Bajki Wuja

W monotonnym życiu emeryta Protazego zdarzały się czasem nieoczekiwane wydarzenia, które stawiały przed nim poważne wyzwania wymagające konfrontacji ze światem nieznanym dotąd dla osobników zamykających się w czterech ścianach swojego mieszkania. Do takich niewątpliwie należał Protazy. Pewnego dnia, jak zawsze w godzinach porannych, wybrał się do pobliskiego kiosku w celu zakupu codziennej gazety. Po powrocie do domu rozłożył ją i nie wierzył oczom. W środku tkwiła delikatnie przyklejona plastikowa torebeczka, w której tkwił bilet do kina. W pierwszej chwili emeryt doznał szoku. Jak to się mogło stać, że akurat w tym egzemplarzu, który zakupił, znalazł się jakiś bilet i to w dodatku darmowy. Przecież zapłacił za tę gazetę tyle samo, co zwykle, a tutaj jest jakiś bilet, który, jak wynikało z informacji w nim zawartych, kosztuje pięćdziesiąt złotych! Tajemnica tego niecodziennego wydarzenia wyjaśniła się dość szybko. Protazy zaczął w pośpiechu przeglądać poszczególne strony gazety i zobaczył na jednej z nich krótką informację, zgodnie z którą do wybranych egzemplarzy został dołączony bilet do kina „Multishock”, które obchodzi jubileusz 5-lecia istnienia. To właśnie z okazji tego jubileuszu jego organizatorzy chcieli uhonorować darmowym obejrzeniem filmu przypadkowych czytelników gazety. Los sprawił, że wśród nich znalazł się właśnie Protazy. Z treści biletu wynikało, że seans odbędzie się następnego dnia o godzinie osiemnastej. Przejęty rolą potencjalnego widza Protazy mocno przeżywał ten fakt. Przypomniał sobie, że ostatni raz był w kinie ponad trzydzieści lat temu i niewątpliwie czuł się dość nieswojo, myśląc, że musiałby się ponownie pojawić na sali, która po takim czasie stanowiła dla niego zagadkę. Przez cały dzień poprzedzający seans Protazy studiował plan miasta, który nie był, co prawda, najnowszy, ale na szczęście zawierał niezmienioną nazwę ulicy, przy której znajdowało się kino „Multishock”. Po paru minutach znalazł wreszcie tę ulicę, ale przypomniał sobie, że kiedyś dawno temu tam był. Tyle tylko, że znajdowało się tam kino o nazwie „Tulipan”. A może zmienili nazwę ? – zastanawiał się Protazy. Ponieważ wyjście do kina było publiczną prezentacją własnej osoby, emeryt nie omieszkał przygotować tradycyjnego, reprezentacyjnego ubrania, jaki był trzydziestoletni garnitur, różowa koszula i niebieski krawat w zielone grochy, a do tego buty na skórzanych obcasach. Wszystkie te akcesoria powiesił wieczorem na krześle, żeby łatwiej było mu się ubrać, mając wszystko pod ręką. Obok krzesła starannie ułożone stały uprzednio wypastowane buty na skórzanych obcasach. Nazajutrz Protazy już od rana był niespokojny. Wiedział, że czeka go coś odmiennego od typowego rozkładu dnia. Tak był tym przejęty, że pomyłkowo wkroił cytrynę do kawy i zanim odkrył swą pomyłkę, już myślał o złożeniu reklamacji w sklepie, że sprzedano mu jakąś skwaśniałą kawę. Na dodatek trącił łokciem szklankę, w której zakołysała się kawa i kilkanaście jej kropli spadło na leżącą obok nową gazetę. którą emeryt dopiero co kupił w kiosku. Krople zasłoniły mu część tekstu, który właśnie czytał, co jeszcze bardziej spotęgowało jego frustrację. Czas mijał nieubłagalnie. Ani się spostrzegł, a zegar wskazywał już godzinę szesnastą. Zważywszy, że do kina musiał dojechać autobusem jakieś pięć przystanków, uznał, że czas najwyższy, aby rozpocząć przygotowania. Założył więc wizytowy strój, schował dokładnie niezwykłe trofeum, jakim był bilet do kina, do kieszeni marynarki i udał się na pobliski przystanek autobusowy, Po przejechaniu pięciu przystanków wysiadł na ulicy, gdzie miało się mieścić nieznane mu kino „Multishock”. Myślał, że znajdzie tu tkwiące mu w pamięci kino „Tulipan”. Niestety, pod adresem, który znał z przeszłości, po tym kinie nie było ani śladu. Na jego miejscu stał natomiast potężny gmach, na którego fasadzie błyszczał okazały neon o treści” Cinema Panoramic City, Multishock 5D”. W pierwszej chwili Protazy poczuł się mocno zmieszany w konfrontacji z wielką bryłą budynku, która zniechęcała go obco brzmiącymi napisami. Nie bardzo wiedział, czy na pewno dobrze trafił. Gdy istniał „Tulipan”, to wszystko było proste i łatwe. Był tam napis „Kino Tulipan”, wiadomo więc od razu, jaki to był obiekt. Teraz obcojęzyczny neon onieśmielał go. Nie znał języków obcych, więc z całą pewnością nie mógł skojarzyć tej nazwy z kinem. Jako jednak osobnik o pewnym nie najniższym poziomie inteligencji postanowił obserwować zachowania przechodzących obok ludzi, aby nabrać przekonania, że trafił pod właściwy adres. Zauważył, że sporo osób rozmawiało o filmie, zmierzając ku wejściu do tego dużego budynku. Protazy poszedł więc za nimi. Już przy wejściu przywitała go młoda panienka-recepcjonistka.
-Witamy pana w naszym kinie. Nasz jubileusz 5-lecia istnienia jest okazją do obejrzenia filmu, który da panu niezapomniane emocje. Proszę tylko o pana bilet.
Protazy wyjął bilet z kieszeni marynarki i podał go swej rozmówczyni.
-O, widzę, że jest pan szczęśliwcem, ma pan specjalny bilet, który był wraz z innymi rozprowadzany w prasie codziennej. Nie wszystkie gazety zawierały ten cenny dodatek, ale panu się udało.
-No, jakoś tak wyszło – skromnie potwierdził Protazy.
-Proszę zatem udać się do pomieszczenia, gdzie pan otrzyma hełm i mały upominek jubileuszowy.
Emeryt poczuł się zdezorientowany.
-Przyszedłem do kina, a mnie każą brać jakiś hełm ? – snuł domysły Protazy – chyba tu nie będą strzelać? Chciał jednak wyjaśnić zagadkowe propozycje recepcjonistki, udał się więc do wskazanego pomieszczenia. Tam już było sporo ludzi, którzy odbierali nie tyle hełmy, co raczej hełmofony, a jako upominek każdy dostawał tekturowe wiaderko popcornu.
Po wejściu na salę Protazy odszukał numer miejsca i usiadł na fotelu, Hełmofon trzymał jednak w ręku, bo nie bardzo wiedział, co z nim zrobić. Wiaderko z popcornem postawił na podłodze. Zobaczył, że wszyscy zakładają hełmofony na głowy. Protazy zrobił to samo i zaraz poczuł się, jakby był płetwonurkiem badającym głębiny morskich akwenów. Przed oczami miał sporych rozmiarów szybkę, uszy przykryte były miękką wykładziną i miało się wrażenie przebywania poza salą kinową. Inni widzowie nie przejmowali się wrażeniami, jakie dawał hełmofon, tylko raźno zabrali się do konsumpcji popcornu. Po paru minutach salę kinową wypełniło wielkie chrupanie. Protazy zdegustowany takim zachowaniem ugryzł jeden kawałek, ale smak popcornu nie przypadł wcale mu do gustu. Oddał więc swoje wiaderko siedzącemu obok osobnikowi, który podziękował mu, zaskoczony niespodziewaną hojnością dziwacznie ubranego widza. Po paru minutach rozpoczęła się projekcja filmu. Teraz dopiero wyjaśniło się, co oznaczał tajemniczy symbol 5D. Patrząc na ekran i mając na głowie ten wymyślny hełmofon, Protazy doznawał niecodziennych wrażeń. Oto wydawało mu się, że jest tuż obok bohaterów i uczestniczy w akcji filmu. Jako że wyświetlano horror, o niezwykłe wrażenia nie było trudno. W pewnym momencie na ekranie pojawił się potwór, który otworzył paszczę i wyciągnął ostre pazury ku publiczności. Tego już Protazy nie mógł wytrzymać. Wydał z siebie na całą salę dziki okrzyk przerażenia, czym przeraził swoich sąsiadów, że ci aż wypuścili z rąk wiaderka z popcornem, który rozsypał się pod fotelami i w przejściach pomiędzy rzędami. W następnej chwili na ekranie zaczął płynąć potok wody, który w hełmofonie stwarzał wrażenie, że zalewa oczy widzów. Protazy znów zareagował dość dramatycznie. Ponownie krzyknął nieludzkim głosem i cały podskoczył na fotelu z taką energią, że oparcie pękło i nienaturalnie wykrzywiło się. Zdziwieni widzowie zaczęli uspokajać Protazego:
-Niech pan się tak nie denerwuje, to tylko iluzja.
Te słowa nie za bardzo dotarły do emeryta, który przy następnej scenie filmu przedstawiającej skok potwora na dach domu, który uległ zawaleniu, po prostu ….zemdlał. Osunął się bezwładnie na ziemię. Sąsiadujący z nim widzowie podnieśli alarm. Seans został przerwany. Na sali zapalono światła. Zaraz wkroczyła ekipa ratowników zabezpieczających imprezę masową, Pełniła dyżur w sąsiednim pomieszczeniu, więc jej reakcja była prawie natychmiastowa, Wzięto zemdlonego Protazego pod ręce, ułożono na noszach i wyniesiono z sali. Seans kontynuowano, a tymczasem ratownicy dokonywali zabiegów reanimacyjnych, rozluźniając przy tym zbyt ścisło zawiązany pod szyją emeryta niebieski krawat w zielone grochy. Po mniej więcej minucie Protazy odzyskał przytomność. Już bez hełmofonu na głowie, który zdołano mu zdjąć przed rozpoczęciem reanimacji.
-Gdzie ja jestem ? – odezwał się słabym głosem emeryt – gdzie ten potwór, czy tu gdzieś jest ? Czy ten dach, na który wskoczył, to zawalił się częściowo, czy może jeszcze coś z niego zostało ? – kontynuował wypowiedź Protazy.
-Proszę pana – rzekł spokojnie ratownik, – niech pan się uspokoi. Ten film, który pan oglądał, był dla pana zbyt emocjonujący i dlatego pan zemdlał.
-Ja zemdlałem ? – zdziwił się emeryt. – myślałem, że to się dzieje naprawdę.
-No widzi pan – odezwał się inny ratownik – do czego może doprowadzić nowoczesna technika. Nawet pozbawić człowieka jego własnej świadomości.
Po dojściu do siebie Protazy został odwieziony karetką do domu. Wchodząc do mieszkania stwierdził, że w jego wieku pewne wydarzenia są niewskazane, bo mogą przynieść nieoczekiwane skutki. Uznał, ze teraz musi bardziej uważnie przeglądać gazety, aby przypadkiem znów nie zaplątał się tam jakiś niepożądany bilet.