret pod ziemią wciąż przebywał,
W ciemnych wnętrzach tej krainy
Labirynty dróg odkrywał.
3.
Tam wzrok dobry być nie musi,
Wszędzie ciemno, niewyraźnie,
Kret miał jednak jeden plusik:
Był nim węch wspaniały właśnie.
4.
Może czasem nie dowidział
Tego, kogo tam spotykał,
Lecz powąchał i już wiedział,
Kto pojawia się, kto znika.
5.
Niedaleko gniazdo swoje
Założyła też nornica,
Miała piękne trzy pokoje,
Gniazdem każdy się zachwycał.
6.
Wszystko lśniło tam czystością:
Stół i krzesła, półki, szafki,
Podziwiały to z zazdrością
I dżdżownice, i szczypawki.
7.
Lecz najbardziej uwielbiała,
Ta niezwykła tak nornica,
Pluskać się w łazience cała
W wielkiej balii, jak donica.
8.
Powiem jeszcze to, że ona
Nazywała się Natalia,
Choć lubiła tkwić w salonach,
To ważniejsza była balia.
9.
Każdy byłby dzień stracony
Dla czyściutkiej tak Natalii,
Gdyby wejść nie mogła ona
Do wspaniałej swojej balii.
10.
Jej znajomi już wiedzieli,
Że żelazna to zasada:
Gdy Natalia jest w kąpieli,
Lepiej wizyt jej nie składać.
11.
Bo nie lubi, wręcz nie znosi,
Że gdy sobie w balii siedzi,
Jakiś gość się nagle wprosi
Bez najmniejszej zapowiedzi.
12.
Wtedy cała rozdrażniona
W stan nerwowy wnet się wprawia,
Bo też nie wie, czy też ona
Ma się pluskać, czy rozmawiać.
13.
Do nornicy dnia pewnego
Kret się wybrał w odwiedziny.
Lecz mu, nie wie nikt dlaczego,
Pomyliły się godziny.
14.
Śmiało wchodzi wprost do gniazda,
Chcąc uścisnąć dłoń Natalii,
Lecz wzrok słaby nie dął poznać,
Że nornica siedzi w balii.
15.
Gdy dostrzegła Hieronima.
Aż stanęła na dwóch łapach,
Lecz nie mogła się utrzymać,
Ani czegoś obok złapać
16.
Więc runęła wprost przed siebie,
Głową balii dno przebiła,
Gwiazdy w oczach, jak na niebie,
W takiej chwili zobaczyła.
17.
Woda z balii popłynęła
Po łazience w każdy kącik,
Złość Natalii górę wzięła,
Bo Hieronim spokój zmącił.
18.
Balia cała jest dziurawa
I łazienka tonie w wodzie,
Przykra to dla kreta sprawa,
Która się nie zdarza co dzień
19.
Więc przeprasza kret Natalię,
Za tak nagłą tę wizytę,
Mówi, że odkupi balię
I osuszy wszystko przy tym.
20.
Rusza w długą sam wyprawę,
By poszukać w okolicy
Tego, co załatwi sprawę:
Nowej balii dla nornicy.
21.
Ponad ziemię więc wychodzi
I nie zraża się złym wzrokiem,
Duch odwagi w nim się rodzi,
Idzie raźno krok za krokiem.
22.
Trudno mu by było szukać,
Słabo widząc, takiej balii,
Do lekarza zatem puka,
Który wrócił z Australii.
23.
Tam przebywał na praktyce
Przez dni długich chyba trzysta,
Dzięki temu w okolicy
Dziś to znany okulista.
24.
Opowiedział okuliście
Kret Hieronim swą przygodę,
Chcąc, by lekarz, oczywiście,
Okulary dał na drogę.
25.
Kiedy dzięki okularom
Wzrok wyraźnie się poprawi,
Kret nornicy z sierścią szarą
Nową, piękną balię sprawi.
26.
Lekarz zbadał Hieronima
I wypisał mu receptę,
Trochę w ręku ją potrzymał,
Po czym rzekł zachrypłym szeptem:
27.
„Proszę z tą receptą zmierzać
Zaraz prosto do apteki,
Tam zobaczyć można jeża,
Co sprzedaje różne leki.
28.
Oprócz nich też okulary
Ma w aptecznym swoim składzie,
Wszystkie wzory i rozmiary,
Więc na pewno dobre znajdzie”.
29.
Kret posłuchał okulisty,
Za pięć minut był w aptece
I po chwili w szkiełkach czystych
Mógł już wiedzieć znacznie więcej.
30.
Zaraz udał się pospiesznie
Wprost do sklepu tuż za rogiem
I choć było dosyć wcześnie,
Już sprzedawca stał za progiem.
31.
Pyta zaraz go Hieronim,
Czy tu balię kupić może,
Z klepek buku lub jabłoni
W naturalnym drzew kolorze.
32.
Zaraz też się wytłumaczył,
Czemu właśnie szuka balii,
Musi przecież ją dostarczyć
Do znajomej swej Natalii.
33.
Słysząc tej nornicy imię,
Pan sprzedawca tak tłumaczy:
„Drogi krecie Hieronimie,
U mnie balii nie zobaczysz.
34.
Teraz tylko wszyscy mają
W domach wanny lub brodziki,
Balii już nie używają,
Dawno znikły te nawyki”.
35.
Dodał tylko: „Drogi krecie,
Może znajdziesz balie jeszcze
W jakieś wiosce, gdzieś w powiecie,
Tam, gdzie nocą gwiżdżą świerszcze”.
36.
Ruszył więc Hieronim w drogę,
Miał na nosie okulary,
Obtarł sobie nawet nogę,
Gdy zawadził o pień stary.
37.
W końcu trafił na skraj lasu,
Tam zające z wiewiórkami
W słońcu od dłuższego czasu
Zabawiały się harcami.
38.
Nagle widząc, że kret zmierza
Pewnym krokiem w lasu stronę,
Każde zęby z nich wyszczerza
I spogląda zadziwione.
39.
Zapytały go wiewiórki,
Dokąd zmierza tak zawzięcie,
Stępić może swe pazurki,
Gdy na leśne drogi wejdzie.
40.
Zapytały też zające,
Co sprowadza go w te strony,
Czego szuka tu na łące
Wśród splątanych traw zielonych.
41.
Opowiedział im Hieronim
Swą przygodę u Natalii,
Musi teraz na wieś gonić,
By poszukać nowej balii.
42.
A zające z wiewiórkami
Tak przejęły się tą sprawą,
Że mu rzekły:” Ruszaj z nami
Szlakiem porośniętym trawą.
43.
Przemieścimy się tą drogą,
By do pewnej dotrzeć wioski,
W niej są ludzie, którzy mogą
W mig usunąć twoje troski”.
42.
Gdy tak sobie rozmawiali,
Na gałęziach drzew wysokich
Podsłuchały ich z oddali
Dwie plotkarki, zwinne sroki.
45.
Zaraz na dół więc zleciały
I tak skrzeczą nienormalnie:
„Mamy pomysł bardzo śmiały,
Wiemy, gdzie znajdziemy balię !
46.
Niedaleko, tuż za lasem,
Mieszka czapla Eulalia,
Choć w niemłodym jest już wieku,
To w pamięci tkwi jej balia.
47.
Jej prababcie i dwie ciocie,
Tak jak czapla, cienkie w talii,
Zamiast brodzić wciąż po błocie,
Kąpać się wolały w balii.
48.
Ona pewnie też pamięta,
Choć już zdrowia jej brakuje,
I nam powie, bo jest chętna,
Kto te balie produkuje.
49.
Usłyszawszy takie słowa,
Wszyscy srokom zaufali,
Już po chwili i bez obaw
Wprost do czapli się udali.
50.
Wysłuchała czapla kreta,
Który mówił jej o balii
I opisał każdy detal
Tej przygody u Natalii.
51.
Podumała czapla chwilę,
Gładząc dziobem szare piórka,
Rzekła: „Jeśli się nie mylę,
Takie balie są u Jurka”.
52.
Kim jest Jurek ? – zapytacie,
To jest chyba szop jedyny,
Co od lat w swej leśnej chacie
Robił balie sam z leszczyny.
53.
Poszli wszyscy więc do szopa,
Bo kretowi pomóc chcieli,
Aby nie tkwił wciąż w kłopotach
I Natalię rozweselił.
54.
Szop, choć liczył lat niemało
I ze słuchem miał kłopoty,
Gdy usłyszał, co się stało,
Nowej nabrał wnet ochoty.
55.
Dawno balii już nie robił,
Leczy gdy ktoś chce jej używać,
Już do pracy się sposobi
I zapału nie ukrywa.
56.
Patrzy czapla i wiewiórki,
Kret, zające też zerkają,
Jak szop zwinne ma pazurki,
Jakże sprawnie mu biegają.
57.
Nie minęły dwie godziny,
A szop, który nagle ożył,
Pociął suche dwie leszczyny,
Piękną balię wnet wytworzył.
58.
Wszyscy oddech aż wstrzymali,
Nawet mowę im odjęło,
Gdy przed nimi w pełnej gali
Stało piękna szopa dzieło.
59.
Kret był wielce zachwycony.
Podziękował przyjaciołom,
Wrócił z balią w swoje strony
Z miną wreszcie już wesołą.
60.
U Natalii wczesnym rankiem
Zjawił z balią się na karku,
Wielką sprawił niespodziankę,
Gdy przekazał ją w podarku.
61.
Jak obiecał, tak uczynił,
Dom Natalii lśnił, jak nowy,
Wynagrodził, co zawinił,
Bo to kret był honorowy.
62.
Wokół zdobył zaufanie,
Również w oczach tej nornicy
I ty lepszym też się staniesz,
Gdy dotrzymasz obietnicy.