Bajki Wuja

1.
Będzie to opowiadanie
O ślimaku Dominiku,
Który dążył nieustannie
Do najlepszych wciąż wyników.

2.
Marzył, żeby laury zbierać
W jakichkolwiek bądź zawodach,
Lubił rolę grać lidera,
Dla którego jest nagroda.

3.
Czytał różne ogłoszenia
W środku lasu na polanie,
Tam mógł znaleźć bez wątpienia
Informacje oraz dane.

4.
Dnia pewnego znów się wtoczył
Na polanę tak, jak co dzień,
Gdy świt nowy noc zakończył
O porannym letnim chłodzie.

5.
Patrzy w górę, gdzie dąb stary
Swe gałęzie rozprzestrzenia,
Bo na jego pniu zszarzałym
Przyklejano ogłoszenia.

6.
W pewnej chwili tam dostrzega
Dość ciekawą informację,
To wiadomość jest o biegach
Przez zarośla i akacje.

7.
To niełatwa będzie trasa,
Bo tam ostrych kolców nawał
I gałęzi suchych masa,
Mech głęboki, piach i trawa.

8.
Biegi będą już w sobotę,
To wiadomość całkiem nowa,
W jednym z nich więc ma ochotę
Nasz Dominik wystartować.

9.
Oto nadszedł już dzień biegu,
Ślimak zjawia się na starcie,
Wszyscy stoją w dwuszeregu
I na widzów liczą wsparcie.

10.
A widownia gwarem tryska,
Na gałęziach ptaków chmara,
Każdy widzieć chce bieg z bliska,
Jak najniżej siąść się stara.

11.
W górze tylko są sokoły,
Co wzrok mają wyostrzony,
Na gałęziach siadły gołych,
Gdzie się wznoszą drzew korony.

12.
Zgromadziły się wiewiórki,
Wychylając z dziupli głowy,
Chrupią ciągle jakieś skórki
I orzechów moc laskowych.

13.
A na ziemi lisy rude
Też ciekawe są szalenie,
Przyszły, aby zabić nudę,
Z nimi sarny i jelenie.

14.
Sędzią głównym i starterem
Jest w tym biegu niedźwiedź bury,
Wyszedł właśnie przed dwuszereg,
Wielką łapę wzniósł do góry.

15.
Zanim jednak przyjdzie pora
Walki w biegu i wyników,
Czas najwyższy, by dokonać
Prezentacji zawodników.

16.
Są tam piękne trzy łasice,
Każda niesłychanie zwinna,
Szybkie niby błyskawica,
Po najgorszych mkną gęstwinach.

17.
Jest na starcie też nornica,
Co się wciśnie w każdą norę,
Ruchliwością swą zachwyca,
Ma w tym biegu szanse spore.

18.
Przyszły również dwa zaskrońce,
Co się wiją w leśnych cieniach,
Czy ulewa to, czy słońce
Dla nich są tu bez znaczenia.

19.
Wśród tak szybkich konkurentów
Widać kuny dwie nieduże,
Mogą pędzić wśród zakrętów,
Przemkną także przez kałuże.

20.
„Sami tutaj są sprinterzy”
Tak widownia cała krzyczy,
„A ten ślimak, co przybieżył,
Na co tutaj może liczyć ?”

21.
Lecz Dominik takich krzyków
Zdawał się nie słuchać wcale,
On był pełen swych wyników,
Bo znał sztuczki doskonale.

22.
Ledwo niedźwiedź machnął łapą,
Wszyscy wnet ruszyli pędem,
A Dominik wolno człapał,
Wszedł w zarośla za zakrętem.

23.
Tam, gdzie grabów całe mrowie,
Które korę mają śliską,
Stało wielkie, jak wieżowiec,
Dobrze znane mu mrowisko

24.
Pełznie tam Dominik prosto
I tak mówi, prężąc rogi:
„Trasą trudną, twardą, ostrą
Mam do przejścia kawał drogi.

25.
Może byście mnie, mróweczki,
Przez te kolce, ciernie, osty,
Małe me przyjaciółeczki,
Na swych grzbietach tam przeniosły?

26.
Za tę daną mi przysługę
Osiem jagód tu przydźwigam,
Na zimowe czasy długie
Zapas taki wam się przyda”.

27.
Pracowite mrówki zwinne
Spocząć nie chcą ani chwili,
Zawsze wszystkim są uczynne,
Aby innym czas umilić.

28.
Zaraz szybko się zebrały
Ustawione w zgranych szykach,
Przez zarośla wnet pognały,
Niosąc w górze Dominika.

29.
Gdy zaczęły się już dusić
I z wysiłku, i z emocji,
Ślimak widzi, że sam musi
Zmienić środek lokomocji.

30.
Pięknie mrówkom podziękował,
Lecz nie spoczął ani chwili,
Bo w pobliżu rezydował
Wielobarwnych rój motyli.

31.
Znał Dominik je od dawna,
Bywał na pobliskiej łące,
Gdzie ta kolorowa armia
Buszowała tu pod słońcem.

32.
Znów poprosił o przysługę
Swych przyjaciół kolorowych,
By przez trasy biegu długie
Przenieść go na skrzydłach mogły.

33.
Za motyli poświęcenie
Ślimak nektar im obiecał
Z polnych kwiatów w niskiej cenie,
Co są proste niby świeca.

34.
Pochwyciły Dominika
I uniosły go do góry,
Więc nie musiał wcale ślimak
Przez zarośla pchać się dziury.

35.
Takim sprytnym to podstępem
Ślimak ten, lekkoatleta,
Stanął nagle za zakrętem,
Tym, za którym była meta.

36.
Wolno zmierza więc do mety,
Za nim nikt się nie pojawia,
Na zwycięstwo ma apetyt,
Co wśród leśnych sław go stawia.

37.
A widzowie na siedzeniach,
Gdy do mety ślimak kroczył,
Przecierają ze zdumienia
Wytrzeszczone mocno oczy.

38.
Jak możliwe, by Dominik,
Najwolniejszy w okolicy
Mógł mieć lepszy w biegu wynik
Od zaskrońca lub łasicy ?

39.
Lecz co czynić ? Fakt jest faktem,
Wygrał ślimak te zawody,
Wielkim byłoby nietaktem
Nie dać pierwszej mu nagrody.

40.
Niedźwiedź niesie złoty medal,
Schyla się ślimaka głowa,
Zaraz sędzia, tak jak trzeba,
Musi go udekorować.

41.
Wtem sokoły nie bez racji
Zawołały z oburzenia:
„Trzeba wstrzymać dekorację,
Sprawa jest do wyjaśnienia !

42.
Nasz sokoli wzrok, jak wiecie,
Wszystko wokół w głąb przenika,
Rozstrzygnięcie więc na mecie
To oszustwo Dominika.

43.
Widzieliśmy, w górze siedząc,
Jak go mrówki z motylami
Przenosiły ponad ziemią,
By nie walczy z zaroślami”.

44.
Niedźwiedź, słysząc takie słowa,
Zabrał medal oczywiście,
A Dominik wnet się schował
Pod najbliższym z brzegu liściem.

45.
Oto finał jest tych zdarzeń,
Wiedz więc, Czytelniku drogi,
Że oszustwo z kłamstwem w parze
Zawsze miewa krótkie nogi.