Bajki Wuja

1. JERZYK

1.
Pewien jerzyk,
Jak harcerzyk,
Miał widelczyk i talerzyk,
Lecz nie wiedział też, do czego one służą,
Czy do żniwa,
Czy do piwa
Albo może do warzywa,
Którym trzeba się posilić przed podróżą ?
Refren:
Próżne wszystkich tłumaczenia,
Że nam służą do jedzenia,
Za pomocą widelczyka
Znika jadło z talerzyka,
Lecz dla ciebie te przedmioty
Zbędne są, jerzyku złoty,
Bo też tobie do jedzenia
Dziób wystarczy bez wątpienia.
2.
Ale jerzyk
Raźno bieży,
Ciągnie z sobą ten talerzyk,
A z nim również i widelczyk targa wszędzie.
Bardzo jerzyk
Się zaperzył,
W tłumaczenia te nie wierzył,
Z tymi dwoma przedmiotami fruwać będzie.
Refren:
Próżne wszystkich tłumaczenia,
Że nam służą do jedzenia,
Za pomocą widelczyka
Znika jadło z talerzyka,
Lecz dla ciebie te przedmioty
Zbędne są, jerzyku złoty,
Bo też tobie do jedzenia
Dziób wystarczy bez wątpienia.

2. BAŻANT
1.
Pewien bażant
Wciąż się tarzał,
Co dzień czynność tę powtarzał
I te same ruchy robił do znudzenia.
W traw bujności
Zwykle gościł,
Gniótł te trawy bez litości,
Ocierając o nie czoło bez wytchnienia.
Refren:
Każdy wokół to powtarza:
„Czemu bażant tak się tarza ?
Zamiast chodzić wśród pól złotych,
W trawie robi wciąż przewroty?”.
Na uwagi takie bażant
Wcale tu się nie obraża,
Mówi, śląc spojrzenia dzikie:
„Lubię taką gimnastykę”.
2.
Widok trawy,
Nieciekawy,
Czy brzeg lewy, czy też prawy,
Cała wokół leży pognieciona.
Mocno zgięta
I ściśnięta,
Już pożółkła i pomięta,
Takich szkód tu bażant ten dokonał.
Refren:
Każdy wokół to powtarza:
„Czemu bażant tak się tarza ?
Zamiast chodzić wśród pól złotych,
W trawie robi wciąż przewroty?”.
Na uwagi takie bażant
Wcale tu się nie obraża,
Mówi, śląc spojrzenia dzikie:
„Lubię taką gimnastykę”.

3. PARDWA
1.
Pewna pardwa
Kawał sadła
Wprowadziła wprost do gardła
I tym sadłem się natychmiast zakrztusiła.
Tłuste siadło
W krtani siadło,
Ściska pardwę, jak imadło,
Bo pokaźna z tego sadła to jest bryła.
Refren:
Zobaczyła pardwa kunę:
„Niech przybędzie na ratunek
I udrożni te niezdrowe
Moje drogi oddechowe”.
Zobaczyła pardwa sarnę:
„Niech me losy zmieni marne
I pokaże swoją siłę,
Wyciągając sadła bryłę”.
2.
Biegną z górki
Trzy wiewiórki,
Dwa zające i jaszczurki,
By pomocy biednej pardwie wnet udzielić,
Lecz otyła
Sadła bryła
W gardle już się rozgościła,
Walka z nią trwać będzie do niedzieli.
Refren:
Zobaczyła pardwa kunę:
„Niech przybędzie na ratunek
I udrożni te niezdrowe
Moje drogi oddechowe”.
Zobaczyła pardwa sarnę:
„Niech me losy zmieni marne
I pokaże swoją siłę,
Wyciągając sadła bryłę”.

4. KOBYŁA
1.
Pewna kobyła
Tak sprytna była,
Że płot zagrody raz przeskoczyła,
Bo chciała biegać na torze wyścigowym.
Do miasta mknęła
Wziąć się do dzieła,
By zostać gwiazdą w wyścigów sferach
I swą szybkością zdziwić fachowców głowy.
Refren:
Tak przechwala się kobyła:
„We mnie talent jest i siła,
Gdy od startu raźno ruszę,
Innych koni opór skruszę,
Niech dowiedzą się rywale,
Że im szans nie daję wcale,
Że to jednak ja, niestety,
Jako pierwsza mknę do mety”.
2.
Wciąż do kobyły
Przemawia miły
Pan trener koni nieco otyły,
By te przechwałki gdzieś między bajki schować.
Bez trenowania
I bez starania
Nie będzie szansy do wygrywania,
Więc niech te rad kobyła gdzieś zachowa.
Refren:
Tak przechwala się kobyła:
„We mnie talent jest i siła,
Gdy od startu raźno ruszę,
Innych koni opór skruszę,
Niech dowiedzą się rywale,
Że im szans nie daję wcale,
Że to jednak ja, niestety,
Jako pierwsza mknę do mety”.

5. ŚLIMAK
1.
Pewien ślimak
Lubił szpinak,
Że aż mu leciała ślina,
Kiedy jego liście jadł ciemnozielone.
Prężył ciało
W dziwny pałąk,
Nic dla niego nie istniało,
Tylko szpinakowe liście, właśnie one.
Refren:
Na ślimaka imieniny
Prezent dają mu nie inny,
Tylko jeden, oczywiście,
Same szpinakowe liście.
Ślimak cały zachwycony
Ma tych liści całe tony,
Może jeść je, jak wilk jagnię
Nim w zimowy sen zapadnie.
2.
U ślimaka
Wola taka,
By zagłębić się w szpinakach
I zaznawać pysznych smaków z uwielbieniem.
Tam na łące
Są pachnące,
Chęć do życia mu dające,
Dla ślimaka są prawdziwym ożywieniem.
Refren:
Na ślimaka imieniny
Prezent dają mu nie inny,
Tylko jeden, oczywiście,
Same szpinakowe liście.
Ślimak cały zachwycony
Ma tych liści całe tony,
Może jeść je, jak wilk jagnię
Nim w zimowy sen zapadnie.

6. TYGRYS
1.
Pewien tygrys
Wargę przygryzł,
Kiedy chrupał kości wydry
I z powodu tego cierpiał dość poważnie.
Warga wzdęta
I spuchnięta,
Skóra na niej wciąż napięta,
Dla tygrysa to poważny problem właśnie.
Refren:
Dziś w nastroju u tygrysa
Wielka się zjawiła rysa,
Złość nim całym dzisiaj targa,
Bo spuchnięta piecze warga.
Trudno być z nim też w przyjaźni,
Gdy zbolała warga drażni,
Minę ma dziś niewesołą
I bez celu chodzi wkoło.
2.
Do tygrysa
Wprost od lisa
List przysłano o przepisach,
Które głoszą, jakie leki trzeba zażyć.
Z ziół okłady,
Nie odpady,
Trzeba kłaść przez dwie dekady,
Wtedy uśmiech znów pojawi się na twarzy.
Refren:
Dziś w nastroju u tygrysa
Wielka się zjawiła rysa,
Złość nim całym dzisiaj targa,
Bo spuchnięta piecze warga.
Trudno być z nim też w przyjaźni,
Gdy zbolała warga drażni,
Minę ma dziś niewesołą
I bez celu chodzi wkoło.

7. WRÓBEL
1.
Pewien wróbel
Znalazł kubeł,
W którym leżał jeden rubel,
Ktoś widocznie go tu kiedyś pozostawił.
Znaleźć rubla,
To dla wróbla
Fakt, co nie oznacza bubla,
Nic dziwnego więc, że radość tym mu sprawił.
Refren:
Trzyma w dziobie rubla wróbel,
Myśli: „Coś za niego kupię”
I z tym rublem prosto leci
Tam, gdzie mały jest markecik,
Lecz tam ludzie się buntują,
Żadnych rubli nie przyjmują:
„Kupić, wróblu, nic nie możesz,
Wymień rubla gdzieś w kantorze”.
2.
W ranków pory
I w wieczory
Pytał wróbel o kantory,
Lecz się nie doczekał żadnej odpowiedzi,
Tam na drzewie
Kos też nie wie,
Który jest dość biegły w śpiewie,
Lecz obiecał, że ten kantor gdzieś wyśledzi.
Refren:
Trzyma w dziobie rubla wróbel,
Myśli: „Coś za niego kupię”
I z tym rublem prosto leci
Tam, gdzie mały jest markecik,
Lecz tam ludzie się buntują,
Żadnych rubli nie przyjmują:
„Kupić, wróblu, nic nie możesz,
Wymień rubla gdzieś w kantorze”.

8. ŚWINIA
1.
Pewna świnia
Z miasta Rynia
Dziwne rzeczy wciąż wyczynia,
Bo na uszach nosi ciągle dwie słuchawki.
Podryguje,
Ryjem kłuje
I ogonem wymachuje,
A jej tłuste ciało wciąż dostaje drgawki.
Refren:
Ze słuchawek ta muzyka
Grubą świnię tak przenika,
Że pod wpływem dźwięków słodkich
Podryguje, jak podlotki,
Przy tym dziwny dźwięk wydaje,
Aż szczecina dęba staje.
Wszyscy w wielkim stoją szoku,
Widząc świnię tę w amoku.
2.
Świni taniec
Niesłychanie
Zdenerwował cztery panie,
Które tym zdarzeniem były oburzone:
„Co ta świnia
Tu wyczynia ?
Do chaosu się przyczynia,
Przez ten taniec są prosięta przestraszone”.
Refren:
Ze słuchawek ta muzyka
Grubą świnię tak przenika,
Że pod wpływem dźwięków słodkich
Podryguje, jak podlotki,
Przy tym dziwny dźwięk wydaje,
Aż szczecina dęba staje.
Wszyscy w wielkim stoją szoku,
Widząc świnię tę w amoku.

9. LISZKA
1.
Pewna liszka
Niby myszka
Chciała cicho przejść po szyszkach,
Które w lesie po sosnami spoczywały.
Uciekała,
Bo się bała,
Że zjedzona będzie cała,
Kiedy pliszka ją dopadnie tu w dzień biały.
Refren:
Zagrożony jest los liszki,
Gdy dosięgnie ją dziób pliszki,
Która, gdy dzień nowy wstanie,
Połknie liszkę na śniadanie.
Biegnie liszka, by pod szyszką
Cała schować się przed pliszką,
Która sprytnym swym sposobem
Zachce chwycić liszkę dziobem.
2.
Patrzy pliszka,
Gdzie jest liszka,
Bystrym wzrokiem bazyliszka,
Aby przygotować atak z zaskoczenia.
Zbędne łyżki
Są dla pliszki,
Kiedy marsza grają kiszki,
Dziób jedynie je wystarczy do jedzenia.
Refren:
Zagrożony jest los liszki,
Gdy dosięgnie ją dziób pliszki,
Która, gdy dzień nowy wstanie,
Połknie liszkę na śniadanie.
Biegnie liszka, by pod szyszką
Cała schować się przed pliszką,
Która sprytnym swym sposobem
Zachce chwycić liszkę dziobem.

10. KANGUR
1.
Pewien kangur
O poranku
Zjawił się w miejscowym banku,
Aby zabrać stamtąd sobie stos banknotów.
Myśli sobie:
„Napad zrobię,
Nogi mam potężne obie,
Więc ucieknę z łupem szybko bez kłopotów”.
Refren:
Kasjer, co miał silne nerwy,
Mówił tak tekst bez przerwy:
„Pomyśl trochę, mój kangurze,
I zastanów się na dłużej.
Tu kamery są włączone
I alarmy ustawione,
Drzwi się same zablokują,
Plany twoje pokrzyżują.
Chociaż nogi masz ogromne,
Nie pomogą ci tu one”.
2.
Kangur zerka
Na lusterka,
Na patrzące kamer szkiełka
I powoli gaśnie myśl w nim o napadzie.
Zawstydzony
I speszony
W sobie tylko znane strony
W długich skokach umknął, mając sierść w nieładzie.
Refren:
Kasjer, co miał silne nerwy,
Mówił tak tekst bez przerwy:
„Pomyśl trochę, mój kangurze,
I zastanów się na dłużej.
Tu kamery są włączone
I alarmy ustawione,
Drzwi się same zablokują,
Plany twoje pokrzyżują.
Chociaż nogi masz ogromne,
Nie pomogą ci tu one”.

11. ŻYRAFA
1.
Pewna żyrafa,
Wielka, jak szafa,
Chciała nauczyć się wierszy Staffa,
Lecz, by je znaleźć, musiała iść do księgarni.
Po co żyrafie
Myśli o Staffie,
Tego zrozumieć już nie potrafię,
Choć czasem cuda zdarzają się w żyrafiarni.
Refren:
A ta żyrafa mieszkała w ZOO,
Gdzie bardzo często było wesoło,
Gdzie odbywały się wciąż zabawy
I nikt poezji nie był ciekawy.
A tu tak nagle wielka odmiana,
Zwykła żyrafa niedoceniana
Nagle zaczyna mówić o wierszach,
To w świecie taka żyrafa pierwsza.
2.
Na nic nie czeka,
Z ZOO ucieka,
Bo ją księgarnia teraz urzeka
I pędzi ku niej w żwawych, żyrafich podskokach.
Lecz tu, jak kłoda,
Leży przeszkoda,
Która na pewno chęci nie doda:
Do wnętrz nie wejdzie, bo przecież jest za wysoka.
Refren:
A ta żyrafa mieszkała w ZOO,
Gdzie bardzo często było wesoło,
Gdzie odbywały się wciąż zabawy
I nikt poezji nie był ciekawy.
A tu tak nagle wielka odmiana,
Zwykła żyrafa niedoceniana
Nagle zaczyna mówić o wierszach,
To w świecie taka żyrafa pierwsza.

12.BORSUK
1.
Pewien borsuk
Chciał wśród morsów,
Znanych z wybujałych torsów,
Spędzić w ich krainie całe dwa tygodnie.
Bez wahania
I zwlekania
Podjął wnet przygotowania,
Zabrał nawet z sobą zapasowe spodnie.
Refren:
Borsuk nie znał morsów kraju,
Które w śniegu się tarzają,
Mróz niestraszny im zupełnie,
Bo ich tłuszczu nie obejmie.
Wylegują się na plaży,
Mogą pospać i pomarzyć,
Ale borsuk, choć nie zwleka,
Wcale nie wie, co go czeka.
2.
Ku północy
W dzień i w nocy
Borsuk wprost do morsów kroczy,
Lecz arktyczny, lodowaty wiatr go wita,
A mróz kłuje,
Nie żartuje
I borsuka atakuje,
Który z zimna mocno aż zębami zgrzyta.
Refren:
Borsuk nie znał morsów kraju,
Które w śniegu się tarzają,
Mróz niestraszny im zupełnie,
Bo ich tłuszczu nie obejmie.
Wylegują się na plaży,
Mogą pospać i pomarzyć,
Ale borsuk, choć nie zwleka,
Wcale nie wie, co go czeka.

13.CHOMIK
1.
Pewien chomik
Spod Salonik
Robił miny niby komik
I rozśmieszał wszystkich wokół bez wyjątku.
W leśnych cieniach
Na korzeniach
Robił liczne przedstawienia,
Które od soboty trwały aż do piątku.
Refren:
Namawiali go znajomi:
„Taki zdolny z ciebie chomik,
Zamiast talent tu marnować
Możesz w cyrku występować”.
Na to chomik tak powiada:
„Ja za sławą nie przepadam
I jeżeli mam być szczery,
Wolę las ten od kariery”.
2.
Do chomika
Wysłannika,
Sprawdzonego urzędnika,
Pan dyrektor cyrku zaraz deleguje,
Lecz rozmowy
I namowy,
Choć ton mają rozrywkowy,
Nic nie dają, kiedy chomik się buntuje.
Refren:
Namawiali go znajomi:
„Taki zdolny z ciebie chomik,
Zamiast talent tu marnować
Możesz w cyrku występować”.
Na to chomik tak powiada:
„Ja za sławą nie przepadam
I jeżeli mam być szczery,
Wolę las ten od kariery”.

14.STONKA
1.
Pewna stonka,
Krewna bąka,
Buszowała wciąż po łąkach,
Bo lubiła na kwitnące patrzeć kwiaty.
I rumianki,
I sasanki
Przez wieczory i poranki
Podziwiała, jak się w barwne stroją szaty.
Refren:
Inne dziwią się owady
I szukają jakiejś rady.
Co też stonkę właśnie skłania
Do takiego zachowania ?
Przecież stonki, co jest znane,
Wolą pola ziemniaczane,
A tam na nich, oczywiście,
Lubią jeść kartofli liście.
2.
W blasku słonka
Fruwa stonka,
Obserwuje rozwój pąka,
Który w piękny kwiat niebawem się zamieni.
Ciałem własnym,
Tym pasiastym,
Błyszczy już dzień jedenasty,
Gdy przemieszcza się po łąkach wśród zieleni.
Refren:
Inne dziwią się owady
I szukają jakiejś rady.
Co też stonkę właśnie skłania
Do takiego zachowania ?
Przecież stonki, co jest znane,
Wolą pola ziemniaczane,
A tam na nich, oczywiście,
Lubią jeść kartofli liście.

15.TCHÓRZ
1.
Pewien tchórz
Tępił kurz,
Który zbierał się od zórz
Obok domu, w którym tchórz ten zamieszkiwał.
Myślał tchórz:
„Skąd ten kurz ?”
Jego kopiec stal rósł
I co dziennie nie wiadomo skąd przybywał.
Refren:
Walczy tchórz ten stale z kurzem,
W miejscu, gdzie chciał sadzić róże,
Kurzu warstwa się zrobiła,
Niespodzianka to niemiła.
Tchórz przed kurzem tym nie stchórzył,
Choć go znacznie kurz odurzył,
Lecz tchórz twardy jest, nie płacze,
Biega z wielkim odkurzaczem.
2.
Obok żył
W pełni sił
Kot, co dość leniwy był,
Więc i chęci nie miał też do odkurzania.
Tam, gdzie tchórz
Dmuchał kurz
Na niedoszły zagon róż
Wprost prze okno z miejsca swego zamieszkania.
Refren:
Walczy tchórz ten stale z kurzem,
W miejscu, gdzie chciał sadzić róże,
Kurzu warstwa się zrobiła,
Niespodzianka to niemiła.
Tchórz przed kurzem tym nie stchórzył,
Choć go znacznie kurz odurzył,
Lecz tchórz twardy jest, nie płacze,
Biega z wielkim odkurzaczem.

16.PAPUGA
1.
Pewna papuga
Wciąż okiem mruga
I choć minęła chwila dość długa,
Oko napuchło, poczerwieniało i łzawi.
Trzeba przysługi
Dla tej papugi
I to na pewno w czasie niedługim,
Która z kłopotu może papugę wybawić.
Refren:
Fakt to przecież oczywisty:
Warto iść do okulisty,
Lecz z tym sobie nie poradzi,
Trzeba ją tam zaprowadzić..
Kto chce zdobyć sam zasługi
W kwestii zdrowia dla papugi,
Niech ją wiedzie, choć dzień mglisty,
Przed oblicze okulisty.
2.
U papugi
Już dzień drugi
Z oka płyną łez wręcz strugi,
Więc czekać dalej ani minuty nie można.
Bez szemrania,
Rozprawiania,
Czas rozpocząć już działania,
By okulista mógł tę chorobę rozpoznać.
Refren:
Fakt to przecież oczywisty:
Warto iść do okulisty,
Lecz z tym sobie nie poradzi,
Trzeba ją tam zaprowadzić..
Kto chce zdobyć sam zasługi
W kwestii zdrowia dla papugi,
Niech ją wiedzie, choć dzień mglisty,
Przed oblicze okulisty.

17.PSTRĄG
1.
Pewien pstrąg
Płynął w bok
I uderzył w jakiś drąg,
Który pływał po powierzchni wód w strumieniu.
Powstał już
Nawet guz,
Który przez minutę rósł
I tak został już u pstrąga po zderzeniu.
Refren:
Żałowali wokół pstrąga,
Że od uderzenia drąga
Same teraz ma przeszkody,
Chcąc pokonać opór wody.
Stale o coś wciąż zawadza,
Bo guz mocno mu przeszkadza.
Musi czekać pstrąg niezłomnie,
Aż guz sam się kiedyś wchłonie.
2.
Pełen sił
Dotąd był,
Pływał w przód, a potem w tył
W przezroczystych wodach, które toczył strumień,
A ten guz,
Żaden tuz,
Lecz pstrągowi podniósł puls,
Który z guzem tym nie może się zrozumieć.
Refren:
Żałowali wokół pstrąga,
Że od uderzenia drąga
Same teraz ma przeszkody,
Chcąc pokonać opór wody.
Stale o coś wciąż zawadza,
Bo guz mocno mu przeszkadza.
Musi czekać pstrąg niezłomnie,
Aż guz sam się kiedyś wchłonie.

18.WĘGORZ
1.
Pewien węgorz
Chciał być wstęgą
Elastyczną oraz miękką,
Która pięknie by na wietrze powiewała.
Długie ciało
Mu sprzyjało,
Więc walorów miał niemało,
By się jego rola wstążki faktem stała.
Refren:
Kaprys dziwny to węgorza,
Zamiast się pilnować morza,
Chce się przenieść w świat nieznany
I przez wiatr być poruszany.
W morzu raczej zostać musi,
Bo na lądzie się udusi,
Po życiowym swoim błędzie
Już na zawsze wstęgą będzie.
2.
Lecz w węgorza
Sercu pożar,
Jak prawdziwy, w nim rozgorzał,
On gorąco pragnie być we wstęgi roli.
Ryby z morza
Do węgorza
Mkną, by zgasić mu ten pożar,
Bo ten pomysł w morzu wszystkich bardzo boli.
Refren:
Kaprys dziwny to węgorza,
Zamiast się pilnować morza,
Chce się przenieść w świat nieznany
I przez wiatr być poruszany.
W morzu raczej zostać musi,
Bo na lądzie się udusi,
Po życiowym swoim błędzie
Już na zawsze wstęgą będzie.

19.CZAPLA
1.
Pewna czapla
Wciąż się tapla
W jakimś błocie, gdzie się skrapla
Mgła poranna, co zawisła tuż o świcie,
Na pytanie
O taplanie
Czapla ma odpowiedź na nie:
„Taplam się, bo czuję się w tym znakomicie”.
Refren:
Kiedy tylko słońce wstanie,
Wnet rozlega się pluskanie,
To dla wszystkich znak, że czapla
Już się w swoim błocie tapla.
Złości się wciąż kuropatwa:
„Denerwuje mnie ta czapla,
Bo gdy w błocie nerwy studzi,
Ze snu zawsze mnie wybudzi”.
2.
Przez taplanie
I chlupanie
Stałe z błotem obcowanie
Czapla wciąż ma bardzo brudne nogi.
Nieumyte,
W błocie skryte,
Czapli nogi wciąż odkryte
Jej mieszkania notorycznie brudzą progi.
Refren:
Kiedy tylko słońce wstanie,
Wnet rozlega się pluskanie,
To dla wszystkich znak, że czapla
Już się w swoim błocie tapla.
Złości się wciąż kuropatwa:
„Denerwuje mnie ta czapla,
Bo gdy w błocie nerwy studzi,
Ze snu zawsze mnie wybudzi”.
20.CZAJKA
1.
Pewna czajka
Znała grajka,
Który grał na bałałajkach
I tym faktem przed wszystkimi się chwaliła.
Grał, jak w bajce,
Grajka palce
Mknęły tak po bałałajce,
Jakby jakaś je zaczarowała siła.
Refren:
Oprócz gry na bałałajce
Grajek się zadurzył w fajce,
Więc gdy fajkę swoją kurzył,
Nieraz mocno czajkę wkurzył.
Wtedy czajka poważniała
I go mocno ostrzegała,
Mówiąc groźnie tak do grajka:
„Zgubi kiedyś cię ta fajka”.
2.
Lecz ten grajek
Nie chciał jajek,
Które ciągle, jak się zdaje,
Przynosiła niezmożona owa czajka.
Za to granie,
Właśnie za nie,
Chcąc wyrazić mu uznanie,
Dostarczała w każdy ranek po dwa jajka.
Refren:
Oprócz gry na bałałajce
Grajek się zadurzył w fajce,
Więc gdy fajkę swoją kurzył,
Nieraz mocno czajkę wkurzył.
Wtedy czajka poważniała
I go mocno ostrzegała,
Mówiąc groźnie tak do grajka:
„Zgubi kiedyś cię ta fajka”.

21.ŁASICA
1.
Pewna łasica,
Jak błyskawica
Biegała sobie w blasku księżyca,
Bo jej podobał się taki klimat wieczorny.
W szalonych biegach
Na rzeki brzegach,
Wśród drzew, co stały w długich szeregach
Jej cień przemykał, jak duch straszący, upiorny.
Refren:
Każde zwierzę o tej porze
Być wolało w swojej norze,
Bo nie chciało wstrząsu przeżyć
I z łasicą się nie zderzyć.
Kiedy trwa jej bieg szalony,
Nie wiadomo z której strony
Nagle gdzieś się nie pojawi
I niemały kłopot sprawi.
2.
Do tej łasicy
Pelikan krzyczy
Znany powszechnie tu w okolicy:
„Niech pani wreszcie biegać przestanie w ciemnościach,
Przez to bieganie
Kłopot się stanie,
Gdy trafi pani w dzika lub w łanię,
Może ujemne skutki mieć to w pani kościach”.
Refren:
Każde zwierzę o tej porze
Być wolało w swojej norze,
Bo nie chciało wstrząsu przeżyć
I z łasicą się nie zderzyć.
Kiedy trwa jej bieg szalony,
Nie wiadomo z której strony
Nagle gdzieś się nie pojawi
I niemały kłopot sprawi.

22.MUFLON
1.
Pewien muflon
Raz chciał szuflą
Krzywdę zrobić pięknym truflom,
Co beztrosko sobie rosły pod drzewami.
Szuflę w trawie,
Krzywą prawie,
Znalazł muflon tuż przy stawie,
Lecz chciał użyć jej niezgodnie z zasadami.
Refren:
Dzik tak krzyczy do muflona:
„Skąd u ciebie myśl szalona,
By, trzymając starą szuflę,
Zniszczyć takie piękne trufle ?”.
Wielka strata to dla dzika,
Bo się przysmak mu wymyka,
Gdy mu muflon trufle zgniecie,
Dzik żyć będzie na diecie”.
2.
Walczy muflon
Wciąż z tą szuflą,
Aby ciosy zadać truflom,
Lecz nie może wcale chwycić jej nogami.
Także rogi,
Organ drogi,
Są podobnie, jak te nogi,
Nieskuteczne, bo skręcone zakolami.
Refren:
Dzik tak krzyczy do muflona:
„Skąd u ciebie myśl szalona,
By, trzymając starą szuflę,
Zniszczyć takie piękne trufle ?”.
Wielka strata to dla dzika,
Bo się przysmak mu wymyka,
Gdy mu muflon trufle zgniecie,
Dzik żyć będzie na diecie”.

23.GEPARD
1.
Pewien gepard
Biegł po stepach
I pewnego dnia gdzieś przepadł,
Odtąd nikt z sąsiadów go nie widział wcale.
Cztery lwice,
Tygrysice,
Także duże dwie słonice
Wyruszyły razem, aby go odnaleźć.
Refren:
Od samego już świtania
Trwają ich poszukiwania,
Idzie lwica z tygrysicą
I słonica ze słonicą,
Tak chodziły sobie w parach,
Aby lepiej się postarać,
Lecz choć teren dobrze znały,
To geparda nie spotkały.
2.
Bez geparda
Grupa harda
Nie jest już tak bardzo zwarta,
Bo był gepard towarzystwa tego duszą,
Śmieszne miny
Przez godziny
Robiła, bawiąc wokół innych,
Więc geparda teraz szybko znaleźć muszą.
Refren:
Od samego już świtania
Trwają ich poszukiwania,
Idzie lwica z tygrysicą
I słonica ze słonicą,
Tak chodziły sobie w parach,
Aby lepiej się postarać,
Lecz choć teren dobrze znały,
To geparda nie spotkały.

24.BRZANA
1.
Pewna brzana
Już od rana
Chciała napić się szampana
I wciąż głowę wystawiała ponad wodę.
Spoglądała
Spięta cała,
Bo na brzegu widzieć chciała
Tę butelkę, co przyniesie jej ochłodę.
Refren:
Fakt to jest niespotykany,
Taki dziwny kaprys brzany,
Dotąd przecież żadna brzana
Nie pragnęła pić szampana.
Tak myślały wszystkie ryby:
„Może brzana tak na niby
Tym szampanem się zajmuje,
A naprawdę, to żartuje”.
2.
W takim stanie
Trudno brzanie
Wytłumaczyć, co się stanie,
Kiedy ryba pozna zgubny smak szampana,
Bo szampany
Nie dla brzany,
Niech porzuci swoje plany,
Bo inaczej pewna czeka ją przegrana.
Refren:
Fakt to jest niespotykany,
Taki dziwny kaprys brzany,
Dotąd przecież żadna brzana
Nie pragnęła pić szampana.
Tak myślały wszystkie ryby:
„Może brzana tak na niby
Tym szampanem się zajmuje,
A naprawdę, to żartuje”.

25.SZAKAL
1.
Pewien szakal
Miał buraka,
Który wyrósł nagle w krzakach
I wokoło o buraku opowiadał.
Taki duży,
W barwie róży,
Wśród gęstwiny się wynurzył,
Nic dziwnego, że od razu w oko wpadał.
Refren:
Gratka to nie byle jaka,
W gęstych krzakach mieć buraka,
Przecież tam, gdzie są szakale,
To buraków nie ma wcale.
Szakal więc za każdym razem
Mógł się chwalić tym okazem
I wywołał niespodzianie
Wokół duże zamieszanie.
2.
Do szakala
Z bliska, z dala
Zwierząt płynie wielka fala,
By tak rzadki w ich klimacie okaz znaleźć.
Lwy, lamparty
I gepardy,
Nawet osioł tak uparty
Do szakala szli i w kurzu, i w upale.
Refren:
Gratka to nie byle jaka,
W gęstych krzakach mieć buraka,
Przecież tam, gdzie są szakale,
To buraków nie ma wcale.
Szakal więc za każdym razem
Mógł się chwalić tym okazem
I wywołał niespodzianie
Wokół duże zamieszanie.

26.GAWRON
1.
Pewien gawron
Już dość dawno
Spostrzegł, że ma bardzo sprawną
Swoją ptasią trójpalczastą prawą nogę.
Myślał sobie:
„Trening zrobię,
Uruchomię nogi obie,
Przecież świetnym wnet piłkarzem zostać mogę”.
Refren:
Wylądował na murawie,
Był do gry gotowy prawie,
Wtem zjawiła się ochrona,
Pochwyciła wnet gawrona,
Zgrabnie wzięła do za skrzydła
I nadzieja na grę znikła.
Teraz może tylko w polu
Marzyć sobie o futbolu.
2.
Ostrzegały,
Namawiały,
Do rozsądku nakłaniały
Inne ptaki, ci gawrona przyjaciele,
Na boisku
Nie ma zysku,
Każdy ptak tam jest bez błysku
I obrażeń może doznać też na ciele.
Refren:
Wylądował na murawie,
Był do gry gotowy prawie,
Wtem zjawiła się ochrona,
Pochwyciła wnet gawrona,
Zgrabnie wzięła do za skrzydła
I nadzieja na grę znikła.
Teraz może tylko w polu
Marzyć sobie o futbolu.

27.SŁOWIK
1.
Pewien słowik
Raz uzdrowił
Sokiem, który ma borowik,
Starą sowę, co na bóle się skarżyła.
Wtedy sowa,
Całkiem zdrowa,
Odezwała się w te słowa:
„W moc takiego soku wcale nie wierzyłam”.
Refren:
W całym lesie od tej chwili
Do słowika przychodzili
Tuż zza płotu i z daleka
Ci, co coś tam im dolega,
I mówili do słowika:
„Daj nam soku z borowika,
Bo nikt temu nie zaprzeczy,
Że z pewnością nas uleczy”.
2.
Słowik siedzi
I się biedzi,
Co się stanie, gdy zawiedzie
Lek ten, który ma cudowne właściwości,
Bo na świecie
Nie ma przecież
Leku, co te wszystkie zmiecie
Nękające nas od lat dolegliwości.
Refren:
W całym lesie od tej chwili
Do słowika przychodzili
Tuż zza płotu i z daleka
Ci, co coś tam im dolega,
I mówili do słowika:
„Daj nam soku z borowika,
Bo nikt temu nie zaprzeczy,
Że z pewnością nas uleczy”.

28.PERKOZ
1.
Pewien perkoz
Miał lusterko,
Które trzymał pod kołderką,
Bo za darmo nie chciał jego pokazywać.
Kto poprosił
I dał grosik,
Temu perkoz wnet przynosił
Swe lusterko, które zwykle tak ukrywał.
Refren:
Do perkoza się garnęli
Ci, co przejrzeć się pragnęli
I czekali pełni wrażeń,
Co lusterko im pokaże.
Kiedy słońce w dół spogląda,
Można w rzece się przeglądać,
Lecz gdy deszcz nam się przydarzy,
Nikt nie widzi swojej twarzy.
2.
Perkoz zerka,
Gdzie kołderka,
By nie ukradł nikt lusterka,
Które tak przed każdym skrupulatnie chowa.
Każdy grosik
Swój przynosi
I perkoza rośnie trzosik,
Już niedługo może gniazdko remontować.
Refren:
Do perkoza się garnęli
Ci, co przejrzeć się pragnęli
I czekali pełni wrażeń,
Co lusterko im pokaże.
Kiedy słońce w dół spogląda,
Można w rzece się przeglądać,
Lecz gdy deszcz nam się przydarzy,
Nikt nie widzi swojej twarzy.

29.ALPAKA
1.
Pewna alpaka
Znała ślimaka,
Który wędrował ciągle po krzakach
I z tych wędrówek różne przynosił podarki.
Czasem jeżynę,
Czasem malinę,
Raz nawet przyniósł jej żurawinę,
Wszystko to musiał kłaść na ślimacze swe barki.
Refren:
Do hojnego tak ślimaka
Przemawiała wciąż alpaka,
By prezentów jej nie wręczał,
Bo dźwiganiem się zamęcza.
Nim przyniesie jej malinę,
Taką dla niej odrobinę,
Ona kilo z krzaka skubnie
Pięknych malin przed południem.
2.
Lecz cel miał szczytny
Ślimak ambitny,
Choć przeszkadzały czasem rybitwy,
On życzliwością co dzień alpakę obdarzał.
Rolą przejęty
Znosił prezenty,
W postanowieniach był nieugięty,
Chociaż mu wcale nikt tego robić nie kazał.
Refren:
Do hojnego tak ślimaka
Przemawiała wciąż alpaka,
By prezentów jej nie wręczał,
Bo dźwiganiem się zamęcza.
Nim przyniesie jej malinę,
Taką dla niej odrobinę,
Ona kilo z krzaka skubnie
Pięknych malin przed południem.

30.PIŻMAK
1.
Pewien piżmak
Stale gryzł mak,
Bo piżmaka był to przysmak
I dlatego bezustannie mak miał w ustach.
Stale chrupał,
Nawet w upał,
Aż ze złości wielbłąd tupał
Nawet rano, gdy godzina była szósta.
Refren:
Przemawiała do piżmaka
Kuna, co mieszkała w krzakach,
By o zmierzchach i o świtach
W jego zębach mak nie zgrzytał.
Zatykała woskiem uszy,
Lecz chrupania dźwięk go skruszył
I docierał wciąż do krzaków
Odgłos gryzionego maku.
2.
Każde zwierzę
Pragnie szczerze,
Aby piżmak, co mak bierze,
Wreszcie przestał gryźć go w zębach nieustannie.
Czas z tym skończyć
I nie błądzić,
Od piżmaka mak odłączyć,
Już w tej sprawie zarządzono dziś zebranie.
Refren:
Przemawiała do piżmaka
Kuna, co mieszkała w krzakach,
By o zmierzchach i o świtach
W jego zębach mak nie zgrzytał.
Zatykała woskiem uszy,
Lecz chrupania dźwięk go skruszył
I docierał wciąż do krzaków
Odgłos gryzionego maku.

31.DANIEL
1.
Pewien daniel
Na śniadanie
Lubił jadać swoje danie,
Którym były ususzone ziarnka grochu.
Nie łapczywie
I nie chciwie.
Lecz dostojnie i cierpliwie
Jadł te ziarnka bez pośpiechu i po trochu.
Refren:
Czy to wtorek, czy niedziela
To śniadanie u daniela
Do południa trwało prawie,
Aż się zdziwił borsuk w trawie.
Ale na to rzecze daniel,
Który kończył już śniadanie:
„Ja tak długo jem szalenie,
Bo mam słabe uzębienie”.
2.
Do daniela
Co niedziela
Przychodziła pewna Ela,
Która, jak się okazało, była sarną.
Bardzo miła
Wciąż patrzyła
I swym oczom nie wierzyła,
Kiedy daniel walkę z grochem wiódł koszmarną.
Refren:
Czy to wtorek, czy niedziela
To śniadanie u daniela
Do południa trwało prawie,
Aż się zdziwił borsuk w trawie.
Ale na to rzecze daniel,
Który kończył już śniadanie:
„Ja tak długo jem szalenie,
Bo mam słabe uzębienie”.

32.SZCZUR
1.
Pewien szczur
Miał sześć cór,
Z nimi jechać chciał do gór,
Aby zrobić z nich wybitne alpinistki.
Każda z cór
Miała wór,
A w tym worze długi sznur,
Nie musiały niewygodnej mieć walizki.
Refren:
Więc zaczęły córy szczura
Uczyć chodzić się po górach,
Wyciągają łapy szczurze
I wspinają się po sznurze,
A szczur-ojciec specjalista,
Jak cyrkowy ten artysta,
Rzuca stale ostre słowa,
Aby córy wytresować.
2.
Pierwsza córa
Nic nie wskóram
Bo za stroma dla niej góra,
Więc zawisła gdzieś w pół drogi na swym sznurze.
Córa druga
Okiem mruga,
Droga dla niej jest za długa,
Więc szczur musi je trenować znacznie dłużej.
Refren:
Więc zaczęły córy szczura
Uczyć chodzić się po górach,
Wyciągają łapy szczurze
I wspinają się po sznurze,
A szczur-ojciec specjalista,
Jak cyrkowy ten artysta,
Rzuca stale ostre słowa,
Aby córy wytresować.