Bajki Wuja

1.
W nieznanej wiosce tuż obok lasu,
Której na mapach brak i na szyldach,
Za ogrodzeniem ze sztachet pasów
Mieszkała pewna krowa Matylda.

2.
Mała obórka była jej domem
Z jednym okienkiem nieodkurzonym,
Lecz dla Matyldy to nie był problem,
Bo była raczej zwierzęciem skromnym.

3.
Jedna ją jednak myśl wciąż dręczyła
Od kilkunastu dobrych miesięcy,
Jak tu zadziałać o własnych siłach,
Aby założyć chórek zwierzęcy.

4.
Trzeba nam wiedzieć, że krowa miała
Mały tablecik skryty pod sianem,
Czy go kupiła ? Skąd go dostała ?
Fakty te dla nas są tu nieznane.

5.
Tablet specjalnie skonstruowany
Był – rzec by można – techniki szczytem,
Mógł być włączany i wyłączany
Jednym dotknięciem krowim kopytem.

6.
Tak więc Matylda wciąż obcowała
Z takim niezwykłym w świecie tabletem,
On się do wielu rzeczy nadawał
I połączenie miał z Internetem.

7.
Być tam lubiła ta nasza krowa
Świata ciekawa i towarzyska,
Więc w Internecie chciała pozować,
Nie żałowała tam swego pyska.

8.
Tam komunikat też zamieściła,
Że jej do chóru trzeba śpiewaków,
Niech więc zgłoszenia każdy przysyła,
Kto w swoim głosie nie czuje braków.

9.
Po pewnym czasie płynąć zaczęły
Wprost do Matyldy wieści ze świata,
Różne zwierzęta wnet zapragnęły
Z krową się poznać i z nią się zbratać.

10.
Pierwszą wiadomość przysłał kot szary
Prosto z Hiszpanii słonecznej wiecznie,
Pisał, że kiedy grają gitary,
On przy ich dźwiękach mruczy bajecznie.

11.
Głos ma tak miękki i czarujący,
Że uszy nigdy nas nie rozbolą,
On w takim chórze byłby wiodący
Duma Hiszpanii – on, kot Manolo.

12.
Drugi odezwał się w internecie
Krokodyl Omar, co żył nad Nilem,
Pisał, że w jego egipskim świecie
Najlepszym w śpiewie jest krokodylem.

13.
Inne ryczały głośno, niedbale,
Przy tym fałszując niemiłosiernie,
Ja pokazałem cały swój talent,
Gdy wykonałem melodię wiernie.

14.
Trzeci z kolei, pies rodem z Niemiec,
Którego wokół Zygfrydem zwali,
Uszy miała długie tak, jak tasiemiec,
Do śpiewu w chórze wnet się zapalił.

15.
Posłał Matyldzie swe zapewnienie,
Że on śpiewakiem jest doświadczonym
I nie zawiedzie na żadnej scenie,
Nawet gdy byłby bardzo zmęczony.

16.
Kolejne wieści płyną z daleka,
Z drugiej półkuli, aż z Australii,
To królik Robert już nie chce czekać,
Pragnie wypływać, choćby na balii.

17.
Pisze, że głos ma rzadkiej natury,
Barwy szczególnej, niezwykle gładki,
Zazdroszczą jemu wszystkie kangury,
Misie koala, strusie, kolczatki.

18.
Wreszcie na koniec przysłał zgłoszenie
Niedźwiedź Walery wprost z Wołgogradu,
Twierdzi, że lubi śpiewać szalenie
I do śniadania, i do obiadu.

19.
Podobno nuci tak ciepłym basem,
Że w czasie zimy od jego dźwięków,
Nawet gdy ktoś by mieszkał w szałasie,
Przed wielkim mrozem nie czuje lęku.

20.
Matylda bardzo zadowolona
Na jej wezwanie takim odzewem,
Rzekła, unosząc krowie ramiona:
„Niech się popiszą tu swoim śpiewem”.

21.
I zaraz wprawia w ruch swe kopyto,
Które tekst stuka na klawiaturze:
„Przyjedźcie do mnie calutką świtą,
Aby zaśpiewać tu razem w chórze”.

22.
Wyrusza zaraz więc kot Manolo,
Z Hiszpanii jedzie pociągiem nocnym,
Choć od siedzenia go plecy bolą,
Myśli, że w chórze będzie pomocny.

23.
Znad Nilu płynie prosto przez morze
O własnych siłach krokodyl Omar,
Chce u Matyldy być w jej oborze,
Choć usiłuje go kąsać komar.

24.
A równocześnie z niemieckiej strony
Zygfryd przybywa, mknąc w autokarze,
Głos doskonali wciąż, jak natchniony
I gardło płucze w malutkim barze.

25.
Najgorzej z wszystkich jednak ma królik,
Bo z Australii wielki szmat drogi,
Lecz się nie zraża, cały się skulił,
By w samolotu wcisnąć się progi.

26.
Niedźwiedź Walery za to spokojnie,
Gdyż żadne plany mu się nie chwieją,
Bez zbędnych ruchów siedzi dostojnie
W wagonie, bowiem jedzie koleją.

27.
W malutkiej wiosce zwykle ospałej,
Gdzie nawet słychać, jak lata mucha,
Jest ożywienie wręcz niebywałe,
Można powiedzieć, że zawierucha.

28.
Gwarno się robi wokół obory,
Do chóru wszyscy są kandydaci,
Przebyli dystans w podróży spory,
Więc ich Matylda do snu prowadzi.

29.
Miejsca w oborze było niewiele,
Lecz jakoś wszyscy się ułożyli,
Noc przeminęła i dzień już śmielej
Spod widnokręgu nam się wychylił.

30.
Zwierzęta wszystkie pełne zapału
Powstały zaraz bez narzekania
I chcą natychmiast, a nie pomału
Wspólne rozpocząć próby śpiewania.

31.
Kiedy zaczęły w tej samej chwili,
Ptaki z drzew omal nie pospadały,
Bo tylu mruczeń, charczeń i tryli
Nigdy dotychczas nie usłyszały.

32.
Dźwięków rozległa się dzika fala,
Co mieszaniną była koszmarną,
Jakby ktoś w płucach ogień rozpalał
I z gardła zrobić chciał dziurę czarną.

33.
Kot miauczeć zaczął tak przeraźliwie,
Że aż się trzęsły na sosnach szyszki,
Jakby wytarzał się gdzieś w pokrzywie
Albo też nagłej dostał zadyszki.

34.
Krokodyl Omar paszczę otworzył
I z głębi swojej przepastnej gęby
Ryk przeraźliwy jakiś wytworzył,
Że aż pobliskie zadrżały dęby.

35.
Za to pies Zygfryd na wyższych tonach
Zaczął swe pierwsze w chórze śpiewanie,
Lecz słychać było we wszystkich stronach
Tylko warczenie i ujadanie.

36.
A Robert – królik australijski
Kwiczał, jak prosię schowanie w chlewie,
Czasem wydawał też z siebie piski,
Gdzie tu więc mowa była o śpiewie ?

37.
Niedźwiedź Walery huczał, jak fale,
Które wiatr pędzi po oceanie,
O tym, co robi, nie myślał wcale,
Takie to było chóru śpiewanie.

38.
Krowa ratować ten popis chciała,
Będąc szefową chóru wybraną,
Lecz swym muczeniem też nie błyszczała
I brzmiała forte, zamiast brzmieć piano.

39.
Matylda wcale się nie przejęła
Tym nienajlepszym przecież początkiem,
Raźno zabrała się więc do dzieła,
By chór ocenę mógł mieć na piątkę.

40.
Zabrała wszystkich zaraz w oborze
I drzwi zamknęła na siedem kluczy:
„Nikt stąd nie wyjdzie o żadnej porze,
Dopóki śpiewać się nie nauczy”.

41.
Od świtu trwają głosów ćwiczenia
Do osiągnięcia wzajemnej zgody,
Powtórki pieśni aż do znudzenia
Bez grama strawy, bez kropli wody.

42.
Manolo zaczął mocno się krzywić,
Że tak Matylda wszystkich katuje,
Chciałby coś wypić, czymś się pożywić,
Od tego śpiewu już ust nie czuje.

43.
Krokodyl także jest wyczerpany,
Mógł w Nilu chłodnej wody zażywać,
A tu do śpiewów ciągle zmuszany,
Już mu wilgoci w gardle ubywa.

44.
A Zygfryd tylko kręci ogonem,
Dając oznaki zniecierpliwienia,
Jak długo jeszcze próby szalone
Będą tu trwały w obory cieniach ?

45.
Królik z wysiłku aż zwiesił uszy,
Bo ostry wymóg Matylda stawia,
Nie sposób tu się z obory ruszyć,
Ucieczki siedem zamków pozbawia.

46.
Niedźwiedź się spocił ciągłym śpiewaniem,
Aż strużka potu cieknie po futrze,
Broni zaciekle się przed poddaniem,
Może się skończy wszystko pojutrze ?

47.
Matylda również krowi głos szkoli,
Wraz ze wszystkimi wprawy nabywa,
Choć i ją czasem też język boli,
Prób swego chóru nie chce przerywać.

48.
Przez dni kolejnych chyba z piętnaście
Drzwi się obory nie otwierały,
Tam nikt nie spocznie i nikt nie zaśnie,
Bo krowa w ryzach trzyma chór cały.

49.
Gdy nadszedł wreszcie kres zgrupowania
I drzwi obory się uchyliły,
Z chóru się każdy na nogach słaniał,
Wyszedł na zewnątrz całkiem bez siły.

50.
Manolo, który kotem był tłustym,
Wychudł tak mocno, że był, jak szczapa,
Bo też żołądek w środku miał pusty
I ledwo tylko powietrze łapał.

51.
Krokodyl Omar wielce strudzony,
Z miną posępną i zasmuconą,
Próbami tymi tak był zmęczony,
Że pewnie w Nilu to by zatonął.

52.
Zygfryd, co dawniej był, jak z żelaza
I z odporności na trudy słynął,
Teraz po ziemi prawie się tarzał,
Stając się słabą, bezbarwną psiną.

53.
Królik też wygląd miał nieciekawy,
Bo nie wyglądał wcale inaczej,
Sierść postrzępiona, jak kępy trawy
I nawet słabiej lśniły siekacze.

54.
Niedźwiedź Walery, co w swoim ciele
Miał tłuszczu zapas dość okazały
Wychudł tak bardzo prze dwie niedziele,
Że nawet żebra mu wystawały.

55.
Matylda także mocno zmęczona,
Ma podkrążone i sine oczy,
Nie może nawet podnieść ogona,
Powolnym krokiem po trawie kroczy.

56.
Widok ten cały dość opłakany
Chór zwierząt teraz sobą przedstawia,
Lecz po tych próbach i łzach wylanych
Można już plany ambitne stawiać.

57.
Rzekła więc krowa do całej grupy:
„Dziś dla nas ważna niezwykle data,
Po odpoczynku i garnku zupy
Ruszamy zaraz na podbój świata”.

58.
I już niebawem chór wielce zgrany
Wyruszył w podróż po kontynentach
Pokazał wszystkim nieprzekonanym,
Że śpiewać mogą takie zwierzęta.

59.
Cała historia ta obrazuje,
Że gdy wysiłków wkłada się wiele,
Choć sporo cierpień nas to kosztuje,
To osiągniemy najwyższe cele.

60.
Cele te można, jak ryby, złapać,
Choć na początku tkwimy na dole,
Lecz łatwiej będzie na szczyt się wdrapać,
Kiedy się w zgranym działa zespole.